Polski kompozytor Mikołaj Górecki mieszkający od 25 lat w USA twierdzi, że amerykańska kultura ma niewielki wpływ na jego twórczość, ponieważ jest „zakorzeniony w polskich klimatach”.
„Jestem rodzajem odludka i żeby komponować potrzebuję przede wszystkim spokoju i czasu. Może jeszcze słońca, bo bardzo lubię jak jest ciepło. Jestem tak bardzo zakorzeniony w polskich klimatach, że gdziekolwiek się znajduję, moja twórczość się nie zmienia” – powiedział PAP Górecki.
Przyznał, że niewiele mówi o swojej muzyce i nie ma gotowych formułek. Jak krótko podsumował: pisał, pisze i do końca życia będzie pisał swoje kompozycje.
„Najbardziej mnie interesuje w muzyce to, żebyśmy się jak najlepiej komunikowali. Żeby kompozytor komunikował się z wykonawcami, a oni z publicznością, żeby było między wszystkimi porozumienie. Nieporozumień na świecie jest wiele i chciałbym, żeby muzyka pomagała się nam zrozumieć” – podkreślił Górecki.
Wskazał na ogromny wpływ, szczególnie w młodych latach, jaki wywierał na niego ojciec, też jako pedagog, kompozytor Henryk Górecki. Był jego profesorem w czasach studenckich.
„Także, kiedy pisałem jako nastolatek, przyglądał się temu, co robię i wiele rozmawialiśmy. Spędzaliśmy razem bardzo dużo czasu” – wyjaśnił Mikołaj Górecki, który przybył we wtorek do konsulatu RP w Nowym Jorku na opóźniony ze względów zdrowotnych koncert z okazji Miesiąca Dziedzictwa Polskiego. Program zawierał również jego utwory.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
ad/ tebe/