Nie jest prawdą, że Ministerstwo Kultury „wyrzuca” Galerię Art z Krakowskiego Przedmieścia – poinformował resort kultury w swoim komunikacie dotyczącym informacji o zakończeniu umowy wynajmu lokalu pomiędzy MKiDN a ZPAP.
W komunikacie opublikowanym w czwartek na stronie MKiDN ministerstwo napisało, że "Galeria Art zajmuje część parteru (77 m2) budynku stanowiącego siedzibę Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, od lat płacąc bardzo preferencyjny czynsz w wysokości niecałych 80 zł/m2 (cena rynkowa w okolicy wynosi do 300 zł/m2), co jest nie w pełni zgodne z wytycznymi dotyczącymi gospodarowania nieruchomościami Skarbu Państwa".
Ministerstwo poinformowało, że opuszczenie całego budynku, w którym obecnie mieści się m.in. Galeria Art, przez wszystkich jego użytkowników jest konieczne do rozpoczęcia prac remontowych. Są one zaplanowane na II półrocze br.
"Mając na uwadze stan techniczny budynku, ze względów bezpieczeństwa oraz przestrzegając ustawowego obowiązku dbania o obiekt objęty ochroną konserwatorską, konieczne jest pilne przeprowadzenie generalnego remontu" - napisano w komunikacie.
Podano również informacje, że "O zamiarze rozwiązania umowy najmu MKiDN poinformowało ZPAP ponad dwa lata temu, tj. w listopadzie 2016 r", "MKiDN kilkukrotnie pozytywnie odpowiadało na prośby ZPAP o wydłużenie terminu korzystania z lokalu" oraz że "starało się pomóc Galerii i pozyskać na jej potrzeby inny atrakcyjny lokal znajdujący się w bezpośrednim sąsiedztwie. ZPAP nie wyraził jednak zainteresowania ofertą wynajmu pomieszczeń na mniej preferencyjnych warunkach niż obecne".
"Nie jest prawdą, że z przedstawicielami ZPAP rozmawiali +tylko pracownicy administracji+. Rozmowy dotyczące Galerii Art prowadził osobiście Dyrektor Generalny MKiDN, który sprawuje bezpośredni nadzór nad gospodarowaniem mieniem urzędu" - wyjaśniono w komunikacie.
Ministerstwo dodało, że: "Resort dołożył wszelkich starań, aby zapewnić kontynuację działalności Galerii Art w sposób jak najmniej uciążliwy dla Związku" oraz "MKiDN podtrzymuje wolę i chęć współpracy z ZPAP".
Galeria Art należy do Okręgu Warszawskiego Związku Polskich Artystów Plastyków. W swoim oświadczeniu opublikowanym 11 kwietnia w mediach społecznościowych OW ZPAP napisał m.in.: "Wyrzuca nas – galerię sztuki! – Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Po to, żeby wstawić tu biurka urzędników. Zamiast pięknej witryny i obrazów, które dziś Państwo oglądacie, będą tu niezapraszające obojętne żaluzje-wertikale".
W rozmowie z PAP wiceprezes OW ZPAP Joanna Mrozowska powiedziała: „dwa lata temu dowiedzieliśmy się, że ministerstwo wypowiada nam umowę, mieliśmy tylko trzy miesiące na wyprowadzenie się".
"Uważaliśmy, że to jest rzecz niedorzeczna. Jesteśmy tutaj 56 lat, taka galeria była tu od zawsze i od zawsze wynajmowaliśmy ją od ministerstwa. Byliśmy zdumieni tą sytuacją" - dodała Mrozowska.
Wiceprezes stwierdziła, że ZPAP wysyłał pisma m.in. do wicepremiera, ministra kultury Piotra Glińskiego oraz wiceministra kultury Jarosława Sellina. "Na naszych kilkanaście próśb o pomoc jak rozwiązać ten problem nie było odzewu" - poinformowała Mrozowska.
"Uważaliśmy, że to sprawa nie tylko lokalu, ale szersza. Galeria jest ściśle powiązana z Domem Artysty Plastyka, dzięki zyskom z Galerii Art jest podtrzymywana działalność statutowa warszawskiego okręgu. Organizujemy kilkadziesiąt wystaw rocznie, które są dostępne za darmo. To jedyna galeria od lat, która utrzymywała działalność statutową związku" - powiedziała wiceprezes.
Stwierdziła również, że ZPAP dostał propozycję przyjęcia lokalu od Agencji Mienia Wojskowego. "Chodziło o Dom Bez Kantów. Przyjęliśmy ją, ale po wielu pracach przygotowawczych okazało się, że AMW nie ma takiego prawa, by wynająć nam lokal na warunkach niekomercyjnych. Okazało się, że czynsz by nas przerósł, powierzchnia była ogromna, ponad 200 metrów. Nie stać nas na taki czynsz i powierzchnię" - wyjaśniła.
"Koszty poniosło tu też ministerstwo i one zostały zmarnowane, bo przygotowaliśmy dokumentację, przeprowadziliśmy szereg prac by zaadaptować ten lokal, znaleźliśmy ekipę budowlaną do przeprowadzenia remontu. Wtedy dostaliśmy informację od AMW, że przejęcie lokalu jest niemożliwe i od początku było niemożliwe" - stwierdziła.
"Bronimy się tak, jak potrafimy, uważamy, że zostaliśmy zostawieni na lodzie i nas wyrzucają bez jakiejkolwiek pomocy. Do 30 kwietnia musimy się wynieść" - dodała. (PAP)
wbp/ mabo/