Remont Muzeum Narodowego w Warszawie, zmiana aranżacji galerii i uwolnienie dużych przestrzeni na wystawy czasowe, to początek zmian, które przeobrażą muzeum. Ma ono być miejscem służącym przede wszystkim widzom - zapowiada dyrektor tej placówki Agnieszka Morawińska. PAP: W zamkniętym od lipca Muzeum Narodowym trwa remont. Do jakiego muzeum wejdą zwiedzający 20 maja 2012 roku?
AM: Wejdą do zupełnie inaczej urządzonych galerii, pokazujących ciągłość i jednolitość sztuki europejskiej. W nowej narracji muzeum zarówno obrazy powstające w Polsce, jak i w innych częściach Europy należą do tej samej historii sztuki, gdzie nie ma podziału na polskie i obce, są natomiast wspólne zagadnienia nurtujące artystów, różnie przez nich rozwiązywane.
W nowej narracji muzeum zarówno obrazy powstające w Polsce, jak i w innych częściach Europy należą do tej samej historii sztuki, gdzie nie ma podziału na polskie i obce, są natomiast wspólne zagadnienia nurtujące artystów, różnie przez nich rozwiązywane.
PAP: A więc po zmianie aranżacji galerii dzieła polskich artystów będą eksponowane obok dzieł artystów zagranicznych. Jakie Muzeum Narodowe ma zbiory zagraniczne? Obok obrazów jakich malarzy zawisną obrazy Malczewskiego czy Szermentowskiego?
AM: Muzeum ma bardzo nierówne zbiory sztuki europejskiej, tzn. ma interesujące zbiory sztuki dawnej, natomiast dużo słabsze sztuki nowszej. Właściwie są to zbiory odwrotnie proporcjonalne: tu, gdzie zaczyna się interesująca sztuka polska kończy się kolekcjonerstwo sztuki europejskiej na ziemiach polskich pod zaborami. Mimo to będziemy mogli pokazać bardzo piękny obraz Dupre obok obrazów Szermentowskiego, obrazy Corintha obok obrazów Malczewskiego czy Boznańskiej, a Serusiera obok obrazów polskich artystów uczestniczących w paryskim życiu artystycznym końca XIX wieku.
PAP: Czego dotychczas brakowało w muzeum?
AM: Brakowało przede wszystkim aktualizacji wszystkich pokazywanych przez nas galerii, nowej myśli. Każda generacja w muzeum wprowadza swój punkt widzenia, pewne zmiany w doborze i sposobie pokazywania dzieł sztuki, w narracji.
Ze względów technicznych brakowało wentylacji i profesjonalnego oświetlenia. Światło w muzeum jest chyba najważniejszym środkiem wydobywania walorów estetycznych poszczególnych dzieł, nadawania im ważności. W sali oświetlonej jarzeniówkami o tym nie ma mowy i to jest anachroniczny sposób oświetlania, nieprzyjemny ani dla ludzi, ani tym bardziej dla dzieł sztuki.
PAP: Podczas jednego z wykładów tu, w muzeum mówiła Pani, że sztuka potrzebuje przestrzeni. Co zmieni się w sposobie eksponowania dzieł?
AM: Będzie w sumie mniej obrazów, ponieważ galeria stała w Muzeum Narodowym nie może przypominać targów sztuki, jak to się w niektórych salach Muzeum Narodowego działo. Jednym z celów tych przekształceń w muzeum będzie uwolnienie bardzo dużych przestrzeni na wystawy czasowe. Właśnie dlatego będziemy mniej pokazywać rzeczy na stałe, aby można było w bardziej efektowny i ciekawszy sposób pokazywać wystawy czasowe, które w tej chwili w muzeach mają ogromne znaczenie, bo w zasadzie zwykła publiczność przychodzi do muzeów na wystawy czasowe, wychodząc z założenia, że zbiory stałe już widziała.
PAP: Jaka będzie pierwsza wystawa czasowa po otwarciu muzeum po remoncie?
AM: Pierwsza ekspozycja czasowa będzie się nazywała "Wywyższeni" i będzie bardzo interesującą wystawą z pogranicza antropologii, socjologii, historii sztuki. Pokaże, w jaki sposób w sztuce przedstawiano postaci, które były wyróżnione, właśnie wywyższone, spośród społeczeństwa: czy to postaci władców, czy to postaci mędrców, czy postaci proroków, czy wreszcie w naszych czasach celebrytów.
PAP: Muzeum się zmieni. Czy Pani dyrektor oczekuje również, że zmieni się publiczność, że więcej ludzi odwiedzi muzeum?
AM: To jest nasz cel najważniejszy. W tej chwili muzeum jest zamknięte, natomiast, jeśli pani przejdzie po poszczególnych pracowniach, to wszędzie obradują zespoły ludzi, którzy opracowują programy edukacyjne dla różnych grup wiekowych i na różnym poziomie, tzn. zarówno dla tych, którzy przychodzą do muzeum, jak i dla tych, którzy nie mogą tutaj dotrzeć i będą z muzeum kontaktować się za pośrednictwem internetu. Robimy to po to, żeby oglądanie sztuki, zapoznawanie się ze sztuką czy uczestnictwo w życiu artystycznym uczynić atrakcyjnym, pożądanym.
Wyrażając wielką radość z powodu powrotu do Polski obrazów zrabowanych z naszych zbiorów – co jest jedynie słuszne i dziejowo sprawiedliwe - muszę jednocześnie wyrazić pogląd niepopularny. Niepokoi mnie zjawisko wypychania z zasobów zagranicznych dzieł polskich artystów i bezrefleksyjne wysysanie ich przez rynek polski i polskie instytucje. To sprawia, że polska sztuka, poza sztuka najnowszą, na świecie nie jest znana i nie ma ceny, nie liczy się.
PAP: To jak można zachęcić do przychodzenia do muzeum?
AM: W galeriach stałych - interesującą opowieścią, bardzo dobrymi objaśnieniami, na wszelkich poziomach i na wszelkie możliwe sposoby, zarówno "wdrukowanymi" w sale, jak w postaci audioguide'ów, spotkań z kuratorami czy dyskusji. Na wystawach czasowych - przede wszystkim bardzo atrakcyjnymi tematami, dość częstymi zmianami, ale znowu nie tak częstymi, żeby ekspozycja goniła ekspozycję. Każda wystawa musi wybrzmieć” dzięki programowi towarzyszącemu w postaci koncertów, wykładów, spotkań i warsztatów. Ważna jest również dyskusja z widzami i stałe badania upodobań i potrzeb. Nie po to, żeby im wszelkimi sposobami schlebiać, ale żeby głos widzów traktować z całą powagą, bo muzeum jest dla publiczności.
PAP: A więc szykują się generalne zmiany w muzeum?
AM: Tak, to jest początek ciągłych zmian. Poza tym, nie łudźmy się, nie wejdą państwo do zupełnie innego muzeum, dlatego że zupełnie inne muzea kosztują straszne pieniądze i ich budowa trwa wiele lat. Ja mam kilka miesięcy na zrobienie tego, co zamierzam i mam przyrzeczoną stosunkowo niewielką sumę.
PAP: Jaką?
AM: 15 milionów.
PAP: 11 września, podczas inauguracji wystawy katyńskiej dyrektor Muzeum Wojska Polskiego zapowiedział, że Muzeum Katyńskie zostanie otwarte w Cytadeli Warszawskiej w 2013 roku. W tym samym miejscu zaplanowano też siedzibę Muzeum Wojska Polskiego, które obecnie dzieli gmach przy Al. Jerozolimskich z Muzeum Narodowym. Jakie ma Pani dyrektor plany wobec wschodniego skrzydła budynku?
AM: Muzeum Wojska Polskiego nie opuści tamtego skrzydła w najbliższym czasie, ponieważ muzeum musi mieć budynek, do którego mógłby się przenieść, a jego budowa nawet nie została rozpoczęta.
Moje działanie w muzeum dzielę na trzy etapy. Pierwszy etap to jest przygotowanie Muzeum do roku jubileuszowego, doprowadzenie placówki do takiego stanu, żeby można było ją bez zażenowania pokazywać. Drugi etap to przeprowadzenie konkursu na nowy budynek muzeum, który pełniłby określone funkcje, tzn. mieściłby profesjonalnie wyposażone magazyny, pracownie konserwatorskie, dużą przestrzeń edukacyjną i otwartą dla publiczności bibliotekę – informatorium. Trzeci etap to remont i adaptacja całego muzeum w momencie przejęcia skrzydła zajmowanego obecnie przez Muzeum Wojska Polskiego.
To skrzydło ma okropnie w tej chwili zrujnowane, ale bardzo pięknie zaprojektowane sale ekspozycyjne. Kiedy zatem wyprowadzi się Muzeum Wojska, to cały gmach będzie musiał przejść bardzo gruntowną modernizację. Przez ten czas, mam nadzieję, będzie już istniał nowy budynek, który pomieści zbiory na czas remontu. Ukończenie tej wielkiej operacji widzę w perspektywie 10 lat.
PAP: W ostatnim czasie do Polski powracają cenne dzieła sztuki, m.in. "Pomarańczarka" Gierymskiego czy dwa obrazy Juliana Fałata. Czy wiadomo, kiedy te obrazy, przekazane do Muzeum Narodowego, będzie można w nim oglądać?
AM: I obraz Gierymskiego, i obrazy Fałata muszą czekać na otwarcie Muzeum w maju przyszłego roku, co pozwoli nam dokonać ich konserwacji.
Wyrażając wielką radość z powodu powrotu do Polski obrazów zrabowanych z naszych zbiorów – co jest jedynie słuszne i dziejowo sprawiedliwe - muszę jednocześnie wyrazić pogląd niepopularny. Niepokoi mnie zjawisko wypychania z zasobów zagranicznych dzieł polskich artystów i bezrefleksyjne wysysanie ich przez rynek polski i polskie instytucje. To sprawia, że polska sztuka, poza sztuka najnowszą, na świecie nie jest znana i nie ma ceny, nie liczy się. Ja bym bardzo chciała, żeby w kolekcjach, zwłaszcza dużych muzeów, były polskie dzieła sztuki. Boję się o przyszłość: czy tak, jak muzeum genewskie wyzbyło się dzieł Meli Muter, kiedyś inne muzea i zbiory wyprzedadzą polskim emisariuszom obrazy Sasnala?
PAP: Z tym, że istnieje ogólne przekonanie, że te dzieła, które zostały wywiezione z Polski wbrew woli właściciela powinny tutaj wrócić.
AM: To nie ulega wątpliwości. Od razu zaznaczyłam, że moje zastrzeżenia nie dotyczą dzieł zrabowanych, których miejsce jest w Polsce. Ale mając wielkie braki w kolekcjach nie dokonujemy zakupów sztuki europejskiej tylko wyszukujemy polonica, które funkcjonowały gdzieś tam w obiegu na Zachodzie, a teraz są przywożone do Polski. A to, co nie istnieje na rynku, czego nie ma w tamtych muzeach, co jest niedostępne tamtym kolekcjonerom i odbiorcom przestaje istnieć, przestaje mieć cenę.
Rozmawiała: Magdalena Cedro(PAP)
mce/ abe/