Pomysł na „Bestie wokół nas” wynika z mojego sprzeciwu wobec sposobu, w jaki ludzie traktują zwierzęta. Jednak w moim filmie można doszukać się znaczeń na wielu płaszczyznach – powiedziała PAP Natalia Durszewicz. Jej animacja uczestniczy w konkursie Cinefondation 74. festiwalu w Cannes.
Spośród 1835 zgłoszeń, nadesłanych przez szkoły filmowe z całego świata, do tegorocznej 24. edycji konkursu Cinefondation zakwalifikowało się 13 filmów krótkometrażowych i cztery animacje. Jedną z nich są "Bestie wokół nas" Natalii Durszewicz, wyprodukowane przez Szkołę Filmową w Łodzi. 26-letnia twórczyni, obecnie studentka V roku, w poprzednich latach wyreżyserowała w szkole krótkometrażowe filmy "Studium", "Ovule" oraz "Portret kobiecy". Swoją konkursową animację, w której drapieżnicy zamieniają się miejscami z ofiarami, zrealizowała na IV roku studiów pod opieką artystyczną Mariusza Wilczyńskiego i Joanny Jasińskiej-Koronkiewicz.
Jak powiedziała PAP Durszewicz, pomysł na "Bestie wokół nas" wynika z obserwacji przyrody, własnych przemyśleń, refleksji, "sprzeciwu wobec okrutnego sposobu, w jaki ludzie traktują zwierzęta oraz eksploatacji środowiska naturalnego ponad miarę". "Jednak w tym filmie można doszukać się wielu znaczeń – zawsze w swoich filmach staram się, aby widz miał możliwość dowolnej interpretacji historii. Zawarłam w nim moje liczne niezgody na ludzkie okrucieństwo i zachłanność. Nie zgadzam się na to, jak ludzie traktują siebie nawzajem, jak władze traktują słabszych, jak pogwałcane są prawa człowieka, jak status społeczny uniemożliwia danej jednostce osiągnięcie tego, co mogłaby osiągnąć, gdyby nie była tłamszona przez większych od siebie. Wydaje mi się również, że niemal każdy chciałby być wobec innych małym bogiem. Choć staramy się być dobrzy, pozostaje w nas pierwotna potrzeba dominacji niezbędna do przetrwania. Kiedy zyskamy trochę władzy czy +boskości+, nie zawsze potrafimy zapanować nad swoją naturą. Na jakimś etapie życia tracimy swoją dziecięcą niewinność" – zwróciła uwagę.
"Bestie wokół nas" wykonane są techniką malarską. "We wszystkich swoich filmach przywiązuję dużą wagę do warstwy wizualnej, często opracowanie plastyczne projektu jest dla mnie punktem wyjścia dla narracji. Ukończyłam liceum plastyczne w Bydgoszczy i tam pokochałam malarstwo, grafikę, historię sztuki. To we mnie zostało do dziś i wciąż na mnie oddziałuje. Dla mnie film jest dziełem, w którym następuje synteza sztuk – muzyki, literatury, malarstwa i zawsze staram się, aby wszystkie te elementy ze sobą współgrały i wywierały wrażenie na odbiorcy. Chcę dać jak najwięcej z siebie w tworzeniu warstwy wizualnej, opracowaniu muzyki, dźwięku i w opowiadanej historii. Sama lubię oglądać coś, co jest przyjemne dla oka i ma niezwykłą atmosferę, piękne kolory czy dobrze skomponowane kadry oraz historię, którą można odbierać na różne sposoby – jak poezję. Sprawia mi to przyjemność i trochę tej wizualnej przyjemności chcę dawać widzom w moich filmach przy jednoczesnym zawarciu ważnej myśli w warstwie narracyjnej" – wyjaśniła reżyserka.
Pytana o początki swojej fascynacji animacją, Durszewicz podkreśliła, że wszystko zaczęło się w dzieciństwie, kiedy przez pewien czas ze względów zdrowotnych nie mogła chodzić do szkoły. "Moja mama regularnie jeździła do wypożyczalni wideo i wypożyczała filmy. Oglądałam je całymi dniami, bo niestety mogłam zbytnio wychodzić z domu. To były zarówno filmy animowane, jak i fabularne, klasyka kina. W pewnym momencie seansu robiłam stopklatkę i starałam się przerysować to, co widziałam na ekranie. Ten moment zamknięcia w domu spowodował, że znalazłam w filmach i w rysunku bezpieczną przystań. Później chciałam połączyć miłość do kina i rysunku. Rozważałam studia reżyserskie w łódzkiej Szkole Filmowej, ale to się zmieniło w liceum plastycznym, gdzie pokochałam sztuki wizualne. Dlatego wybrałam animację i był to bardzo dobry wybór" – opowiedziała.
Durszewicz wspomniała także dzień, w którym otrzymała wiadomość o zakwalifikowaniu się do konkursu Cinefondation. "Dostałam e-mail z pytaniem, czy film był już gdzieś wcześniej pokazywany. Mimo wątpliwości, czułam podskórnie, że nie napisaliby do mnie, gdyby nie byli zainteresowani pokazaniem mojej etiudy. Bardzo się ucieszyłam, ale byłam również zszokowana, bo nie spodziewałam się tego po tej animacji. Myślałam, że to jeszcze nie ten czas, że może przy następnym filmie uda mi się tam zaistnieć. W ten za bardzo nie wierzyłam. Ale oczywiście, marzyłam o tym konkursie, odkąd zobaczyłam, że filmy moich koleżanek dostawały się w poprzednich latach do sekcji Cinefondation. Będzie to już czwarty rok z rzędu, kiedy animacja z naszej szkoły jest prezentowana w tej sekcji. Jestem bardzo szczęśliwa, że spełniło się moje marzenie" – powiedziała.
Reżyserka ma nadzieję, że udział w konkursie Cinefondation pomaga młodym twórcom. "Chciałabym po szkole kontynuować pracę nad filmami, bo to jest coś, co uwielbiam, moja pasja, która wypełnia różne pustki i dzięki której lepiej mi się żyje. Jednak tworzenie własnych filmów autorskich, zwłaszcza animowanych dla dorosłych widzów, to trudna droga, ponieważ jest to swojego rodzaju nisza, a grono odbiorców węższe. Podejmując taką ścieżkę nigdy nie ma gwarancji, że będzie się można z tego utrzymać w przyszłości. Mam nadzieję, że udział w tej sekcji otworzy mi jakieś drzwi, zapewni możliwość robienia tego, co kocham i życia z tego. To byłoby najpiękniejsze" – przyznała.
Obecnie Durszewicz pracuje nad filmem dyplomowym, który zarazem będzie jej debiutem. "Jest to historia inspirowana chorobą mojej babci i zmaganiami mojego dziadka, który nagle musiał nauczyć się opieki nad nią i nad samym sobą. Chcę ukazać fragment życia starszego, osamotnionego małżeństwa, ich codzienność pełną skrajnych emocji – silnej miłości, przywiązania, ale także nienawiści, bezsilności, czasami nawet wstrętu w momencie, gdy ich rzeczywistość przewartościowała się, a role odwróciły. W warstwie wizualnej ten film również będzie bardzo malarski, barwny, dynamiczny. A poza tym myślę także o kolejnym filmie, już nieco dłuższym, gdzie również chcę wykorzystać inspirację z własnego życia oraz doświadczeń" – podsumowała.
74. festiwal w Cannes potrwa do soboty 17 lipca. Laureatów konkursu Cinefondation poznamy w czwartek 15 lipca podczas uroczystości zorganizowanej w canneńskim Bunuel Theatre. Wyłoni ich jury w składzie: tunezyjska reżyserka i scenarzystka Kaouther Ben Hania, szwedzka reżyserka i aktorka Tuva Novotny, francuska reżyserka i scenarzystka Alice Winocour, egipski reżyser i producent Sameh Alaa, hiszpański twórca filmowy i wykładowca Carlos Muguiro oraz francuski reżyser i scenarzysta Nicolas Pariser.
W poprzednich latach w konkursie Cinefondation prezentowano m.in. "Duszyczkę" Barbary Rupik, "Innego" Marty Magnuskiej i "Dots" Eryka Lenartowicza.
Z Cannes Daria Porycka (PAP)
dap/ dki/