Jan Kobuszewski był jak Charlie Chaplin na światowej scenie; nie dało się go z nikim porównać – wskazuje reżyser i aktor, dyrektor stołecznego Teatru Kwadrat – ostatniej sceny, z którą związany był zmarły w sobotę artysta.
"My często używamy określenia +szmira+ na określenie czegoś złego w teatrach komediowych i rozrywkowych. Natomiast to był człowiek, który ową +szmirę+ potrafił zamienić w perłę. Przy jego fizis i przy jego umiejętności budowania abstrakcyjnych postaci robił rzeczy, które wydają się nam - marnym aktorom - niemożliwe" - powiedział PAP reżyser i aktor Andrzej Nejman.
"On tę abstrakcję wprowadzał do świata normalności, do rzeczywistości. Dla widza sam widok Jana Kobuszewskiego był abstrakcyjnie, nieprawdopodobnie uroczy. Czego by on nie zrobił na scenie - a wielokrotnie robił rzeczy, których nam nie wolno czynić na scenie - publiczność to odbierała. Tak, on jako jeden jedyny mógł! On mógł to robić!" - podkreślił dyrektor stołecznego Teatru Kwadrat.
Nejman przypomniał, że gdy w 1998 r. zaczął pracować w zespole Teatru Kwadrat, zagrał w trzech spektaklach bez udziału Jana Kobuszewskiego. "Myślałem sobie wtedy: +Boże! Kiedy przyjdzie ten dzień, że wreszcie spotkam się z nim w garderobie?+ To był prawdziwy guru!" - ocenił.
"To wręcz nieprawdopodobne jak on potrafił swoją osobowością usprawiedliwić wszelkie żarty, głupoty. Ludzie kochali go za to. Za sam fakt - że jest, że mogą z nim obcować" - powiedział szef Teatru Kwadrat.
Podkreślił, że dla aktora komediowego w Polsce, "Jan Kobuszewski był jak Charlie Chaplin na światowej scenie". "Nie dało się go z nikim porównać" - ocenił Nejman.
Jan Kobuszewski - wybitny aktor teatralny i filmowy, komik, reżyser, wykonawca skeczy i piosenek - zmarł w sobotę. Miał 85 lat.(PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
gj/ agz/