Dzieci pracują z profesjonalną orkiestrą opery z Charkowa, z chórem i ukraińskimi solistami, którzy zjechali do nas z całej Europy - mówi PAP Michał Znaniecki, reżyser opery "Zaporożec za Dunajem", której pokaz w sobotę w Ossie będzie finałem projektu "Nowy Głos: Ukraina – Zróbmy Razem Operę!".
W Centrum Konferencyjno-Szkoleniowym Ossa (Łódzkie) 13 sierpnia o godz. 20.30 ukraińskie dzieci oraz soliści zaprezentują operę "Zaporożec za Dunajem" Semena Hułaka-Artemowskiego w reż. Michała Znanieckiego. W spektaklu weźmie też udział orkiestra i chór Teatru Opery i Baletu w Charkowie, których siedziba została zbombardowana przez Rosjan. "W kwietniu zespół ewakuował się wraz z rodzinami z Ukrainy i obecnie przebywa na Słowacji. Do Polski przyjadą specjalnie, by wykonać operę wspólnie z dziećmi" - poinformował PAP Narodowy Instytut Muzyki i Tańca (NIMiT).
NIMiT we współpracy z Fundacją Most the Most zorganizował cykl interdyscyplinarnych warsztatów edukacyjnych dla ukraińskich dzieci, które prowadzili artyści Z Ukrainy i Polski. Finałem projektu pt. "Nowy Głos: Ukraina – Zróbmy Razem Operę!" będzie sobotni pokaz "Zaporożec za Dunajem".
"Pracujemy w nieco dziwnym kontekście, bowiem opera jako taka wydaje się czymś odległym i nie kojarzy się z warsztatami dla dzieci. Sam pomysł wziął się stąd, że praca przy spektaklu operowym jest próbą ogarnięcia chaosu. To bardzo wiele elementów, nad którymi musimy zapanować, żeby odbył się spektakl" - mówił reżyser.
Znaniecki zapewnił, że "takie założenie było wszystkim potrzebne". "Ten pomysł, by ogarnąć wydarzenia, przejąć znowu kontrolę nad życiem i nad chaosem otaczającym dzieci-sieroty, które zostały ewakuowane z Ukrainy, był im bardzo potrzebny" - zaznaczył.
"Pomyśleliśmy, że taki całościowy, wielowymiarowy projekt spełni swoją rolę terapeutyczną i artystyczną" - powiedział. "Spektakl jest pewnego rodzaju egzaminem z etyki; to jest danie im pola do odpowiedzialności, której dzieci często są pozbawiane. Natomiast warsztaty, które do niego doprowadziły, były momentami poznania narzędzi twórczych świata opery" - wyjaśnił reżyser.
Znaniecki zwrócił uwagę, że w trakcie warsztatów ukraińskie dzieci poznawały nie tylko tajniki śpiewu. "Dowiadywały się nie tylko, czym jest chór, jak jest zbudowany instrument muzyczny, jak wygląda makijaż i jak się go robi, jak wykonać peruki. Słowem poznawały tajemnice rzemiosła teatralnego" - mówił. "Ale podpatrywały jak się używa multimediów, jak się buduje dekoracje i kostiumy" - powiedział, dodając, że warsztaty trwały dwa i pół miesiąca.
Wyjaśnił, ze warsztaty z dziećmi prowadzili ukraińscy artyści, którzy przyjeżdżali do Centrum Konferencyjno-Szkoleniowym Ossa. "Oni też są uchodźcami, uciekinierami z Ukrainy, którzy znaleźli się bez pracy w różnych europejskich krajach" - mówił. "Dlatego spróbowaliśmy znanych nam ukraińskich artystów ściągnąć do Polski" - powiedział. "Przypomnę, że ja współpracowałem z teatrami ukraińskimi, np. robiąc we Lwowie duże opery jak +Turandot+, a także rozmaite projekty społeczne" - dodał.
"Stąd dzieci miały zajęcia ze śpiewakami, z muzykami, z dyrygentami, twórcami rekwizytów, ze scenografami, a także np. z plastykami, żeby zrobić plakat" - mówił. "I rzeczywiście, nasze dzieci, które są w wieku od 3 do 17 lat, miały możliwość poznawania codziennie czegoś nowego" - wyjaśnił Znaniecki.
"Myślę, że takie holistyczne podejście do spektaklu - zaowocuje" - ocenił. "Bo to nie jest pokaz, nie jest to zwykły spektakl amatorski, bowiem dzieci pracują z profesjonalną, dorosłą orkiestrą opery z Charkowa, z chórem i ukraińskimi solistami, którzy zjechali do nas z całej Europy" - podkreślił reżyser.
Dyrektor NIMiT Katarzyna Meissner powiedziała, że na przestrzeni minionych miesięcy widzieli ogromne zmiany w zachowaniu dzieci. "Dużo częściej słyszymy teraz ich śmiech, a w oczach pojawił się błysk nadziei" – przekazała. "Dla nas to jeden z tych projektów, który pokazuje w sposób namacalny jak wielką siłę ma sztuka, jak potrafi zmieniać życie na lepsze" - zaznaczyła.
Znaniecki poinformował, że opera zostanie wystawiona 13 sierpnia o godz. 20.30 w plenerze. "Szukaliśmy możliwości zabawy multimediami z koronami drzew i dlatego potrzebujemy ciemności. To pora trochę późna dla dzieci, ale one są teraz tak silne, że wytrzymają półtoragodzinny spektakl" - wyjaśnił.
"Chcieliśmy, żeby akcja opery była trochę związana z sytuacją, w której znaleźliśmy się wszyscy, ale przede wszystkim dzieci. I zależało nam, żeby nie pogłębiała traumy" - powiedział reżyser.
Wyjaśnił, że "Zaporożec za Dunajem" jest dziełem popularnym w Ukrainie. "To jest opera buffa. To śpiewogra trochę taka jak +Krakowiacy i górale+, czyli patriotyczna, ale lekka" - zaznaczył.
"Opowiada o wygnanych Ukraińcach z własnego Zaporoża, którzy znajdują się na terenach Turcji i w czasie wojny starają się tam stworzyć enklawę, coś na kształt ukraińskiej wsi, by poczuć się jakby byli w domu" - mówił. "Opera kończy się wyzwoleniem Ukraińców i Kozaków zaporoskich, gdyż sułtan poznając ich zwyczaje i życie postanawia ich uwolnić. Mają szansę wrócić do swoich domów" - dodał reżyser.
"To był temat, o którym się ciągle podczas warsztatów i pracy nad spektaklem w Ossie mówiło. Te wyjazdy, powroty na Ukrainę, nadzieja - to wszystko w tej operze jest i dlatego została wybrana" - podkreślił Znaniecki.(PAP)
autorzy: Grzegorz Janikowski, Katarzyna Krzykowska
gj/ ksi/ dki/