Obecnie nie ma ważniejszego tematu niż ponowne przemyślenie naszej relacji z przyrodą, której jesteśmy częścią – uważa Weronika Szczawińska, reżyserka przedstawienia „Miejski Ptasiarz” we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Premiera spektaklu na podstawie książki Davida Lindo – w piątek.
Punktem wyjścia do powstania spektaklu była dla reżyserki książka „The Urban Birder” Davida Lindo, brytyjskiego obserwatora ptaków, popularyzatora wiedzy o przyrodzie, entuzjasty ornitologii. Przedstawienie, luźno nawiązujące do książki, oparte jest na pomyśle opowiadania o naturze w teatrze.
We wtorek podczas próby medialnej przedstawienia Szczawińska tłumaczyła, że na książkę Davida Lindo natrafiła za sprawą lektury „Dwanaście srok za ogon” Stanisława Łubieńskiego, w której w jednym z rozdziałów autor przywołuje postać Davida Lindo, stwierdzając, że w najbardziej wpływowy sposób rozwija on koncepcję obserwacji ptaków w miastach.
„Mogłoby się wydawać, że temat birdwatchingu to nic specjalnego, natomiast jak się okazuje pociąga on za sobą cały szereg konsekwencji. Jeśli myślimy o naturze, to najczęściej mamy na myśli jakieś odległe miejsce, łono natury, do którego trzeba dojechać, a to oznacza, że w jakiś sposób od tej natury się odcinamy. Zawsze jest więc ten nasz świat ludzki, miejski i ten świat naturalny, podczas gdy tak naprawdę naturą jesteśmy już my wszyscy. Również nasze miasta są wyjątkowo ciekawymi ekosystemami" – mówiła reżyserka zaznaczając, że na to właśnie zwraca uwagę Lindo w swojej książce. Dodała przy tym, że na szczególną uwagę zasługuje w mieście fauna ptaków, która jest tu wyjątkowo bogata i na wyciągniecie ręki.
"Jeśli nauczymy się doceniać miejską awifaunę - od wróbli, po zupełnie zaskakujące gatunki migracyjne – to inaczej wtedy popatrzymy na otaczającą nas rzeczywistość. Miasto stanie się dla nas czymś innym, niż dotychczas myśleliśmy. Przede wszystkim uznamy, że nie tylko my je zamieszkujemy” – mówiła reżyserka.
Szczawińska wskazała, że Lindo w swojej książce porusza także niekiedy dyskusyjne pojęcie piękna w mieście. „Są takie zakątki, o których pewnie chętnie byśmy zapomnieli, a właśnie w takich najbardziej zapomnianych, brzydkich miejscach można czasami odkryć zupełnie zaskakujące okazy awifauny. Lindo dowartościowuje tym samym takie części miasta, które wydają nam się mało atrakcyjne i które byśmy najchętniej zabudowali” – powiedziała Szczawińska.
„David Lindo, pisząc o swoim ulubionym parku w Londynie podkreśla, że miejsce to, pozornie brzydkie i nie wiadomo komu potrzebne, przy odpowiednim spojrzeniu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, odsłania zupełnie inną rzeczywistość. I to było dla nas bardzo ważne, żeby właśnie pomyśleć sobie o takiej innej rzeczywistości, która odsłania się dopiero wtedy, kiedy poświecimy jakiemuś miejscu czas i uwagę” – podkreślała Szczawińska.
W ocenie reżyserki nie ma obecnie ważniejszych tematów, niż ponowne przemyślenie miejsca człowieka w ekosystemie. „Żyjemy w czasie katastrofy klimatycznej, którą być może jeszcze możemy zatrzymać. Wydaje mi się, że pierwszym krokiem do zmiany jest to, żeby spojrzeć na naturę, poczuć się jej częścią, odkryć ją dla siebie” – wskazała.
Premiera spektaklu odbędzie się w piątek na Scenie na Strychu Wrocławskiego Teatru Współczesnego. (PAP)
autorka: Agata Tomczyńska
ato/aszw/