Brytyjski wokalista i basista, były lider grupy Pink Floyd, Roger Waters zagrał dla kilkudziesięciotysięcznej publiczności na warszawskim Stadionie Narodowym. Muzyk odegrał jeden z najsłynniejszych albumów "Floydów", rock-operę "The Wall".
"The Wall" to jedna z najpopularniejszych płyt brytyjskiej grupy. Album, nagrany w 1979 roku, został przygotowany jako rock-opera, opowiadająca historię muzyka Pinka, uwielbianego przez tłumy, jednak zmagającego się z poczuciem alienacji i absurdu egzystencji. Utwory z "The Wall" poruszają tematy wojny, izolacji, biurokratyzacji życia, utraty ideałów i popadania w obłęd.
Kompozytorem niemal całej muzyki jest Waters, który oparł się na własnych doświadczeniach życiowych. Podobnie jak Pink, również basista nigdy nie poznał swojego ojca, który zginął na froncie II wojny światowej. Także muzyk cierpiał na depresję i poczucie utraty sensu własnej pracy. Pomysł na "The Wall" zrodził się w jego głowie pod wpływem doświadczeń koncertowania na wielkich stadionach. Konceptualny album Pink Floyd powstała z niechęci do rockowych widowisk, jako wyraz potrzeby odizolowania od publiczności - wzniesienia muru.
Pierwsze części muru zaczęto układać na scenie, zapełnionego po brzegi Stadionu Narodowego, we wtorek około godziny 20.30. Koncert rozpoczął się od tematu muzycznego, znanego z filmu "Spartakus", następnie przez minutę wybrzmiewała kompozycja "Outside the Wall". Dwóch mężczyzn, w żołnierskich mundurach wprowadziło na scenę kukłę Pinka, brutalnie wrzucając ją na środek sceny. W tym momencie rozpoczęło się wykonanie "In the Flesh?" a na scenie pojawił się Waters, odziany w skórzany płaszcz. Pierwsze akordy utworu zaakcentowane zostały przez wybuchy sztucznych ogni.
Jak tłumaczył w wywiadach artysta: "album zaczyna się na koncercie, potem cofamy się w czasie i poznajemy historię bohatera". W pierwszym utworze Pink przypomina rockowego dyktatora, cieszącego się ślepym uwielbieniem tłumów. Na oddanych mu fanów spogląda z pogardą. Po "In the Flesh?" fabuła cofa się w czasie, opisując dzieciństwo bohatera, odkrywając przed widownią jego życie.
"Cześć, Warszawo!" – przywitał się muzyk z publicznością i próbował mówić po polsku. "Dedykuję ten koncert wszystkim ofiarom terroryzmu" – powiedział z trudem, po czym dodał żartobliwie: "Nie wiem, jak możecie mówić w tym języku na co dzień".
Warszawska publiczność usłyszała największe przeboje ze słynnego albumu; nie mogło zabraknąć antyszkolnego hymnu "Another Brick In The Wall" – podczas której na scenie pojawił się dziecięcy chór, ubrany w koszulki z napisem: "Strach wznosi mury" - ballady "Mother" czy "Goodbye Blue Sky", na temat dorastania w powojennym świecie. Utworowi towarzyszył film animowany, pokazujący samoloty, zrzucające na miasta bomby o kształtach m.in. krucyfiksów, gwiazd Dawida, swastyk i banknotów dolarowych i znaków wielkich korporacji.
Część pierwszą koncertu zamknęła krótka piosenka "Goodbye Cruel World". Z ostatnimi słowami utworu dopełnione zostaje zupełne zerwanie bohatera ze światem zewnętrznym. Po wyśpiewaniu przez Watersa słowa "goodbye", ostatnia cegiełka muru trafia na swoje miejsce, światło gaśnie; budowla jest ukończona.
W drugiej części spektaklu, na murze wyświetlane są wizualizacje - surrealistyczne filmy animowane, korespondujące z atmosferą kolejnych utworów. Niewidoczny dla publiczności zespół grał zza muru. Tę część koncertu otworzyła ballada "Hey You", w której Pink zwraca się do samego siebie. Kolejna kompozycja, "Is There Anybody Out There" to próba nawiązania kontaktu ze światem zewnętrznym. Pytanie pozostaje bez odpowiedzi, Pink jest sam, odgrodzony murem. Podczas wykonania "Nobody Home", publiczności ukazał się Waters, w roli Pinka, który zaśpiewał utwór siedząc na fotelu, ustawionym na - wychodzącej ze ściany - platformie. Poza fotelem, "pokój" Watersa zawierał także telewizor i lampę.
O ułudzie obietnic lepszej, powojennej przyszłości opowiada "Vera", utwór poświęcony śpiewaczce brytyjskiej z okresu II wojny światowej, Verze Lynn. Piosenkarka znana była z przeboju "We'll Meet Again". Lynn śpiewała także "The Little Boy That Santa Claus Forgot", piosenkę o chłopcu dorastającym bez ojca.
Punktem kulminacyjnym wtorkowego koncertu było wykonanie "Comfortably Numb", jednego z najbardziej lubianych utworów Pink Floyd. Utwór przedstawia obraz Pinka, uginającego się pod ciężarem sławy. Szuka on ratunku w używkach i lekach, które pomagają mu przetrwać kolejny występ. Warszawska publiczność żywo reagowała na wydarzenia na scenie - nie tylko muzykę, również nadmuchiwana kukła przedstawiająca nauczyciela-potwora a także latająca nad widownią nadmuchiwana świnia.
Waters i jego zespół wykonali "The Show Must Go On", przebrani w skórzane płaszcze z czerwonymi przepaskami, nawiązujące do estetyki nazistowskiej. Na murze wyświetlano animowaną "paradę faszystowskich młotków". W finale muzycznego spektaklu Watersa, w utworze "The Trial", sędzia wydaje wyrok w sprawie Pinka: "skazuję cię na odsłonięcie przed równymi tobie". Mur został obalony a zza jego ruin wyszedł zespół, intonując akustyczne "Outside the Wall". Mur się rozpadł. Waters, wraz ze swoim zespołem, ukłonił się nisko i zszedł ze sceny. Pożegnała go owacja na stojąco.
Z Warszawy Roger Waters poleci do Wiednia, następnie do Budapesztu i Berlina. Europejska część trasy koncertowej zakończy się 21 września w Paryżu. (PAP)
pj/ rda/