Andrzej Jagodziński, Agnieszka Wilczyńska, Grażyna Auguścik to m.in. wykonawcy koncertu jazzowego „Tribute to Komeda”, który odbędzie się we wtorek 17 grudnia w Filharmonii Narodowej w Warszawie.
"Kompozycje Krzysztofa Komedy niosą w sobie duży ładunek niepokoju, liryzmu i wibrującej energii" - powiedziała PAP wokalistka Agnieszka Wilczyńska, która wystąpi w koncercie "Tribute to Komeda". "Kiedy słucham muzyki Komedy lub interpretuję jego utwory ten niepokój najbardziej na mnie wpływa; wzrusza i zarazem inspiruje. A kołysanka +Rosemary's Baby+ z pięknym tekstem Wojciecha Młynarskiego jest zawsze dla mnie wyjątkowym przeżyciem" - dodała.
W Koncercie "Tribute to Komeda" wystąpią wokalistki jazzowe Agnieszka Wilczyńska i Grażyna Auguścik oraz Trio pianisty Andrzeja Jagodzińskiego z kontrabasistą Adamem Cegielskim i Czesławem "Małym" Bartkowskim na perkusji.
Zagrają też: saksofonista Henryk Miśkiewicz, Robert Majewski - na trąbce i fugelhornie oraz The Time Quartet w składzie: Maksymilian Grzesiak - skrzypce; Katarzyna Boniecka - skrzypce, Aleksandra Demowska-Madejska - altówka, Małgorzata Maśluszczak - wiolonczela.
W programie wieczoru w Filharmonii znalazły się najsłynniejsze utwory Krzysztofa Komedy, takie jak "Bossanova nr 1", kołysanka "Rosemary's Baby", "Bez jutra nie da się żyć", "Nie jest źle", "Matnia", "Samotne wyspy serc", "Każdy szafę ma", "Z lat zielonych walc szalony". Autorem tekstów do większości utworów jest Wojciech Młynarski; do "Nie jest źle" - Agnieszka Osiecka.
Aranżacje wszystkich utworów są autorstwa Andrzeja Jagodzińskiego. "I Jagodziński i Komeda harmonijnie łączą w swojej twórczości jazz i muzykę klasyczną. Zapewne to wpływa na styl aranżacji Jagodzińskiego, które są według mnie zrobione z ogromną wrażliwością, są po prostu znakomite" - powiedziała Agnieszka Wilczyńska.
Koncertem artyści wpisują się w obchody Roku Komedy. W tym roku minęło 50 lat od śmierci muzyka - jednego z najbardziej znanych i cenionych polskich kompozytorów i pianistów jazzowych, twórcy muzyki m.in. do filmów "Niewinni czarodzieje" i "Dziecko Rosemary".
Komeda pozostawił wspaniałą muzykę, która odczytywana jest na nowo przez kolejne pokolenia artystów. Roman Polański powiedział w jednym z wywiadów: "Nadał wartość moim filmom. Byłyby nieważne bez jego muzyki".
O Komedzie mówi się, że był pionierem jazzu nowoczesnego w Polsce. Na styl jego twórczości składa się bowiem wiele elementów przynależnych muzyce awangardowej XX wieku, takich jak zaczerpnięta z free jazzu improwizacja czy struktury aleatoryczne. Ponad tymi wszystkimi „chłodnymi” składnikami górują jednak silna ekspresja i liryzm.
"Komeda był dla Polaków tym, kim Miles Davis dla Amerykanów" - uważa Paweł Brodowski, redaktor naczelny +Jazz Forum+. - Grać z Komedą czy też inspirować się jego muzyką, aranżować ją, nagrywać komedowskie kompozycje - to dla większości muzyków jazzowych ważne doświadczenie, zawsze wyraźnie zaznaczane w biografiach artystycznych i +zapisane+ w albumach jemu dedykowanych, jak np. +Music for K+ i +Litania+ Tomasza Stańki, który współpracował z Komedą" - zaznaczył Brodowski.
Komedę przypominają także w swojej twórczości i koncertach poświęconych kompozytorowi muzycy średniej i młodszej generacji, wśród nich m.in. grupa EABS, Wojtek Mazolewski, Maria Sadowska, Leszek Możdżer, Jan Ptaszyn Wróblewski, Adam Pierończyk, Maciej Obara.
"Jazzmani mówią o Komedzie, że to romantyk, +Chopin jazzu+. Istotnie, widać to w wielu utworach. Grywałem Komedę na moich klasycznych koncertach i w kraju, i zagranicą" - powiedział w wywiadzie dla PAP Janusz Olejniczak. "Zdarzało się, że pytano mnie potem, czyje to kompozycje, bo +ten Chopin+ jest jakiś inny. Kiedy odpowiadałem, że to muzyka do filmów na przykład Polańskiego, niektórzy zaczynali się orientować, i rozpoznawali - no tak, to przecież kołysanka z +Rosemary’s Baby+" - dodał.
Krzysztof Komeda, właściwie Krzysztof Trzciński, urodził 27 kwietnia 1931 roku w Poznaniu. Naukę gry na fortepianie rozpoczął w wieku siedmiu lat. W 1955 roku, po uzyskaniu dyplomu poznańskiej Akademii Medycznej, podjął pracę jako laryngolog.
Już jako student brał udział w jam sessions organizowanych w studenckich mieszkaniach po kryjomu, bo w czasach stalinizmu władze komunistyczne zakazały grania jazzu, jako muzyki niezgodnej z zasadami socrealizmu.
Występował z różnymi poznańskimi grupami m.in. z zespołem dixielandowym Jerzego Grzewińskiego, grającym jazz w tradycyjnym stylu nowoorleańskim. Dixieland nie odpowiadał Komedzie, interesował go modern jazz. W tym stylu grał Komeda Sekstet, który muzyk założył w 1956 roku. Zespół Komedy stał się pierwszą polską grupą jazzową grającą muzykę nowoczesną, a jego nowatorskie wykonania utorowały drogę dla jazzu w Polsce.
Komeda pojawił się na polskiej estradzie w 1956 roku podczas I Ogólnopolskiego Festiwalu Muzyki Jazzowej w Sopocie.
Krzysztof Trzciński przyjął pseudonim "Komeda" jeszcze w Poznaniu w 1956 roku, rok później postanowił rozstać się z zawodem lekarza, ponieważ doszedł do wniosku, że świat muzyki i medycyny są nie do pogodzenia. "Muzyka była w moim życiu ważniejsza" - mawiał pianista.
Jako muzyk filmowy Komeda zadebiutował w 1958 roku. Zafascynowany muzykiem Jerzy Skolimowski polecił swojemu koledze Romanowi Polańskiemu Komedę jako kompozytora do etiudy filmowej "Dwaj ludzie z szafą". Roman Polański wspomina Komedę jako niezwykle nieśmiałego, rudowłosego okularnika. "Kiedy poznałem go bliżej, zdałem sobie sprawę, że jego rezerwa jest oznaką chorobliwej nieśmiałości, pancerzem, pod którym kryje się łagodność i niezwykła inteligencja" - mówił w jednym z wywiadów reżyser.
W 1960 roku powstała muzyka do "Niewinnych czarodziejów" Andrzeja Wajdy. W tym filmie Komeda wystąpił też osobiście, grając samego siebie. Komeda pisał muzykę m.in. do filmów Janusza Morgensterna ("Do widzenia do jutra", "Jutro premiera") i Janusza Nasfetera ("Mój stary", "Zbrodniarz i panna", "Niekochana").
W styczniu 1968 r. Krzysztof Komeda wyjechał do Stanów Zjednoczonych; pracował tam nad muzyką do filmów "Dziecko Rosemary" Romana Polańskiego i "The Riot" Buzza Kulika.
W grudniu tego roku uległ w Los Angeles ciężkiemu wypadkowi. Do kraju przewieziono go 18 kwietnia 1969 roku; zmarł pięć dni później. (PAP)
Anna Bernat
abe/aszw/