II Symfonia „Dramatyczna” z 1975 roku Jewhena Stankowycza, którą wykonamy podczas piątkowego koncertu w siedzibie NOSPR jest bardzo adekwatna do sytuacji, w jakiej znalazła się Ukraina – mówi PAP Volodymyr Sirenko, dyrektor artystyczny Narodowej Orkiestry Symfonicznej Ukrainy.
Narodowa Orkiestra Symfoniczna Ukrainy ma swoją siedzibę w Kijowie. Obecnie zespół jest w trasie koncertowej. Po czwartkowym koncercie w Filharmonii Narodowej w Warszawie, orkiestra wystąpi w piątek w siedzibie Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach.
PAP: Jak wygląda praca Narodowej Orkiestry Symfonicznej Ukrainy w czasie wojny?
Volodymyr Sirenko: Na początku wojny, kiedy Kijów był atakowany, nie pracowaliśmy. Z lewego balkonu mojego mieszkania widziałem pożar, a z prawej strony budynku latały pociski. Tak było w całym mieście. Kiedy wyrzuciliśmy Rosjan z Kijowa, zaczęliśmy próby. To było pod koniec kwietnia. Najpierw daliśmy koncert w Wenecji, gdzie braliśmy udział w projekcie z włoską i ukraińską muzyką, odbył się tam koncert pt. "Pomoc Ukrainie". Od tamtej pory pracujemy cały czas, jedynie kiedy słyszymy alarm przeciwbombowy chowamy się do schronu. W każdym tygodniu przygotowujemy nowy program i gramy go na koncertach w filharmonii. Nasza orkiestra składa się z około 100 muzyków, z tego tylko 10 osób wyjechało za granicę z powodu wojny.
PAP: Ile osób jest w wojsku?
Volodymyr Sirenko: Dwoje naszych artystów dobrowolnie zgłosiło się do wojska - altowiolista i tubista.
PAP: W orkiestrze grają między innymi mężczyźni w wieku poborowym. Jak wygląda sprawa wyjazdu z kraju?
Volodymyr Sirenko: Ministerstwo Kultury składa wniosek o wyjazd do Ministerstwa Obrony, które ustala z Państwową Służbą Graniczną Ukrainy, kto z figurujących na liście mężczyzn w wieku między 18 a 60 lat, może wyjechać z Ukrainy i kiedy ma wrócić.
PAP: Jaki będzie program piątkowego koncertu?
Volodymyr Sirenko: Wykonamy pierwszą ukraińską symfonię - Symfonię C-dur Maksima Berezowskiego w aranżacji mojego syna, kompozytora Wsiewołoda Sirenko. Zaaranżował on utwór na orkiestrę symfoniczną, bo pierwotnie był napisany na skład kameralny - dwa oboje, dwie waltornie i smyczki. Prezentowanie na świecie twórczości ukraińskich kompozytorów jest dla nas ważne, bo Rosjanie nam ją kradną i przywłaszczają sobie. Tak samo było z Berezowskim, mówili, że to wielki rosyjski kompozytor, a to jest pierwsza rosyjska symfonia. Ukraiński dyrygent Kirill Karabits znalazł trzy symfonie Maksima Berezowskiego, zredagował je i teraz mamy możliwość prezentowania światu tego ukraińskiego kompozytora, nazywanego ukraińskim Mozartem. Jest on znany jako autor utworów chóralnych, pięknych koncertów, oper, a teraz będzie znany jako twórca symfonii.
Młody ukraiński skrzypek Dmytro Udovychenko z Charkowa, zagra koncert skrzypcowy Sibeliusa d-moll, ostatnio zajął III miejsce na Międzynarodowym Konkursie skrzypcowym Jeana Sibeliusa w Helsinkach. W drugiej części koncertu zagramy II Symfonię "Dramatyczną" z 1975 roku Jewhena Stankowycza. On nazwał ją "Heroiczną", bo za czasów ZSRS nie mógł jej nazwać "Dramatyczną". Moim zdaniem nie słychać w niej heroiczności, a właśnie dramat i tragedię. Czemu wykonujemy ją teraz? Bo jest bardzo adekwatna do sytuacji, w której jesteśmy.
PAP: Czemu Maksyma Berezowskiego nazywacie ukraińskim Mozartem?
Volodymyr Sirenko: Po pierwsze z powodu stylu, podobnego do Mozarta, prawdziwego klasycyzmu. Poza tym tak jak Mozart, Berezowski był członkiem Akademii Bolońskiej oraz studiował u Giovanniego Battisty Martiniego, znanego powszechnie jako Padre Martini. W tym porównaniu chodzi też o znaczenie jego muzyki dla nas. Berezowski jest dla Ukraińców, tym kim dla Austriaków Mozart. Może się wydawać, że to ocena na wyrost, ale jest w tym dużo prawdy.
PAP: Jakie plany ma orkiestra?
Volodymyr Sirenko: Po koncercie w Katowicach jedziemy do Niemiec, Szwajcarii, Liechtensteinu. Czeka nas trwająca miesiąc trasa koncertowa. Korzystając z okazji chciałem powiedzieć, że otrzymałem bardzo smutną wiadomość o śmierci Jurija Kerpatenko, dyrygenta z Chersonia. Odmówił on współpracy z okupantem więc został rozstrzelany. Tak właśnie wygląda nasze życie, ale walczymy, bronimy się. Chcę podziękować wszystkim Polakom, mówiłem dyrektorowi Filharmonii Narodowej, że Polacy to nasi dobrzy bracia. Bardzo wam dziękuję i kłaniam się nisko za pomoc, bo nawet nasz przyjazd do Polski, nie odbył by się, gdyby nie dyrektor Filharmonii Narodowej. Muzycy z orkiestry zebrali pieniądze na pomoc nam, to bardzo szlachetne i doceniamy to. (PAP)
Rozmawiała: Olga Łozińska
Autor: Olga Łozińska
oloz/ aszw/