Ekspozycję obrazów i szkiców Jana Marii Tomaszewskiego pt. „Wyrzut sumienia” można obejrzeć w katakumbach Kościoła Pokamedulskiego na Bielanach (parafia bł. Edwarda Detkensa). Na wystawie zaprezentowano 15 obrazów oraz 13 szkiców warszawskiego artysty.
W surowej, ascetycznej przestrzeni katakumb prezentowanym obrazom i szkicom towarzyszy specjalnie skomponowana na okoliczność wystawy muzyka Piotra Mikołajczaka - oratorium w wykonaniu chóru gregoriańskiego.
"To nie są obrazy ozdobne - to są obrazy dla ducha" - powiedział PAP malarz i grafik, doradca Zarządu Telewizji Polskiej ds. teatru Jan Maria Tomaszewski.
Tytuł "Wyrzut sumienia" nadał wystawie ks. prałat Wojciech Drozdowicz, kustosz Kościoła Pokamedulskiego. Sam artysta nie chciał sugerować widzom tematyki i narzucać sposobu odbioru obrazów, dlatego postanowił pozostawić je bez tytułów.
Podczas wernisażu malarz Janusz Lewandowski powiedział, że "jeśli chce się obejrzeć tę wystawę, to trzeba sobie wziąć krzesełko i usiąść przed każdym obrazem i pomyśleć".
Tomaszewski zaznaczył, że trzynaście z piętnastu obrazów pokazanych na wystawie namalował podczas ostatnich trzech miesięcy kwarantanny. "To był czas skupienia i bardzo wytężonej pracy, gdy zaczynałem dzień o godzinie 5 rano, a kończyłem często w środku nocy" - przyznał artysta.
"Szkice do obrazów powstawały w różnych momentach. Mam zasadę twórczą, że proces zaczynam od obserwacji tego, co się dzieje dookoła mnie. Potem powstaje szkic. Bardzo dokładna grafika, rysunek, najczęściej ołówkiem, dopiero ostatni etap to jest malowanie obrazu - szybko wykonywana, ale precyzyjna realizacja techniczna" - wyjaśnił.
Podkreślił, że często malował kilka obrazów jednocześnie. "Ja pracuję w technice olej - to jest farba, która ma długi czas schnięcia. Nie da się całości ukończyć w ciągu jednego dnia. Jeden z tych obrazów malowałem prawie dwa miesiące" - powiedział.
Artysta zwrócił uwagę, że obok niedawno namalowanych, na wystawie znajduje się obraz, który malował przez pięćdziesiąt lat. "Zacząłem go malować w 1970 r., gdy miałem 20 lat. Niedawno znalazłem go na strychu, odrestaurowałem go trochę i poprawiłem. Przedstawia mnie samego w prawie pustej pracowni" - wyjaśnił. Kolejna praca pochodzi z roku 2013, gdy - jak mówił malarz - nastąpił w nim "pewien przełom, aktualizowanie własnego życia".
Na olejnych obrazach Tomaszewskiego dominuje metafizyczna aura memento mori. Obok czaszek, wizerunków śmierci, "ludzi ciągnących dusze za włosy", aniołów dostrzec można, kojarzące się z pracami Goi lub Boscha, upersonifikowane zwierzęta. Swoiste metaforyczne przedstawienia ludzkich grzechów głównych.
Tomaszewski przyznał, że niektóre prace mogą przywodzić na myśl średniowieczny teatr z jego alegorycznym danse macabre.
Na jednym z obrazów widzimy śmierć trzymającą w ramionach ciało zmarłego. "To może być śmierć albo nowa pieta" - zaznaczył artysta. Kolejny obraz utrzymany w krwawej tonacji przywodzi na myśl osamotnionego Starego Wiarusa albo zabitego powstańca styczniowego z noweli Stefana Żeromskiego "Rozdziobią nas kruki, wrony".
"A tu mamy, być może, procesję hipokrytów" - powiedział warszawski malarz, wskazując na kolejne dzieło.
W centrum ekspozycji Tomaszewski umieścił ekspresyjne przedstawienie ukrzyżowania na Golgocie. "Ja najpierw sprawdziłem, jak to ówcześnie wyglądało. Chrystus nie mógł wisieć tak, jak to jest najczęściej przedstawiane na obrazach, stojący prawie na baczność. On był podwiązany sznurami pod łokcie. Zwisał kompletnie i nie było widać Jego twarzy" - podkreślił.
Po obu stronach wizerunku ukrzyżowania artysta umieścił dwa obrazy przedstawiające anioły.
Tomaszewski podkreślił, że do każdego obrazu bardzo starannie dobrał różnorodne ramy, w których prace są eksponowane. One także stanowią element kompozycji.
Pośród szkiców znaleźć można prace będące studium do namalowanych już obrazów, które wyeksponowano na wystawie. Są też projekty do kolejnych malarskich realizacji Tomaszewskiego, np. "Flakosfera" odsyłająca do świata mass mediów.
Artysta zapowiedział, że chciałby latem dokończyć cykl prac i przygotować jesienią kolejną ekspozycję.
"Nigdy nie byłem celebrytą i nie chciałem być trendy. Wszyscy się próbują teraz wpisywać w jakieś nurty. Ja jestem artystą, idę swoją drogą. Odklejam się od tego wszystkiego" - powiedział PAP malarz.
"Po prostu chciałbym tworzyć dobrą sztukę, bo czasem bywa tak, że pomysł może być ciekawy, ale jego realizacja jest zła. Trzeba mieć opanowaną technikę, posiadać warsztat" - podkreślił Tomaszewski.
Wystawa "Wyrzut sumienia" w katakumbach Kościoła Pokamedulskiego na Bielanach czynna będzie do 5 lipca br.(PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
gj/ pat/