O tej zbrodni nie wolno nam zapomnieć – podkreślił bytomski historyk Tomasz Sanecki, który napisał książkę poświęconą Tragedii Miechowickiej. Było to jedno z najbardziej dramatycznych wydarzeń po wkroczeniu Armii Czerwonej na Górny Śląsk w styczniu 1945 r.
Jak przypomina IPN, Armia Czerwona potraktowała Miechowice, dzisiejszą dzielnicę Bytomia, jako terytorium wroga, ponieważ przed wojną miejscowość - podobnie jak sąsiedni Bytom - leżała w granicach Niemiec.
W trakcie kilkudniowych walk w rejonie Miechowic zamordowanych zostało setki cywilnych mieszkańców tej miejscowości - wyprowadzanych z piwnic i rozstrzeliwanych przez sowieckich żołnierzy. Zabijali oni nastoletnich chłopców i osoby w podeszłym wieku, gwałcili kobiety. Ofiarami Armii Czerwonej byli głównie Ślązacy.
Wśród zamordowanych byli też m.in. zakwaterowani tam robotnicy przymusowi z Polski centralnej oraz Ukrainiec, który wybiegł witać żołnierzy. Jedną z ofiar był miejscowy ksiądz Jan Frenzel - wywleczony przez żołnierzy, gdy posługiwał wiernym w jednej z piwnic, torturowany i poniżany, a w końcu zabity strzałem w oko w lesie w okolicach pobliskich Stolarzowic.
„Wobec zbrodni dokonanej przez żołnierzy radzieckich na bezbronnych mieszkańcach Miechowic trudno znaleźć uzasadnienie. Z rąk Sowietów zginęło według różnych szacunków ponad 380 osób, a mimo to o tej tragedii przez kilkadziesiąt lat, ze względu na panujący w Polsce ustrój komunistyczny, nie wolno było mówić” - wskazał Sanecki.
Przygotowując książkę, autor korzystał z dostępnych materiałów archiwalnych, ale również publikacji, w których zawarte zostały wspomnienia świadków tamtych wydarzeń. „W książce wykorzystałem przede wszystkim dokumenty IPN, który prowadził śledztwo w sprawie zbrodni wojennej w styczniu 1945 roku w Miechowicach. Bardzo pomocne były także akta znajdujące się w Urzędzie Stanu Cywilnego w Bytomiu oraz wspomnienia świadków tragicznych wydarzeń w styczniu 1945 roku, które zachowały się dziś w wielu reportażach, filmach czy publikacjach” - wyliczał autor.
W książce pt. „Tragedia Miechowicka 25-28 stycznia 1945 roku” bytomski historyk podjął również temat badań i śledztwa prowadzonego przez IPN, a także zaprezentował miejsca, w których upamiętnione zostały ofiary zbrodni, przybliżył też przebieg walk o Miechowice w styczniu 1945 roku.
Jak przypomniał historyk, mimo próby ukrycia faktów przez kilkadziesiąt lat, pozostały wspomnienia ludzi, którzy przeżyli koszmar styczniowych dni 1945 roku w Miechowicach. Jak kilka lat temu informował IPN, śledztwo w tej sprawie było możliwe m.in. dzięki Józefowi Bonczolowi, naocznemu świadkowi, który wówczas miał 11 lat. Bonczol pamiętał wiele szczegółów związanych z wejściem do Miechowic żołnierzy 2. Frontu Ukraińskiego. Później poznał wiele dokumentów związanych z tamtymi wydarzeniami.
„Powrót do tragicznych wspomnień wywoływał ból i cierpienie, a mimo to ze szczegółami opowiadali o tym, nie tylko co przeżyli w trakcie walk o Górny Śląsk, ale głównie o zbrodniach, które towarzyszyły wkraczającym Sowietom do śląskich miast i wsi. Ich relacje nagrane i spisane, a później odtwarzane umożliwiły powstanie wielu artykułów, książek, a także filmów dokumentalnych, w których poznaliśmy prawdę o sowieckiej zbrodni, skrywanej przez kilkadziesiąt lat oraz przyczyniły się również do wszczęcia śledztwa, jakie podjął IPN w Katowicach” - wskazał Sanecki.
„Dzisiaj już wielu ze świadków tych wydarzeń nie żyje i dlatego naszym obowiązkiem jest przekazywać wiedzę na temat Tragedii Miechowickiej, aby los pomordowanych w Miechowicach był przestrogą dla przyszłych pokoleń, a to co miało miejsce ponad siedemdziesiąt lat temu nigdy więcej już się nie zdarzyło” - podkreślił autor.(PAP)
autor: Krzysztof Konopka
kon/ hgt/