W Instytucie Literatury Czeskiej Akademii Nauk przedstawiono we wtorek publikację o czeskich wydawnictwach bezdebitowych z lat 1949-1989. Jest to efekt czteroletniej pracy zespołu 9 historyków literatury oraz grona współpracowników. Na 600 stronach zaprezentowano wydawnictwa, czasopisma, zbiory tekstów i tłumaczenia.
Powstało 311 haseł zawierających informacje o podziemnych wydawnictwach, pismach lub zbiorach tekstów literackich. Jak podkreślali autorzy encyklopedycznego zbioru, starali się ograniczyć do tekstów stricte literackich, nie zajmując się obecną także w samizdacie publicystyką polityczną lub wydawnictwami religijnymi.
Zaprezentowana praca to kompendium wiedzy o autorach, którzy z powodów politycznych nie mogli publikować swoich prac oficjalnie, gdyż potrzebowali na to zgody komunistycznej cenzury. "To także praca o tych, którzy ponosili trudy redagowania tekstów, ich powielania lub kopiowania oraz drukowania" – powiedział historyk literatury i szef zespołu autorsko–redakcyjnego publikacji Michal Przibań.
Przibań zwrócił uwagę, że publikacja nie mogłaby powstać, gdyby w czasach komunizmu nie zaczął powstawać katalog podziemnych publikacji, tworzony przez lata przez Jirziego Gruntorada. "To dzięki niemu na emigracji zaczęły powstawać pierwsze zbiory literatury samizdatowej i zaczęto spisywać podstawowe informacje bibliograficzne" - mówił Przibań.
Według niego w Czechach (dawnej Czeskiej Republice Socjalistycznej) można mówić o 120-130 podziemnych wydawnictwach. Różniły się techniką edytorską, papierem, sposobem wiązania lub zszywania poszczególnych egzemplarzy. Różna była także tematyka, która zawierała m.in. teksty przedwojennych autorów, współczesną eseistykę, prozę i dramaty. Były tłumaczenia m.in polskich autorów i poetów.
Jedna z autorek, Petra Louczova przyrównała swoją pracę przy publikacji do pracy archeologów. "Szybko okazało się, że pracując nad samizdatem, nie możemy odwiedzać bibliotek lub domów wydawniczych. Potrzebny był inny sposób badań i prac" – mówiła i dodała, że potrzebna okazała się praca z osobami, którzy pamiętają poszczególne wydarzenia. "Sprawdziła nam się zasada kuli śniegowej, co oznacza, że każdy redaktor, autor lub wydawca podawał nam informacje kolejnych zaangażowanych w samizdat osób" – przybliżała metodę badań Louczova.
Do gromadzenia wiedzy o poszczególnych drukowanych pozycjach wykorzystywano listę 25 pytań, które pomagały w potwierdzaniu już posiadanych informacji. Opisując "archeologię poszukiwań", Louczova przypomniała, że odpowiedzi, które uzyskiwała, najczęściej kończyły się stwierdzeniem "Nie pamiętam". Na pytanie "ile stron miała publikacja" padała odpowiedź – "nie widziałem jej od 25 lat, to nie wiem". „Czy miałeś kłopoty w związku z samizdatem?” – "no, tak? Nie mogłem spać, ale miałem 25 lat".
Autorzy publikacji podkreślali, że ukrywanie prawdziwej tożsamości autorów, redaktorów i personelu technicznego było nakazem czasu. Wskazano na jedną z cyklicznych podziemnych publikacji, która nosiła nawę "Czerwony Kapturek". Głównym redaktorem był Sz. Vlk (Szary Wilk), za redakcję odpowiadała P. Koszik (Pleciony Koszyczek), za druk Z. Myslivec (Zdeniek Gajowy). Kim jest Szary Wilk, okazało się po gruntowym wywiadzie. Ze swojej podziemnej działalności m.in. ujawnił, że żadna z miejscowości wskazywanych jako miejsce redagowania „Czerwonego Kapturka” nie była prawdziwa. On sam zmieniał adres zamieszkania 13 razy w ciągu dwóch lat.
Przibań zauważył, że mimo ogromnej pracy dokumentacyjnej do dzisiejszego dnia nie udało się ustalić pochodzenia kilkunastu wydawnictw i druków. "Nie wiadomo, kto musiał ukrywać się za inicjałami lub pseudonimami" – powiedział. Historycy liczą, że publikacja trafi także do tych nieznanych do dziś autorów i spowoduje ich reakcję.
Encyklopedyczna publikacja nie kończy prac nad podziemnymi wydawnictwami. Jak powiedziała Petra Louczova, istnieje projekt mający opisać dysydencką działalność literacką w Europie, który koordynuje dr Maciej Maryl z Instytutu Badań Literackich PAN.
Z Pragi Piotr Górecki (PAP)
ptg/ zm/ mc/