60 lat temu, 3 lutego 1959 r., do Polski powróciła część skarbów dziedzictwa narodowego wywiezionych w roku 1939 i zdeponowanych w Kanadzie. Wśród nich był miecz koronacyjny królów polskich – szczerbiec.
Według przybliżonych i niepełnych szacunków w czasie II wojny światowej polskie zbiory prywatne i państwowe utraciły około pół miliona różnego rodzaju cennych dzieł sztuki. Dzięki poświęceniu i graniczącej z brawurą odwagą polskich muzealników wiele cennych dzieł sztuki udało się zabezpieczyć przed okupantami lub wywieźć za granicę. Niestety w 1939 r. przygotowania do ich ewakuacji podjęto zbyt późno. Od wiosny 1939 r. planowano wywiezienie zbiorów, które znajdowały się w niewielkiej odległości od granicy z Niemcami. Uznano, że Warszawa jest miastem na tyle bezpiecznym, że wystarczające będzie umieszczenie dzieł sztuki w dokładnie wybranych miejscach.
W zupełnie innej sytuacji znalazł się Kraków, nieodległy od Protektoratu Czech i Moraw oraz kontrolowanej przez Niemcy Słowacji. W połowie sierpnia zdecydowano o ewakuacji obiektów, które uznano za bezcenne dla polskiej kultury, a także morale narodu. Zgodnie z zaleceniami rządu wywozem miały być „objęte wyłącznie wyjątkowej wartości dzieła sztuki przede wszystkim polskie, rękopisy, stare druki oraz archiwalia dotyczące historii państwowości polskiej”. Na wschód postanowiono wywieźć m.in.: ołtarz Wita Stwosza z kościoła Najświętszej Marii Panny, obraz „Hołd Pruski” z Muzeum Narodowego w Krakowie, zbiór arrasów i cenniejszych zabytków z Zamku Królewskiego na Wawelu. Spakowane zbiory umieszczano w skrzyniach, obrazy zwijano w rulony.
Z Krakowa wywieziono także insygnia koronacyjne polskich królów, bezcenne wyroby ze srebra, złota, buławy hetmańskie, kolekcje broni. Wśród tych skarbów za jeden z najważniejszych uznano miecz koronacyjny polskich królów. Był on tym cenniejszy, że w przeciwieństwie do większości polskich regaliów, zniszczonych przez Prusaków w czasie wojny z Napoleonem, zachował się w stanie nienaruszonym. Miecz otaczała legenda kształtująca się od XII wieku. W Kronice Galla Anonima po raz pierwszy pojawiła się historia wjazdu Bolesława Chrobrego do zdobytego Kijowa w 1018 r. Legenda ta pojawiała się również w kolejnych ważnych dziełach polskiego kronikarstwa. „A gdy wszedł w bramę, która Złotą przez mieszkańców była nazwana, wywijając mieczem, ugodził w nią silną ręką, a zarysowawszy i wyszczerbiwszy ją w samym środku, zostawił na niej znak triumfalnego zwycięstwa” – pisał Jan Długosz.
Nie ulega wątpliwości, że szczerbiec nie był mieczem Chrobrego. W polskiej historiografii trwają spory co do jego pochodzenia i tego, kiedy znalazł się w posiadaniu władców z dynastii Piastów. Według najnowszych badań został wykonany w pierwszej połowie XIII w., prawdopodobnie w pracowniach położonych nad Mozą lub Renem. Wciąż nie jest jasne, czy należał do Bolesława Pobożnego, stryja Przemysła II i teścia Władysława Łokietka. Przyjmuje się, że mógł być mieczem koronacyjnym podczas koronacji Łokietka w 1320 r. Bez wątpienia został użyty podczas koronacji Władysława Warneńczyka w 1434 r.
Skarby zostały spławione w dół Wisły barką, zbombardowaną w okolicach Kazimierza Dolnego. Następnie ładunek przewieziono ciężarówkami do Rumunii. Transport przekroczył granice niemal w ostatniej chwili – 18 września 1939 r. Z Rumunii przez Włochy szczerbiec wraz z pozostałymi skarbami dotarł do miasteczka Aubusson w środkowej Francji, a więc, jak się wydawało, z dala od linii frontu. Po kapitulacji Francji w czerwcu 1940 r. dzieła przetransportowano do Anglii, wreszcie – do Kanady pod pokładem polskiego statku MS „Batory”. Po zakończeniu wojny władze w Warszawie usilnie zabiegały o odzyskanie tych skarbów. Część z nich powróciła do Polski w 1948 r. Jednak przekazanie zabytków dziedzictwa narodowego komunistycznemu rządowi budziło sprzeciw środowisk emigracyjnych.
Jan Nowak-Jeziorański, popierający powrót zbiorów do kraju, w „Wojnie w eterze” wspominał: „Opierała się temu znaczna część emigracji w obawie, że wielkie pamiątki narodowe nie będą w Polsce bezpieczne, dopóki kraj znajduje się w sowieckich rękach. Przypominano rabunek skarbów królewskich przez carską Rosję. Wysuwano także argument, że zwrot ich przez rząd kanadyjski byłby symbolicznym aktem moralnego uznania komunistycznego reżimu”.
W odzyskanie bezcennych zbiorów oprócz polskiej dyplomacji zaangażowali się episkopat, polscy intelektualiści, a także część wychodźstwa. Działania te, wspierane przez ogromną większość opinii publicznej w kraju, zakończyły się ostatecznie sukcesem.
3 lutego 1959 r. na Dworzec Główny w Warszawie wjechał pociąg wiozący skrzynie, zawierające część skarbów przechowywanych w Kanadzie. Ich droga powrotna wiodła z Ottawy do Nowego Jorku, skąd 21 stycznia 1959 r. wypłynęły na szwedzkim statku „Stockholm” i poprzez Goeteborg trafiły do Kopenhagi. Następnie koleją przewiezione zostały do wschodniego Berlina, gdzie załadowano je do specjalnego wagonu i skierowano do Polski.
Wśród odzyskanych zbiorów, które początkowo w całości przewieziono do Muzeum Narodowego w Warszawie, znalazły się m.in.: pochodzący z przełomu XII i XIII w. miecz koronacyjny polskich królów Szczerbiec, kroniki Galla Anonima i Wincentego Kadłubka, „Kazania Świętokrzyskie”, „Psałterz Floriański”, „Biblia” Gutenberga, romański modlitewnik płockiej księżnej Anastazji, modlitewnik królowej Bony, szachownica Zygmunta III Wazy oraz jego złoty łańcuch, berło Stanisława Augusta, hetmańskie buławy (wśród nich buława Stefana Czarnieckiego), drogocenne szable perskie, a także ponad dwadzieścia manuskryptów utworów Fryderyka Chopina.
7 lutego 1959 r. Muzeum Narodowe zorganizowało specjalną wystawę prezentującą skarby, które powróciły do kraju. W ciągu tygodnia odwiedziło ją ok. 80 tys. osób. Druga część polskich zbiorów zdeponowanych w Kanadzie, zawierająca m.in. kolekcję ponad stu trzydziestu XVI-wiecznych arrasów wawelskich, znalazła się w kraju 16 stycznia 1961 r.
Michał Szukała (PAP)
szuk/ skp/