Żołnierz wyklęty, 91-letni Edward Gryszka ps. Mąciciel otrzyma 60 tys. zł zadośćuczynienia, a nie jak w październiku zdecydował sąd I instancji 40 tys. zł, za krzywdy doznane w okresie stalinowskim – taka jest środowa decyzja Sądu Apelacyjnego w Krakowie.
Edward Gryszka domagał się 200 tys. zł zadośćuczynienia za tortury, którym był poddany podczas śledztwa i aresztu w 1948 r. i 180 tys. zł odszkodowania za utracone zarobki wskutek zablokowania mu w 1984 r. możliwości wyjazdu na kontrakt zagraniczny do Austrii i niewydania paszportu ze względu na udział w powojennej partyzantce.
Po środowym wyroku Edward Gryszka powiedział dziennikarzom: "Sąd się nie zastanawiał wiele; powiedział, co uważał za stosowne, z tym że ja nie jestem od tego, żeby ryzykować, co ja myślę; przyjmuję to z godnością, co sąd postanowił".
W październiku ub.r. krakowski Sąd Okręgowy przyznał Edwardowi Gryszce, ps. Mąciciel, 40 tys. zł zadośćuczynienia, a odszkodowania odmówił, ponieważ powód nie udowodnił szkody. Po październikowym wyroku Gryszka powiedział, że czuje się upokorzony taką decyzją sądu i postanowił odwołać się do sądu apelacyjnego.
W środę Sąd Apelacyjny w Krakowie z 40 tys. do 60 tys. podniósł kwotę zadośćuczynienia dla Gryszki, nie przyznał jednak odszkodowania. Jak mówił przewodniczący składu sędziowskiego Krzysztof Marcinkowski, argumentacja w apelacji ma w dużej mierze charakter subiektywny i wynika z przeżyć wnioskodawcy, z czasów, do których ten się odwołuje, ale materiał dowodowy nie pozwala mówić o poddaniu wnioskodawcy "torturom", a można mówić o "brutalnych środkach" stosowanych wobec powoda. Sąd też przywołując inne podobne sprawy ocenił, że pieniądze wypłacane tytułem zadośćuczynienia pochodzą ze Skarbu Państwa, a więc podatników, a chodzi o to, aby nikogo nie skrzywdzić. Z kolei niemożność wyjazdu do pracy zagranicę nie wynikała – w ocenie sądu – bezpośrednio z pozbawienia wolności w 1948. Sąd wskazał też, że nie ma dowodów na to, że powód był skazany na 15 lat pozbawienia wolności.
Sąd podwyższył kwotę zadośćuczynienia, ponieważ ma na względzie 15-procentowy uszczerbek na zdrowiu, zespół stresu pourazowego u powoda stwierdzony przez biegłego psychiatrę.
Adwokat Gryszki Maciej Krzyżanowski podkreślał, że sąd I instancji nie uwzględnił w pełni tego, co przeżył Gryszka w okresie PRL. Nie zgodził się też z tym, że Gryszka nie był torturowany. "W obecnych czasach więźniowie nawet za braki w metrażu celi piszą pozwy do polskich sądów, potem skargi do Strasburga i często je wygrywają, ponieważ orzecznictwo europejskie uważa naruszenie metrażu za tortury. Gryszka przebywał w celi z 16 więźniami na 16 m kw., ani razu nie był na spacerze, ani razu się nie umył, dostawał zepsute jedzenie" – powiedział adwokat.
O podwyższenie kwoty zadośćuczynienia wniosła w środę także prokurator Ewa Rogala tak, aby kwota ta spełniała "wymogi wyroku sprawiedliwego". Prokurator podtrzymała jednak, że nie ma dowodów, które pozwalałyby przyznać odszkodowanie powodowi.
Edward Gryszka ubiegał się o rekompensatę na podstawie ustawy o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego.
W 1948 Gryszka (po wcześniejszym ukrywaniu się) został aresztowany i skazany za udział w akcji (w 1945 r., po wyzwoleniu Polski) zlikwidowania oficera NKWD, który miał rozpracowywać AK na kielecczyźnie. Gryszka po 2-3 miesiącach został zwolniony z aresztu, ale – jak opisywał – żył z piętnem "bandyty" skazanego na 15 lat więzienia; był – jak podkreśla jego adwokat – regularnie inwigilowany aż do zmiany ustroju w 1989 r.
W 2016 r. Gryszka otrzymał Krzyż z Mieczami Orderu Krzyża Niepodległości. Dopiero wtedy podzielił się z rodziną swoimi wspomnieniami z pobytu w więzieniu w 1948 r.(PAP)
Autor: Beata Kołodziej
bko/ mark/