To nie jest proces przeciwko Reducie Dobrego Imienia, to proces przeciwko polskiej polityce historycznej - mówi PAP Maciej Świrski, prezes RDI, która przygotowała odpowiedź na pozew sądowy złożony przez prof. Jana Grabowskiego. Naukowiec domaga się w nim m.in. przeprosin.
Reduta Dobrego Imienia przygotowała odpowiedź na pozew złożony w listopadzie przez prof. Grabowskiego. Związany z Uniwersytetem w Ottawie historyk domaga się w nim od fundacji przeprosin i zakupienia egzemplarzy jego książki o zbrodniach popełnianych przez Polaków na Żydach. Pozew Grabowskiego jest odpowiedzią na list otwarty opublikowany przez RDI w czerwcu 2017 roku, podpisany przez 134 polskich naukowców, którego autorzy napisali m.in.: „Grabowski nie przestrzega podstawowych zasad rzetelności badacza”, „buduje konstrukcje propagandowe”, „eliminuje kluczowe fakty”, „nie ma nic wspólnego z nauką”, „sprzeniewierza się powołaniu naukowca”.
Zdaniem profesora Grabowskiego służyło to „zniesławieniu go, zdyskredytowaniu i naruszeniu zaufania do jego rzetelności naukowej", co wskazał w swoim pozwie.
Zdaniem Świrskiego, prof. Grabowski "zakwestionował nasze słowa o jego rzetelności jako historyka". "Napisaliśmy, że naukowcy, którzy są skupieni wokół RDI, wezwali go do przestrzegania standardów badań naukowych. W jego publikacjach nie są one zachowywane. Prof. Grabowski wybiórczo traktuje źródła historyczne, nie przedstawia kontekstu historycznego opisywanych wydarzeń. Na przykład: opisując przypadki wydawania ukrywanych na wsiach Żydów Niemcom przez Polaków, nie podkreśla, że za ich przechowywanie groziła kara śmierci, albo że Niemcy zarejestrowali w każdej wsi osoby wyznaczone na zakładników. Te osoby były rozstrzeliwane, jeśli w osadzie znaleziono ukrywających się Żydów. Nie wyjaśnia też wprowadzonego przez Niemców systemu prawnego, który w praktyce uniemożliwiał pomoc Żydom. Czytelnik nieznający realiów okupowanej przez Niemców Polski nie zrozumie, jak skomplikowana była sytuacja podczas okupacji. Były przypadki pacyfikacji całych wsi po znalezieniu ukrywających się Żydów" - powiedział Świrski w czwartek PAP.
Stanowisko Reduty Dobrego Imienia zostało opublikowane bezpośrednio po nagłośnieniu medialnym w 2017 roku informacji Jana Grabowskiego o rzekomym "zamordowaniu 200 tys. Żydów przez Polaków". "Liczba 200 tys. Żydów - ofiar Polaków, którą posługuje się prof. Grabowski, jest nie do obrony. Propagowana przez niego informacja o 200 tys. ofiar żydowskich zaczęła krążyć po międzynarodowych mediach i jest przyjmowana jako pewnik, zaczyna być pewne, że właśnie tyle było ofiar polskich szmalcowników lub chłopów. Tymczasem jest to teza nieprawdziwa" - mówił Świrski.
Po drugiej wojnie światowej historyk Szymon Datner próbował ustalić, ilu polskich Żydów zginęło podczas okupacji, odejmując od liczby obywateli żydowskiego pochodzenia zamieszkujących II RP szacunkową liczbę uciekinierów do ZSRR, liczbę pomordowanych mieszkańców gett i obozów (Niemcy prowadzili statystyki) i liczbę ocalałych z terenów Rzeczpospolitej. Datner w swoich wyliczeniach założył, że próbę ucieczki z gett podjęło 10 procent Żydów. Ze źródeł niemieckich wynika, że liczba żydowskich mieszkańców wynosiła w gettach przed akcją Reinhard łącznie około 1,6 mln. Przyjmując więc szacunki Datnera, poza gettami ratunku szukało ok. 160 tys. Żydów. Liczba ocalałych to minimum 30 - 40 tys. Żydów, co oznaczałoby, że nieznane są losy co najmniej 120 tys. Żydów, którzy potencjalnie mogli paść ofiarą Niemców, zabójców czy też zostać wydanych przez szmalcowników Niemcom. Taką liczbę podawał w 2011 roku dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego Paweł Śpiewak ("Rzeczpospolita" 26-27.11.2011). Barbara Engelking-Boni z Centrum Badań nad Zagładą Żydów PAN w rozmowie z PAP z dnia 10 lutego 2011 r. z tych samych danych wyprowadziła już wniosek, że 250 tys. Żydów szukało schronienia poza granicami gett, a ponieważ przyjęła liczbę ocalałych na 40 tys. wg jej szacunku „Polacy odpowiadaliby za śmierć 210 tys. żydowskich istnień”.
Jak mówił Świrski, wszystkie składowe równania, które składają się na obliczenia żydowskich ofiar Polaków, są skrajnie niepewne. Zakładając nawet, że statystyki Niemców były prawdziwe, to już teza Szymona Datnera, że ratunku poza gettami szukał co 10 ich mieszkaniec, jest tezą roboczą, przyjętą w sytuacji, gdy cały świat pytał się o liczbę ofiar i jakieś liczby trzeba było podać. Z jednych gett mogło szukać ratunku poza jego granicami 10 proc. uwięzionych, w innych - znacznie mniej, lub znacznie więcej. Z oczywistych względów nikt nie prowadził statystyki uciekinierów z gett. Poza tym Datner, licząc ocalałych Żydów nie wziął pod uwagę tych, którzy po wojnie, z różnych względów, nie zarejestrowali się w organizacjach żydowskich, a mogły być to dziesiątki tysięcy osób. Trzeba też zauważyć, że jego szacunki pochodzą z roku 1946, kiedy rejestracja ocalałych jeszcze trwała. Nie policzono też tych polskich Żydów, którzy zaraz po wojnie, nigdzie się nie rejestrując, wyemigrowali z Polski. "Liczba 200 tys., którą posługuje się Grabowski, jest więc nie do obrony" - mówił Świrski. "Proces, który wytoczył Reducie Dobrego Imienia prof. Grabowski, chociaż formalnie jest przeciwko naszej Fundacji, to w istocie jest to proces przeciwko polskiej polityce historycznej" - dodał.
"+Sprawa Grabowskiego+” jak ją nazywamy, to kompleks wielu spraw. Chodzi tu także o wolność słowa - pozew prof. Grabowskiego to próba zakneblowania tych polskich naukowców, którzy się z nim nie zgadzają, tłamszenie opinii społecznej. To niezgodne z polską konstytucją, bo cenzura jest zakazana. W moim przekonaniu, w tej sprawie chodzi o rzetelność historyka i możliwość oceny tej rzetelności przez innych naukowców, którzy posiadają warsztat metodologiczny. Dotyczy to nie tylko nauk historycznych. Kwestia rzetelności prezentowanych wyników badań jest uniwersalna w nauce, bez względu na dziedzinę. Poza tym oczywiście w przypadku profesora historii poziom wymagań w stosunku do niego, jeśli chodzi o metodologię prowadzonych przez niego badań, jest wyższy niż stawiany przeciętnemu znawcy historii" – podkreśla Maciej Świrski, dodając: "Chciałbym podkreślić, że to Jan Grabowski wytoczył nam sprawę w sądzie, cenzurując naszą opinię o jego badaniach. Jestem bardzo zaskoczony faktem, że badacz Holocaustu, który sam oczekuje wolności słowa i wolności dyskusji, odmawia tego samego prawa innym" - podkreślił Świrski.
"Nie wiemy, dlaczego Pan Grabowski zdecydował się na wytoczenie nam procesu po półtora roku, ale przygotowaliśmy odpowiedź na pozew, gdzie przedstawiamy naukowe opracowania weryfikujące nieuzasadnione tezy Jana Grabowskiego. Wielu naukowców i historyków już od dawna kwestionuje zarówno metody badawcze, jak i sposób prezentowania faktów przez pana Grabowskiego. Bardzo negatywnie na temat warsztatu, doboru źródeł, przedstawiania faktów, zmiany słów w opisach wydarzeń wypowiadali się także inni historycy, jak chociażby ostatnio dr Tomasz Domański w publikacji IPN – recenzji pozycji +Dalej jest noc+ (której współautorem jest Jan Grabowski) pt. +Korekta obrazu?+, w której wykazał szereg błędów metodologicznych, rzeczowych i merytorycznych. Wbrew temu, co twierdzi pan Grabowski, krytykują go nie wyłącznie +historycy prawicowi+ ani nacjonaliści, a grupa badaczy, którzy poświęcili swój czas na badania przebiegu Holocaustu w okupowanej przez Niemców Polsce" - powiedział Świrski.
W związku z pozwem Jana Grabowskiego przeciwko Reducie Dobrego Imienia organizacja uruchamia akcję zbierania darowizn na dalszą obsługę pozwu i prace historyków. (PAP)
aszw/ itm/