Podnosimy pensję nauczycieli po pięciu latach ich zamrożenia; w 2017 r. zwaloryzowaliśmy wynagrodzenia, od 2018 r. sukcesywnie je podwyższamy - podkreśla MEN. Ewentualny strajk nauczycieli od 8 kwietnia może zakłócić przebieg egzaminów - ocenił w poniedziałek wiceminister edukacji Maciej Kopeć.
W poniedziałek prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz poinformował, że prezydium Zarządu Głównego ZNP zdecydowało o rozpoczęciu 8 kwietnia strajku w szkołach i innych placówkach oświatowych, w których - w wyniku referendum - uzyskana będzie zgoda na jego przeprowadzenie.
Strajk będzie trwał do odwołania. Oznacza to, że jego termin może zbiec się z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma odbyć się egzamin gimnazjalny; a 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasisty.
"Ministerstwo Edukacji Narodowej z dużym zaniepokojeniem przyjmuje informacje, o których mówił dzisiaj prezes ZNP, a więc te, które zmierzają do zakłócenia, czy możliwości zakłócenia przebiegu egzaminów zewnętrznych" - powiedział Kopeć w poniedziałek na konferencji prasowej w Warszawie.
Przypomniał, że przystąpienie do egzaminu gimnazjalnego i do egzaminu ósmoklasisty jest warunkiem ukończenia gimnazjum i ośmioletniej szkoły podstawowej, a wynik uzyskany na nim przez ucznia brany jest pod uwagę przy rekrutacji do szkół średnich. "Wszystkie te działania, które zapowiada ZNP, czyli ewentualny strajk od 8 kwietnia (...) może zakłócić przebieg egzaminu" - zaznaczył.
Kopeć pytany o możliwość ewentualnej zmiany terminu egzaminu wskazał, że Prawo oświatowe nie przewiduje takiego rozwiązania. Dodał, że "gdyby ten egzamin odbył się w innym czasie to nie ma takiej fizycznej możliwości, żeby tak ogromną liczbę arkuszy sprawdzić". "Każde zakłócenie naprawdę będzie wydarzeniem niespotykanym" - powiedział.
"Natomiast ja jestem przekonany, że nauczyciele nie będą dostarczać dodatkowego stresu dzieciom, rodzicom i egzaminy po prostu odbędą się bez żadnych zakłóceń" - dodał Kopeć.
Przed konferencją MEN opublikowało komunikat, w którym można przeczytać, że płace nauczycieli są podnoszone po pięciu latach ich zamrożenia: w 2017 r. zostały zwaloryzowane, a od 2018 r. są sukcesywnie podwyższane. „Przekazaliśmy samorządom trzecią ratę subwencji i obecnie wypłacane są już podwyżki pensji nauczycieli z wyrównaniem od 1 stycznia br. Dodatkowo nauczyciele otrzymują również tzw. +trzynastkę+. To nie koniec. Kolejna podwyżka zostanie wypłacona nauczycielom już od września tego roku - będzie to kolejne 5 proc. W sumie ich wynagrodzenie wzrośnie o 16,1 proc. w stosunku do roku 2018 r." – podano w komunikacie.
Przypomniano, że do konsultacji trafił projekt nowelizacji ustawy Karta Nauczyciela, który powoli na wypłacenie nauczycielom podwyżki zapowiedzianej na wrzesień 2019 r. "Mamy na to zagwarantowane pieniądze w budżecie" - zapewniono. "Od 1 września 2019 r. wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela stażysty będzie wyższe o 371 zł, nauczyciela kontraktowego o 381 zł, nauczyciela mianowanego o 432 zł i nauczyciela dyplomowanego o 508 zł (w stosunku do 31 marca 2018 r.)" – zaznaczono.
W komunikacie napisano także, że MEN zadbało nie tylko o wzrost wynagrodzeń, ale też o inne świadczenia. "Rozszerzamy dodatek za wyróżniającą pracę także na nauczycieli kontraktowych i mianowanych. Proponujemy, aby nauczyciel kontraktowy otrzymywał 200 zł, mianowany 400 zł a dyplomowany 500 zł dodatku za wyróżniającą się pracę. Proponujemy dla nauczyciela stażysty wprowadzenie nowego świadczenia +na start+. Nauczyciel rozpoczynający pracę otrzyma we wrześniu każdego roku stażu 1000 zł (przez 2 pierwsze lata)" – wyliczono.
Resort podkreśla też, że zajęcia dodatkowe będą płatne. "Od 1 września 2019 r. zwiększymy w ramowych planach nauczania liczbę godzin do dyspozycji dyrektora szkoły w celu wzmocnienia finansowania zajęć rozwijających zainteresowania i uzdolnienia uczniów. Więcej godzin będzie odpowiednio w: szkole podstawowej na pierwszym etapie kształcenia (klasy I-III) o 1 godzinę, szkole podstawowej na drugim etapie kształcenia (klasy IV-VIII) i o 1 godzinę w liceum ogólnokształcącym" – podał resort.
Wiceminister przypomniał na konferencji te wszystkie propozycje resortu przedstawione związkowcom podczas styczniowych negocjacji, odniósł się też do postulatu ZNP - wzrostu wynagrodzeń nauczycieli i pracowników oświaty niebędących nauczycielami o 1000 zł. Jak mówił związek ma tylko jeden postulat "1000 zł, koniec i kropka". Dopytywany czy jest szansa na porozumienie z ZNP, odpowiedział: "Szansa oczywiście zawsze jest, natomiast nie ma w tej chwili takiej możliwości, by tak postawiony postulat zrealizować". Według niego realizacja tego postulatu to wydatek dla budżetu rzędu 15 mld zł. Jak mówił wydatki na edukację w ostatnich latach wzrosty o 10 mld zł, "teraz kolejne kilka miliardów to podwyżki dla nauczycieli".
Pod koniec grudnia ubiegłego roku MEN skierowało do konsultacji społecznych projekt rozporządzenia w sprawie minimalnych stawek wynagrodzenia nauczycieli, które ma obowiązywać w 2019 r. Zgodnie z nim wynagrodzenie zasadnicze nauczycieli wzrośnie w tym roku od stycznia od 121 do 166 zł brutto. Związki zawodowe oceniły tę propozycję negatywnie, przedstawiły swoje żądania. W lutym minister edukacji podpisała rozporządzenie ze stawkami zaproponowanymi w projekcie.
Związek Nauczycielstwa Polskiego chce zwiększenia o 1000 zł tzw. kwoty bazowej służącej do wyliczania średniego wynagrodzenia nauczycieli. Forum Związków Zawodowych żąda zwiększenia o 1000 zł wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli na wszystkich stopniach awansu zawodowego. Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" domagała się wcześniej podwyżki o 15 proc. jeszcze w tym roku, a później poinformowała, że żąda m.in. podniesienia płac w oświacie podobnie jak w resortach mundurowych, czyli nie mniej niż 650 zł od stycznia tego roku i kolejnych 15 proc. od stycznia 2020 r. do wynagrodzenia zasadniczego bez względu na stopień awansu zawodowego nauczyciela.
W styczniu ZNP i Wolny Związek Zawodowy "Solidarność – Oświata" należący do FZZ wszczęły procedury sporu zbiorowego. Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" powołała zaś komitet protestacyjno-strajkowy, który zdecydował, że do 15 marca w szkołach i placówkach oświatowych mają się rozpocząć procedury sporu zbiorowego.
Zgodnie z poniedziałkową decyzją ZNP od 5 marca do 25 marca związek będzie przeprowadzał referendum strajkowe we wszystkich szkołach i placówkach, z którymi w ramach prowadzonego z nimi sporu zbiorowego zakończono etap mediacji, nie osiągając porozumienia co do żądania podwyższenia wynagrodzeń zasadniczych nauczycieli o 1 tys. zł. Podał, że 8 kwietnia rozpocznie się strajk w szkołach i innych placówkach oświatowych, w których - w wyniku referendum - uzyskana będzie zgoda na jego przeprowadzenie
"Strajk jest możliwy, o ile w referendum weźmie udział co najmniej połowa uprawnionych i większość z nich wypowie się za strajkiem" – wskazał prezes ZNP.
"Chcemy uspokoić rodziców - dołożymy wszelkich starań, by czas strajku nikomu niczym złym nie zagrażał. Ale rodzice nie mogą oczekiwać od nas, że ulegniemy tej psychologicznej presji związanej choćby z terminem egzaminów"- powiedział Broniarz.
"Chcemy lepszego systemu oświaty, chcemy lepszej szkoły, chcemy szkoły bardziej autonomicznej, z większymi kompetencjami dyrektora, z większymi możliwościami edukacyjnymi, adresowanymi do dzieci" – mówił prezes ZNP. Jego zdaniem, "nie można tego zrobić w oparciu o dotychczasowy system finansowania, który w gruncie rzeczy - patrząc na retorykę uprawianą przez minister edukacji Annę Zalewską - bazuje na budżetach jednostek samorządu terytorialnego". (PAP)
Autorki: Danuta Starzyńska-Rosiecka, Katarzyna Lechowicz-Dyl, Olga Zakolska
dsr/ ktl/ ozk/ mhr/