Trybunał ONZ w Hadze zwiększył w środę wymiar kary dla byłego przywódcy bośniackich Serbów Radovana Karadżicia z 40 lat więzienia na dożywocie. Sędziowie ocenili, że poprzedni wyrok był zbyt łagodny ze względu na „wyjątkowy ciężar zbrodni i odpowiedzialności” oskarżonego.
W procesie apelacyjnym trybunał podtrzymał uznanie Karadżicia za winnego ludobójstwa w Srebrenicy w 1995 roku, zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości z czasów konfliktu zbrojnego w Bośni i Hercegowinie w latach 90.
Jak relacjonują światowe agencje, Karadżić stał niewzruszony, bez reakcji, gdy przewodniczący składu orzekającego sędzia Vagn Joensen z Danii odczytywał wyrok, który oznacza, że kończący 19 czerwca 74 lata Karadżić resztę życia spędzi za kratkami.
Joensen powiedział, że izba procesowa trybunału niesłusznie wydała wyrok zaledwie 40 lat więzienia, biorąc pod uwagę - jak to ujął - "samą skalę i systematyczne okrucieństwo" zbrodni Karadżicia.
Gdy sędzia Joensen ogłosił wyrok, na galerii trybunału rozległy się brawa. Krewni ofiar, którzy przybyli na rozprawę do Hagi, z zadowoleniem przyjęli werdykt. Matki ofiar, niektóre w podeszłym wieku i o laskach, płakały - jak pisze agencja AP - po obejrzeniu w Srebrenicy transmisji z odczytania wyroku.
"Ten wyrok jest historyczny dla wymiaru sprawiedliwości. Jeśli Karadżić nie dostanie tego, na co zasłużył, będzie to oznaczało, że na świecie nie ma sprawiedliwości i można popełniać zbrodnie, nie ponosząc kary" - powiedziała przed ogłoszeniem wyroku Munira Subaszić, prezes stowarzyszenia Matki Srebrenicy, która w czasie wojny straciła męża i 16-letniego syna.
Prawnik Karadżicia Peter Robinson powiedział, że jego klient czuje "moralną odpowiedzialność" za zbrodnie popełnione w czasie wojny w Bośni i Hercegowinie z lat 1992-1995, ale nie zgadza się z trybunałem, który obarcza go "indywidualną odpowiedzialnością karną" za zbrodnie wojenne. Adwokat dodał, że Karadżić "prosi, by jego zwolennicy nie dopuszczali się przemocy".
Na Karadżiciu od marca 2016 roku ciążył wyrok, wydany przez trybunał ONZ ds. zbrodni wojennych w dawnej Jugosławii, który skazał go na 40 lat więzienia za ludobójstwo w Srebrenicy oraz dziewięć innych zbrodni wojennych i przeciwko ludzkości z czasów wojny na Bałkanach. Karadżić domagał się anulowania kary, a prokuratura żądała wydłużenia wyroku do dożywocia.
Dwie rozprawy apelacyjne Karadżicia odbyły się w kwietniu 2018 roku przed Mechanizmem Narodów Zjednoczonych dla Międzynarodowych Trybunałów Karnych (MICT), który przejął w 2017 roku jurysdykcję kończącego działalność trybunału ds. zbrodni w dawnej Jugosławii.
Karadżić jest najwyższym rangą politykiem osądzonym przez trybunał haski po śmierci w 2006 roku byłego prezydenta Serbii i Jugosławii Slobodana Miloszevicia. Sędziowie uznali jego winę za 33-miesięczne oblężenie Sarajewa, w którym zginęło ok. 12 tys. ludzi, oraz zbrodnie w bośniackich miastach opanowanych przez podległe mu siły. Za ludobójstwo uznali też zamordowanie w lipcu 1995 roku blisko 8 tys. muzułmańskich mężczyzn w Srebrenicy; masakra ta jest uznawana za najgorszą zbrodnię w Europie od II wojny światowej.
Karadżić, z wykształcenia lekarz psychiatra, został aresztowany w Belgradzie w lipcu 2008 roku. Wcześniej ukrywał się przez 13 lat. Jego proces, który rozpoczął się pod koniec 2009 roku, był postrzegany jako jeden z najważniejszych procesów o zbrodnie wojenne od II wojny światowej.
Karadżić zawsze twierdził, że kampanie bośniackich Serbów podczas wojny, w tym krwawe oblężenie stolicy, Sarajewa, miały na celu obronę Serbów. Skazany przez cały czas twierdzi, że jest niewinny; uważa, że padł ofiarą "procesu politycznego wytoczonego, żeby potwierdzić demonizowanie Serbów w Bośni" i jego samego. (PAP)
cyk/ ap/
arch.