Autor „Innego świata” nie był samotnym myślicielem z Neapolu, lecz jednym z najaktywniejszych uczestników dyskusji polskiej emigracji. Zrozumienie jego poglądów jest niemożliwe bez ich skonfrontowania z tezami stawianymi przez innych emigrantów związanych z „Kulturą” Jerzego Giedroycia.
„Pod adresem pokolenia, do którego sam przynależę – wysunąć można najpoważniejsze zarzuty. Indywidualne osiągnięcia średniaków są często wybitne – Miłosz, Herling-Grudziński, Zbigniew Jordan i dziesiątki innych. Lecz średnie pokolenie – poza paryską +Kulturą+ – w sensie emigracyjno-politycznym nie stworzyło niczego” – stwierdzał kategorycznie jeden z najważniejszych publicystów emigracyjnych, Juliusz Mieroszewski.
Wysoka ocena, jaką wystawiał Herlingowi-Grudzińskiemu, wynikała niewątpliwie z jego szacunku wobec autora „Dziennika pisanego nocą” oraz własnej wysokiej pozycji intelektualnej. Były żołnierz 2. Korpusu Polskiego w ciągu kilkudziesięciu lat wypracował sobie autorytet pozwalający na nazywanie go twórcą „polityki wschodniej” środowiska, którego niekwestionowanym przywódcą był Jerzy Giedroyc.
Drugim powodem zaliczenia Herlinga-Grudzińskiego do najważniejszych uczestników polskiego życia intelektualnego na emigracji było również przekonanie o ogromnym znaczeniu jego pisarstwa dla przyszłych losów Polski. Z punktu widzenia Mieroszewskiego i Giedroycia autor „Innego świata” znakomicie zrozumiał charakter systemu komunistycznego, którego demontaż był długofalowym celem „Kultury”. Redakcja z Maisons-Laffitte dążyła do szerokiego promowania jego twórczości oraz jej zespolenia z formułowanymi przez nią ideami politycznymi. „Polskie sprawy i interesy określają naszą działalność polityczną, a nie stanowią tylko obiektu badań i analizy” – podkreślał Mieroszewski.
Program dla Polski
Dla założycieli „Kultury” jej siedziba miała być „Polską w pigułce” – miejscem trwania niezależnej myśli, wolnej wymiany poglądów, a jednocześnie jej reprezentacją na arenie międzynarodowej. Tak ambitne zadanie stawiane „Kulturze” wymagało odpowiedzi na kluczowe pytania dotyczące sytuacji, w jakiej znalazł się naród po roku 1944.
Jednym z najważniejszych wniosków Giedroycia, Mieroszewskiego i Herlinga-Grudzińskiego było przekonanie o pogodzeniu się zdecydowanej większości Polaków z życiem w państwie niewolnym.
„Po fiaskach wystąpień zbiorowych z bronią w ręku zakorzeniła się niewiara w celowość i skuteczność jakichkolwiek wystąpień zbiorowych. Cytuję dosłownie: społeczeństwo sarka, krytykuje, nawet potępia, ale zawsze jako strona bierna” – zaznaczał Mieroszewski, odwołując się do przesłanego z Polski anonimowego listu. Zdaniem publicysty większość społeczeństwa PRL przyjmowała zastaną rzeczywistość. „Społeczeństwo polskie charakteryzuje nie tylko niska stopa życiowa, lecz również bardzo małe wymagania” – dodawał z goryczą.
Ta formułowana w 1964 r. diagnoza była dla środowiska „Kultury” okazją do postawienia pytań o charakter panującego systemu oraz powody jego zaskakująco wysokiej „biernej” legitymizacji. Herling-Grudziński pisał, że istotą komunizmu jest „przekreślenie samoistnej wartości człowieka”. Z jego słowami korespondują analizy Mieroszewskiego, który rozważał zjawisko sowietyzacji społeczeństw wschodniej Europy. „W tym systemie społeczeństwo jest wiecznym dzieckiem, które ponosi skutki przewin ojca. Lecz ojca się nie wybiera, nie pociąga do odpowiedzialności. Ojciec jest, i to wystarczy” – tłumaczył.
Odbieranie podmiotowości i redukcja do „biernej masy” lub jednostki w ramach klasy społecznej stanowiły esencję trwającego dziesięciolecia procesu przemiany społeczeństw znajdujących się pod rządami komunistycznymi. Środowisko „Kultury” zauważało jednak, że w systemie sowieckim istnieją czynniki destrukcyjne, które podminowują fundamenty imperium.
„W moim przekonaniu Rosja będzie musiała kiedyś wybrać – albo staroświecki, imperialistyczny stalinizm, albo utratę Europy Wschodniej. Lecz uruchomić proces zmierzający do wykrystalizowania się owej decyzji mogą tylko narody satelickie” – uważał Mieroszewski.
Sześć lat po opublikowaniu cytowanych wyżej słów Mieroszewski opisywał swoje zdziwienie wydarzeniami grudnia 1970 r. „Gdyby ktoś w październiku ubiegłego roku powiedział Gomułce, że jako prezent gwiazdkowy otrzyma dymisję – tow. Wiesław nigdy by w to nie uwierzył” – zauważał. Jego zdaniem dramat grudnia był spowodowany całkowitym oderwaniem komunistów od polskiego społeczeństwa: w społeczeństwach pozbawionych instytucji demokratycznych każdy protest motywowany ekonomicznie lub politycznie może się zakończyć dramatem na miarę tego z roku 1970.
Realpolitik
Paryska „Kultura” wyrażała pogląd, że odejście od systemu totalitarnego może się rozpocząć tylko w Polsce, a nie „przy biurku w Londynie”. Antycypując żądania strajkujących stoczniowców z sierpnia 1980 r., Mieroszewski wskazywał, że pierwszym krokiem przemian musi być „samorząd robotniczy w postaci prawdziwych rad robotniczych”. Był jednak sceptyczny co do wysunięcia przez środowiska robotnicze dalej idących żądań politycznych. W programie „Kultury” wielokrotnie powracało przekonanie o głębokim przeoraniu społeczeństw Europy Środkowej przez system sowiecki oraz naznaczeniu przez dystans czasowy dzielący je od międzywojnia. „Znaczny procent robotników nie pamięta Polski niepodległej i inteligenckie tyrady o pięcioprzymiotnikowych wyborach, wolnej prasie itp. nic im nie mówią” – pisano.
W Maisons-Laffitte Jerzy Giedroyc i Juliusz Mieroszewski kreślili analizy mogące pomóc w budowie programu ewolucyjnego demontażu komunizmu w Polsce oraz innych krajach Europy Środkowej i Wschodniej. Sam Mieroszewski akcentował, że rola „Kultury” polega też na odnowieniu polskiej myśli politycznej, która jego zdaniem od upadku I Rzeczypospolitej była niemal martwa i traktowana jako zajęcie znacznie mniej nobilitujące niż twórczość literacka.
„Celem polityki jest definiowanie interesów państwowo-narodowych oraz szukanie dróg maksymalnego ich zaspokojenia i zabezpieczenia. Mieszanie norm politycznych i etycznych nie wychodzi na dobre ani polityce, ani etyce” – stwierdzał Mieroszewski w tekście „ABC polityki +Kultury+” z 1966 r.
W kontekście tych słów twórczość Herlinga-Grudzińskiego wydaje się odrębna od twórczości jego przyjaciół. Jego dzieła skupiają się na etycznym wymiarze zjawiska totalitaryzmu oraz odpowiedzialności za jego zbrodnie. „Chrześcijaństwo Herling traktował jako najważniejszy klucz do odpowiedzi na pytanie, kim jest człowiek i jakie są granice człowieczeństwa. A pytał nie tylko o ofiary totalitaryzmów XX wieku, lecz także o jego funkcjonariuszy i oprawców” – podkreślał w rozmowie z PAP znawca jego pisarstwa prof. Włodzimierz Bolecki. W ten sposób dzieła przedstawicieli paryskiej „Kultury” zdają się wzajemnie uzupełniać. Swoją refleksją obejmują nie tylko sferę realpolitik, lecz i etyczny wymiar totalitaryzmu.
Pisarze „Kultury” odpowiadali także na pytanie, w jaki sposób powinien wyglądać kres komunizmu w Polsce. Ich zdaniem wbrew nadziejom dużej części polskiej emigracji to przemiany w kraju będą kluczowe dla demontażu systemu, a nowy rząd zostanie wyłoniony w wolnych wyborach. Mieroszewski uważał, że rząd na uchodźstwie nigdy nie powróci do Polski, a konstytucja kwietniowa nie będzie obowiązywała „nawet przez jeden dzień”.
Drugim obok ewolucji postawy Polaków czynnikiem istotnym dla odzyskania niepodległości miała być współpraca z innymi narodami żyjącymi pod dominacją Kremla. „Jest moim głębokim przekonaniem, że nie ma dla nas indywidualnego, czysto polskiego wyzwolenia. Totalizm, wyzysk i panowanie nowej klasy muszą upaść w całej Europie Wschodniej z Rosją włącznie” – pisał Mieroszewski w 1966 r. Ta myśl miała swoje rozwinięcie w refleksjach paryskiej „Kultury” nad stosunkami Polski z narodami żyjącymi na wschód od jej granic.
Program wschodni
W swojej twórczości Herling-Grudziński wyrażał sceptycyzm wobec nadmiernie krytycznego patrzenia na wschód. Odrzucał pełne utożsamienie Rosjan z panującym w ich kraju totalitaryzmem, a wcześniej carskim despotyzmem. Podmiotowość narodów żyjących w granicach imperium sowieckiego miała być jednym z kluczy do demontażu komunizmu. Pogląd ten łączył go z Giedroyciem i Mieroszewskim, którzy w początkach lat siedemdziesiątych ostatecznie sformułowali „program wschodni” „Kultury”. Jego fundamentalnym założeniem było przekonanie, iż niemożliwy jest powrót do rzeczywistości międzywojnia.
„Jestem przekonany, że Polska i kraje Europy Wschodniej odzyskają w pewnych formach niepodległość – natomiast nie wierzę, że nasz kontynent wróci do sytuacji porównywalnej z układem z roku 1939. W konsekwencji nie wierzę w polityczną zastosowalność jakichkolwiek polskich doktryn czy koncepcji politycznych mających swe źródła w układzie sprzed września 1939 r.” – zapisywał Mieroszewski w artykule „ABC polityki +Kultury+”.
W czasie długich dyskusji i polemik toczonych na łamach „Kultury” stopniowo wykuwała się jedna z najważniejszych idei tego środowiska. W 1974 r., dwa lata przed śmiercią, Mieroszewski opublikował jeden ze swoich najważniejszych artykułów, zatytułowany „Rosyjski kompleks polski i obszar ULB”. Pod tym skrótem autor rozumiał obszar należący niegdyś do Wielkiego Księstwa Litewskiego i Rzeczypospolitej – Ukrainę, Litwę i Białoruś. Mieroszewski uznawał te ziemie za obszar wielowiekowego starcia Polski i Rosji. Jego zdaniem przynależność tego obszaru do jednego z tych państw sprawiała, że zyskiwało ono status niekwestionowanego mocarstwa. Przegrany był zaś redukowany do państwa drugiej kategorii.
Środowisko „Kultury” dążyło do przekonania polskiej emigracji o konieczności wyjścia z wiekowej rywalizacji. „Idea samostanowienia i wolności dla pobratymczych narodów oddzielających nas od Rosji, z równoczesnym szczerym zrzeczeniem się jakichkolwiek planów imperialistycznych, do których to planów zaliczyć należy nadzieję ułożenia się z Moskwą ponad głowami i kosztem owych narodów – tak pojęty program mógłby przywrócić polskiej polityce niepodległościowej wysoki motyw moralny” – wyjaśniał Mieroszewski.
Pojawienie się tekstu poświęconego polityce wobec ULB było szokiem dla wielu środowisk emigracyjnych, które bezkompromisowo stały na stanowisku trwania Polski w granicach wschodnich sprzed 17 września 1939 r. Postulaty rezygnacji z Wilna i Lwowa wywołały gwałtowny sprzeciw również w Londynie, szczególnie w środowiskach kresowych. Zwracano też uwagę na antypolskie resentymenty obecne wśród narodów żyjących między Polską a Rosją. W ujęciu Mieroszewskiego elity tych krajów powinny zmierzać do przełamywania barier leżących na przeszkodzie współpracy. Stawką miała być niezawisłość Polski i krajów ULB. Sam Giedroyc sądził, że celem tak prowadzonej polityki musi być także budowanie pozycji tych narodów wśród państw zachodniej Europy.
„Powinniśmy sobie uświadomić, że im mocniejsza będzie nasza pozycja na wschodzie, tym bardziej będziemy liczyli się w Europie Zachodniej” – zaznaczał.
Co równie istotne, Mieroszewski, Giedroyc i Herling-Grudziński uważali, że integralną częścią programu wschodniego „Kultury” musi być też przekonanie do niego samych Rosjan. „Tak Polacy, jak i Rosjanie muszą zrozumieć, że tylko nieimperialistyczna Rosja i nieimperialistyczna Polska miałyby szansę ułożenia i uporządkowania swych wzajemnych stosunków” – zwracał uwagę Mieroszewski. Herling-Grudziński dostrzegał zaś, że rosyjscy emigranci coraz częściej odrzucają zarówno system sowiecki, jak i „odwieczny rosyjski imperializm”. Wielkie nadzieje pokładał w kontaktach z rosyjskimi dysydentami. W 1974 r. wraz z całym środowiskiem „Kultury” wspomagał rosyjskiego pisarza dysydenckiego Władimira Maksimowa, który po wydaleniu ze swojego kraju marzył o założeniu czasopisma, które mogłoby się stać głosem nowej rosyjskiej emigracji, a następnie „przeciekać” przez żelazną kulturę i wpływać na potajemne debaty opozycjonistów pragnących pokonać system sowiecki.
Do ZSRS również docierała „Kultura”. W latach osiemdziesiątych jej redaktor naczelny podawał, że każdy z numerów dochodzi tam w liczbie ok. 100 egzemplarzy, a wielu rosyjskich decydentów uczy się polskiego, aby czytać artykuły przygotowywane w Maisons-Laffitte.
„Europejski pomost”
Warto dodać, że wbrew powszechnemu przekonaniu paryski program współpracy z narodami ULB nie był bezpośrednim nawiązaniem do międzywojennych idei federacyjnych oraz „idei jagiellońskiej”. „Ma się rozumieć, koncepcja jagiellońska jest dziś rzeczą przebrzmiałą i ma wydźwięk uczuciowy jedynie dla tych, którzy się urodzili w Polsce jagiellońskiej” – stwierdzał Giedroyc. Redaktor konstatował także nieaktualność idei Polski jako przedmurza. W jej miejsce proponował Polsce rolę „europejskiego pomostu na wschód”.
Powyższe uwagi wyrażały sceptyczne nastawienie „Kultury” do bezpośredniego czerpania z repertuaru dawnych idei geopolitycznych. Bez wątpienia jednak w Maisons-Laffitte postrzegano historię jako klucz do zrozumienia teraźniejszości i przyszłości. W 1962 r. środowisko „Kultury” rozpoczęło publikację czasopisma poświęconego dziejom najnowszym – „Zeszytów Historycznych”. Celem ich powstania było nie tylko przedstawienie wizji dziejów wolnej od panującej w PRL cenzury, lecz i m.in. praktyczne rozumienie celów sowieckiego imperium. „Polityka w 70, a może nawet 80 procentach, jest dyskusją na temat historii. Nikt z nas dokładnie nie wie, o czym mówią w czasie tajnych narad członkowie biura politycznego na Kremlu. Nikt z nas nie wie, co na dnie duszy myśli i planuje Breżniew. Z historii jednak wiemy, co myśleli i planowali jego poprzednicy na przestrzeni ostatnich dwustu lat. Wnioskujemy, że Breżniew myśli podobnie jak jego poprzednicy, ponieważ w gruncie rzeczy nic się nie zmienia” – puentował Mieroszewski.
Cytaty ze zbioru artykułów Juliusza Mieroszewskiego „Listy z Wyspy. ABC polityki +Kultury+” w opracowaniu Rafała Habielskiego
Michał Szukała (PAP)
szuk / skp /