W Polsce bez zmiany centralnych wyobrażeń o nas samych i o naszej tożsamości nie jest możliwy progres – ocenił Leszek Jażdżewski, który we wtorek w Gdańsku wziął udział w promocji książki „Wyspiański. Burzenie polskiego kościoła” Piotra Augustyniaka.
"Bez zmiany pewnych centralnych wyobrażeń o nas samych, o naszym społeczeństwie i o naszym narodzie, którego jesteśmy częścią; bez tej zmiany tego, czym jest bycie Polakiem, bez myślenia o tym fundamencie, to żadna zmiana ani żaden progres - w pożądaną przez nas wszystkich stronę - nie będą możliwe" - powiedział Jażdżewski, który jest redaktorem naczelnym "Liberte!", czasopisma społeczno-politycznego ukazującego się m.in. w internecie.
Według niego w wolnej od 30 lat Polsce nadszedł czas, by spojrzeć krytycznie na to, co buduje tożsamość Polaków - jak mówił, spojrzeć "po gombrowiczowsku". "Spojrzeć na te kościoły, bo nie chodzi o jeden kościół, które mamy w głowach i które nie pozwalają nam zadać sobie trudnych pytań. I zmierzyć się z tym polskim kompleksem, który w nas tkwi i jest brutalnie politycznie eksploatowany. I jak dokonamy tej zbiorowej terapii, to wtedy władza, którą ja nazywam czarnoksiężnikami nad naszymi losami i duszami, już się skończy. Ten czar wtedy pryśnie, ale zmiana musi wejść w nas" - mówił Jażdżewski.
Redaktor naczelny "Liberte!" odniósł się również do swojego wystąpienia z 3 maja br. na Uniwersytecie Warszawskim - tuż przed przemówieniem szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska. Najwięcej kontrowersji wzbudziły wówczas te słowa Jażdżewskiego: "dziś agendę tematów dnia układają nam czarnoksiężnicy, którzy liczą, że przy pomocy zaklęć i manipulacji złymi emocjami będą w stanie zdobyć władzę nad duszami Polaków. Ale rywalizacja na inwektywy i negatywne emocje z nimi nie ma sensu, dlatego że po kilku godzinach zapasów ze świnią w błocie orientujesz się w końcu, że świnia to lubi. Trzeba zmienić zasady gry".
"Mam takie poczucie, że w jakimś sensie ostrzejsza i bardziej nieprzyjazna reakcja na moje słowa przyszła z tzw. naszej strony" - ocenił w Gdańsku Jażdżewski, określając tę sytuację jako paradoksalną. "To takie dyscyplinowanie szeregów, że +młody+, że +nie w tym czasie+, że +nie powinien+" - mówił. Zaznaczył jednak, że jego wystąpienie spowodowało pewien rodzaj wyzwolenia. "Mam wrażenie, że każde społeczne życie, ale w Polsce w szczególności, przepełnia rodzaj obłudy, której nie jesteśmy w stanie wypowiedzieć na głos - publicznie, a które sobie prywatnie dumamy" - zauważył.
O swojej książce - będącej studium o "Wyzwoleniu" Stanisława Wyspiańskiego w kontekście narodowych mitów Polaków - opowiadał Piotr Augustyniak. Wyjaśnił, że fragment tytułu jego publikacji o "burzeniu polskiego kościoła" odnosi się do potrzeby łamania tabu w Polsce. "Nie ma możliwości progresu społecznego, jeżeli nie odważymy się pomyśleć, że Polska może być inna, że może być inny napęd tego wszystkiego, co się w polskim społeczeństwie dzieje" - tłumaczył.
Wyjaśnił też, że sens jego przekonań zawartych w tej publikacji dobrze oddają idee Leszka Kołakowskiego zawarte w filozoficznym eseju "Kapłan i błazen", zgodnie z którym to błazen reprezentuje myślenie krytyczne i ożywcze dla wspólnoty, w przeciwieństwie do kapłana, cechującego się dogmatyzmem. "Burzenie kościoła to jest upomnienie się o funkcję błazna, o funkcję prowokatora, o funkcję kogoś, kto myśli niezależnie w społeczeństwie (...). Kościół katolicki, dzisiaj u nas, bardzo profituje z tego, że my się boimy błaznów i z tego, że w naszym społeczeństwie dominuje ta obrona tradycji i uświęconych praw" - mówił.
"Jeżeli jesteśmy zabetonowani w świecie kapłanów, tych, którzy konserwują, budują wspólnotę i chcą ją mieć zwartą, gotową i posłuszną, powolną swoim dyrektywom, to oni będą Kościoła instytucjonalnego w Polsce bronić. Chodzi o to, żeby Kościół instytucjonalny, także poprzez nacisk wiernych, nacisk ludzi, którzy są na co dzień w społeczeństwie aktywni, żeby oni poprzez ten nacisk zmienili swój stosunek do polskiego społeczeństwa" - dodał Augustyniak.
Apelował jednak również o otwartą mentalność u przeciwników obecnej władzy. "Bo jak się zamkniemy w naszych kościołach, to będziemy jak żołnierze w okopach. Będziemy się przerzucać bombami inwektyw, a może już niedługo innymi bombami... Natomiast jeżeli uda nam się wyjść z takiej kościelnej mentalności, to wtedy chociaż będziemy po dwóch stronach konfliktu, to być może wtedy będziemy ze sobą rozmawiać" - przekonywał autor.
"To nie jest książka napisana po to, żeby walić w PiS, tylko żeby podpowiedzieć, że można inaczej prowadzić debatę publiczną, że można inaczej zmagać się o Polskę, że można inaczej zobaczyć problem, który jest w nią wpisany. O tym jest ta książka" - podsumował Augustyniak.
Książkę "Wyspiański. Burzenie polskiego Kościoła. Studium o +Wyzwoleniu+", opublikowało wydawnictwo Znak.
Przeciwko spotkaniu z Leszkiem Jażdżewskim, które zorganizowano na terenie Europejskiego Centrum Solidarności w związku z odbywającym się tam Świętem Wolności i Solidarności, protestował w poniedziałek m.in. wiceszef NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańskiej Karol Guzikiewicz. W piśmie do prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz, dyrektora Europejskiego Centrum Solidarności Basila Kerskiego i prezesa zarządu Fundacji Gdańskiej Jacka Bendykowskiego zwrócił się o "pilną korektę" programu gdańskich obchodów rocznicy wyborów 4 czerwca 1989 r. i usunięcie z programu spotkania z Jażdżewskim w tzw. Strefie Społecznej.
Prezes Fundacji Gdańskiej w odpowiedzi do Guzikiewicza stwierdził, że Strefa Społeczna (jest to teren, na którym odbywają się liczne spotkania zorganizowane m.in. przez ECS) została pomyślana jako agora - miejsce otwartej wymiany poglądów. "Od początku zadeklarowaliśmy wszystkim organizacjom społecznym, że nie przewidujemy cenzury ani ingerencji w program, poza granicami, wynikającymi z kultury słowa i wzajemnego szacunku" - napisał Bendykowski. (PAP)
nno/ mabo/