Osądzenie oskarżonych o udział w największej zbrodni stanu wojennego – strzelaniu do górników w kopalniach „Wujek” i „Manifest Lipcowy” – okazało się niezwykle trudne. W ciągu 30 lat od upadku PRL wielokrotnie podejmowano próby pociągnięcia do odpowiedzialności sprawców tej tragedii.
Kopalnie „Wujek” i „Manifest Lipcowy” zastrajkowały po wprowadzeniu stanu wojennego. 15 grudnia 1981 r., podczas tłumienia protestu w Manifeście, zomowcy z plutonu specjalnego postrzelili czterech strajkujących. W wyniku pacyfikacji Wujka 16 grudnia zginęło dziewięciu górników.
Jeszcze w 1981 r. śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Wojskowa w Gliwicach. Dochodzenie było sterowane przez Naczelną Prokuraturę Wojskową, która nakazała umorzenie postępowania. Stało się tak 20 stycznia 1982 r., po przyjęciu tezy, że milicjanci działali w obronie koniecznej.
Powołana 17 sierpnia 1989 r. Sejmowa Komisja Nadzwyczajna do Zbadania Działalności MSW (tzw. komisja Rokity) uznała, że śledztwo ws. zbrodni prowadzone było z naruszeniem prawa. Raport komisji stał się podstawą do wszczęcia nowego postępowania i postawienia oskarżeń.
Proces milicjantów oskarżonych o strzelanie do górników rozpoczął się w marcu 1993 r. przed Sądem Wojewódzkim w Katowicach. Na ławie oskarżonych zasiadły wówczas 23 osoby. Sprawę dowodzącego pacyfikacją Kazimierza W. wyłączono ze względu na stan jego zdrowia.
W 1997 r., po trwającym 4,5 roku procesie, sąd uniewinnił część byłych milicjantów, a wobec pozostałych umorzył postępowanie; uznał, że nie można precyzyjnie określić okoliczności wydarzeń z 1981 r., analiza dowodów nie potwierdziła zaś zarzutów stawianych w akcie oskarżenia. Zdaniem sądu nie udało się też udowodnić, że odpowiadający za sprawstwo kierownicze b. wiceszef komendy wojewódzkiej MO w Katowicach Marian O. i dowódca plutonu specjalnego ZOMO Romuald C. wydali rozkaz. Według sądu polecenia wydawał komendant wojewódzki milicji płk Jerzy Gruba (zmarł w 1991 r.).
W grudniu 1998 r. Sąd Apelacyjny w Katowicach uchylił wyrok sądu I instancji. Po zasięgnięciu opinii Sądu Najwyższego stwierdził, że w procesie doszło do wielu uchybień proceduralnych – zmieniono sędziego podczas procesu i wyznaczono zbyt dużą liczbę ławników. Proces musiał się rozpocząć ponownie.
Akt oskarżenia przedstawiono w październiku 1999 r. Podobnie jak w pierwszym procesie żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy. Ponownie przesłuchani Wojciech Jaruzelski i Czesław Kiszczak mówili, że nikt nie wydał rozkazu otwarcia ognia do górników; ich zdaniem w kopalniach strzelano w obronie życia i zdrowia milicjantów. Według Kiszczaka broni używał nie tylko pluton specjalny, lecz również inne formacje, a ranni i zabici górnicy zostali postrzeleni z innej broni niż ta, którą miał pluton. Kiszczak zeznał, że nie wie, kto strzelał do górników.
Przełomem okazały się zeznania instruktora wspinaczki, byłego oficera milicji Jacka Jaworskiego. Powiedział on przed sądem, że niektórzy spośród oskarżonych podczas szkolenia w górach przyznawali się do strzelania do górników. Sygnał do otwarcia ognia miał dać dowódca plutonu specjalnego Romuald C. Zeznania te potwierdzili dwaj inni taternicy. Informacje zebrane w tzw. raporcie taterników z 1982 r. miały trafić do przywódców „Solidarności”. Wezwani przez sąd byli szefowie związku, m.in. Lech Wałęsa i Zbigniew Bujak, nie potwierdzili, że trafił do nich raport, ale też nie wykluczyli, iż taki dokument mógł powstać.
W październiku 2001 r. Sąd Okręgowy w Katowicach ponownie wobec 22 b. milicjantów umorzył postępowanie, a część z nich uniewinnił. Podobnie jak poprzednie orzeczenie, z 1997 r., i to wzbudziło protesty. Wyrok zapadł niejednomyślnie. Jeden z członków składu orzekającego miał odrębne zdanie.
Sąd uznał, iż nie ma wystarczających dowodów na to, że oskarżeni strzelali do górników, nie można też przypisać sprawstwa kierowniczego zabójstwa Marianowi O. i Romualdowi C. W uzasadnieniu wyroku sąd argumentował, że w dniu pacyfikacji kopalń przepisy dekretu o stanie wojennym, zwłaszcza te dotyczące „wypadków nadzwyczajnych”, były obowiązującym prawem.
W lutym 2003 r. Sąd Apelacyjny uchylił wyrok. W uzasadnieniu wskazał wiele uchybień procesowych i złą kwalifikację prawną. Sąd stwierdził, że czyny te należy zakwalifikować jako zbrodnię komunistyczną, która nie ulega przedawnieniu (tylko bowiem część zbrodni komunistycznych nie ulega przedawnieniu; sędzia zatem wyraził zdanie, że i ta powinna się znaleźć w tej grupie). Podkreślił również, że górnicy zdecydowali się stawić opór, walcząc o dobro całego społeczeństwa.
Trzeci proces rozpoczął się w 2004 r. Oskarżonych zostało 17 byłych milicjantów – trzech oskarżonych zostało już wcześniej prawomocnie uniewinnionych, dwóch zmarło. W 2007 r. sąd uznał za winnych 15 oskarżonych. Uniewinniono b. wiceszefa MO z Katowic Mariana O., a sprawę jednego z zomowców z „Manifestu Lipcowego” umorzono. Wyrok 11 lat więzienia otrzymał ich dowódca Romuald C.; jego 14 podwładnych – od 3 lat do 2, 5 roku. Romualda C. skazano za sprawstwo kierownicze zabójstwa górników – uznano, że dał on sygnał do otwarcia ognia. Resztę zomowców skazano za „udział w bójce z użyciem broni palnej i ze skutkiem śmiertelnym”.
Według sądu Romuald C. pierwszy oddał strzał i zachęcał innych funkcjonariuszy do otwarcia ognia. Zaznaczono, że członkowie plutonu specjalnego uzgodnili wspólną, nieprawdziwą wersję wydarzeń, a ówczesne organa ścigania nie były zainteresowane wyjaśnieniem prawdy. To, a także zmowa milczenia, uniemożliwiło ustalenie, kto do kogo i z jakiej broni strzelał.
W 2008 r. sprawę ponownie rozpoznawał Sąd Apelacyjny. Prawomocnie skazał 14 oskarżonych, Romualdowi C. zaś złagodził karę z 11 do 6 lat więzienia, z kolei 13 jego podwładnym wymierzył od 3,5 do 4 lat więzienia. Uniewinniony został b. wiceszef Komendy Wojewódzkiej MO. Sprawa jednego z 17 oskarżonych została umorzona, a innego została skierowana do ponownego rozpoznania.
„Wydając końcowe orzeczenie, należy powiedzieć: Gloria Victis – chwała zwyciężonym, bo polegli w słusznej sprawie. Kara zaś dla tych, którym w sposób niewątpliwy można było wykazać, że dopuścili się czynów przestępczych” – mówił przewodniczący składu sędziowskiego Waldemar Szmidt.
W wyroku sąd nie zgodził się na skazanie Romualda C. i Mariana O. za sprawstwo kierownicze zabójstwa. Ten drugi został uniewinniony, a w przypadku dowódcy plutonu specjalnego ZOMO została zmieniona kwalifikacja przestępstwa z powodu „niedostatków dowodowych”. Sąd podkreślił, że w myśl obowiązujących wówczas przepisów broni można było użyć tylko w wyjątkowych sytuacjach. Tymczasem kiedy oddawano strzały, nie było zagrożenia dla zdrowia i życia funkcjonariuszy.
Ostateczny wyrok zapadł w 2009 r. Sąd Najwyższy oddalił wtedy kasacje obrony, uznając je za niezasadne, a wyroki sądów niższych instancji – za zgodne z prawem. Według SN sądy dwóch instancji słusznie uznały, że zomowcy użyli broni bezprawnie, gdyż strzelając, nie byli w bezpośrednim zwarciu z górnikami, oddawali strzały z bezpiecznej odległości, a ich życiu nie groziło bezpośrednie niebezpieczeństwo. SN zaznaczył, iż ciężkie obrażenia górników świadczą o tym, że strzały były mierzone.
W oddzielnym procesie odpowiadał szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w stanie wojennym gen. Czesław Kiszczak, oskarżony o przyczynienie się do śmierci górników. Katowicka prokuratura oskarżyła go o umyślne sprowadzenie „powszechnego niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia ludzi”, kiedy 13 grudnia 1981 r. jako szef MSW wysłał szyfrogram do jednostek milicji, mających m.in. pacyfikować zakłady strajkujące po wprowadzeniu stanu wojennego.
Proces Kiszczaka toczył się przed warszawskim sądem. Pierwszy ruszył w 1994 r. Dwa lata później szef MSW został uniewinniony. W 2004 skazano go na 2 lata więzienia w zawieszeniu. W 2008 r. sprawę umorzono z powodu przedawnienia. W roku 2011 ponownie Kiszczaka uniewinniono. Wszystkie wyroki uchylał Sąd Apelacyjny w Warszawie. Oskarżony zmarł w listopadzie 2015 r.
W 2004 r. pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej oskarżył trzech byłych prokuratorów wojskowych o tuszowanie sprawy wydarzeń w „Wujku” krótko po pacyfikacji. Ich proces ruszył w kwietniu 2006. W 2010 r. Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył tę sprawę z powodu przedawnienia. Wniosek o umorzenie postępowania z uwagi na przedawnienie złożyła prokuratura. Powodem była uchwała Sądu Najwyższego, który orzekł, iż sprawy o zbrodnie komunistyczne zagrożone karą do pięciu lat więzienia są przedawnione od 1995 r.
Sprawę zbrodni z grudnia 1981 r. na nowo otwiera aresztowanie w Chorwacji 6 czerwca bieżącego roku Romana Zdzisława S., byłego funkcjonariusza plutonu specjalnego Pułku Manewrowego Komendy Wojewódzkiej MO w Katowicach, który miał strzelać do górników kopalni „Wujek”. W śledztwie IPN Roman S. był od 2012 r. poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania.
Michał Szukała (PAP)
szuk / skp /