Redaktor naczelny portugalskiego dziennika „A Voz” Pedro Correia Marques, pomimo nacisków zewnętrznych i wewnętrznych, intensywnie opisywał przebieg Powstania Warszawskiego w 1944 r. Po jego klęsce przestrzegał przed „zbliżającą się okupacją sowiecką”, apelując do aliantów o wypełnienie swych sojuszniczych zobowiązań wobec Polski.
Przynależność Pedro Correi Marquesa do dziennikarzy bliskich kręgom rządowym nie uczyniła z pochodzącego z północnej Portugalii publicysty głuchym na informacje docierające z okupowanej Polski. Pomimo stosunkowo bliskiej Trzeciej Rzeszy, w pierwszej fazie wojny, postawy premiera Portugalii Antonia de Oliveiry Salazara, redaktor naczelny dziennika „A Voz” (Głos) podejmował na łamach konserwatywnej gazety zagadnienia dotyczące okupacji Polski.
Kiedy po 1943 r. portugalski dyktator zwrócił się w kierunku aliantów, Correia Marques rozpoczął publikację szeregu artykułów o prześladowaniu Polaków przez niemieckiego okupanta.
Portugalska ilustratorka książek Maria Merces Gil wspomina, że „A Voz” wcale nie należał do prawicowej i prosalazarowskiej czołówki prasowej w okresie wojennym i powojennym.
„Pomimo tego, że gazeta kierowana przez Correię Marquesa miała profil pisma katolickiego, podobnie jak wydawany przez Konferencję Episkopatu Portugalii dziennik +Novidades+, +A Voz+ ustępował lizbońskiemu dziennikowi +Diario de Noticias+ na portugalskim rynku prasowym” – powiedziała PAP Merces Gil.
Córka Julio Gila, byłego szefa działu literacko-kulturalnego w „Diario de Noticias” przypomina, że stołeczny dziennik był w okresie II wojny światowej gazetą o “najbardziej prawicowym profilu” w Portugalii.
„Redaktorem naczelnym ówczesnego +Diario de Noticias+ był Augusto de Castro, prawdopodobnie najbardziej prawicowy i konserwatywny dziennikarz w Portugalii. Jego polityczne i gospodarcze idee bez wątpienia musiały znajdować oddźwięk w tematach podejmowanych na łamach gazety” - wskazała Merces Gil.
Choć Augusto de Castro postrzegany był przez polskich dyplomatów w neutralnej podczas II wojny światowej Portugalii jako jeden z pozytywnie nastawionych do sprawy polskiej publicystów, to jednak w schyłkowej fazie wojny kierowana przez niego gazeta stosunkowo rzadko pisała o dramatycznej sytuacji żyjących pod okupacją hitlerowską Polaków.
Także w okresie Powstania Warszawskiego, kiedy większość portugalskich dzienników szeroko podejmowało temat zrywu, sytuacja w Polsce rzadko gościła na czołówce „Diario de Noticias”.
Zupełnie odmienną politykę prowadził w dzienniku „A Voz” Pedro Correia Marques. Kierowana przez niego gazeta kilka razy w tygodniu wybijała na pierwszej stronie informacje dotyczące walk w okupowanej stolicy Polski.
Swoje wiadomości z Warszawy lizboński dziennik opierał o różne źródła, wśród których dominowały relacje od powstańców słane za pośrednictwem rządu w Londynie. Cytował też brytyjskie media, porównywał z relacjami przekazywanymi przez zagranicznych korespondentów w Europie Środkowo-Wschodniej, a także przez niemiecką i sowiecką propagandę.
Pomimo przychylnego rządowi Salazara profilu gazety kierowanej przez Correię Marquesa stołeczny dziennik nie milczał na temat sytuacji w Polsce pod okupacją niemiecką jak większość portugalskich mediów. Nie zważając na sympatie premiera wobec Adolfa Hitlera „A Voz” odnotowywał sukcesywne eliminowanie i prześladowanie Polaków przez niemieckie wojska. W lizbońskim dzienniku w kwietniu 1943 r. opisano m.in. proces systematycznej eliminacji kilku tysięcy polskich duchownych.
Wraz z nasilającymi się porażkami Trzeciej Rzeszy i zbliżeniem sympatii Salazara do zachodnich aliantów na łamach portugalskiej prasy zaczęły dominować informacje z okupowanej Polski. Szczególnie obszerne relacje znad Wisły pojawiły się w okresie Powstania Warszawskiego.
„A Voz” dopiero po kilku dniach od wybuchu Powstania napisał o „rewolcie polskich patriotów”, ale opóźnienie nadrobił bardzo szybko, stając się portugalską gazetą najszerzej opisującą sytuację walczącej Warszawy.
Po pierwszych dniach pełnych euforii opisów odbijania Niemcom poszczególnych części stolicy Polski, Correia Marques w swoim edytorialu zaczynał kwestionować sens sojuszu rządu londyńskiego z zachodnimi aliantami. Pytał retorycznie „gdzie są sojusznicy?” i „dlaczego warszawiacy muszą walczyć samotnie?”.
Zaznaczając, że „walka o Warszawę jest walką o wartości” portugalski dziennikarz wskazywał na nielojalność sojuszników oraz ich uległość wobec przywódcy ZSRR Józefa Stalina. Odnotowywał też złą wolę Moskwy w kwestii pomocy udzielanej powstańcom, a także nieskuteczność wsparcia udzielanego z kierunku południowego.
„Zachodni alianci próbują dostarczać towary, broń i amunicję walczącym Polakom. Ale aby zrobić to, muszą lecieć z baz wojskowych usytuowanych w dalekich Włoszech” – pisał Portugalczyk, wskazując na „nikłą efektywność takiej pomocy”.
W ocenie Pedra Correi Marquesa widoczna pasywność zachodnich aliantów wobec Stalina oznaczała „złe wiadomości nie tylko dla walczących w Warszawie Polaków”. Redaktor naczelny „A Voz” wskazywał, że porzucenie Polski źle rokuje przed „kolejnymi rozmowami pokojowymi między mocarstwami”.
Pod koniec sierpnia 1944 r. Portugalczyk apelował o zachowanie honoru przez sojuszników Polski.
„Wielka Brytania i Stany Zjednoczone mają wobec Polski bardzo duże zobowiązania. Jeśli zapomną o nich, to istnieją przesłanki, aby twierdzić, że dziś nie warto już walczyć o wartości, że nikt na świecie nie jest już konsekwentny w swym działaniu, a godność międzynarodowa nie istnieje” – pisał Correia Marques.
Szef stołecznej gazety oskarżał też Brytyjczyków oraz ZSRS o podpuszczanie warszawiaków do zbrojnej rewolty, które następnie przerodziło się w bierność w okresie Powstania. „To wstyd!” – wyrzucał Londynowi na łamach dziennika „A Voz”, nazywając upadek Powstania „klęską ludzkości”.
Liczne teksty Marquesa apelujące o pomoc Warszawie i piętnujące zachowanie aliantów nie uszły uwadze brytyjskiej i niemieckiej dyplomacji. O ile skargi nazistowskich dyplomatów były zazwyczaj ignorowane przez resort kierowany bezpośrednio przez premiera Salazara, o tyle narzekania na redaktora ze strony przedstawicieli MSZ Wielkiej Brytanii powodowały, że szef „A Voz” otrzymał kilkakrotnie upomnienia od władz w Lizbonie.
Portugalska cenzura nie miała jednak nic przeciwko opublikowanej w październiku 1944 r. książki Correi Marquesa pt. „Varsóvia! Um caso de consciencia internacional” (Warszawa! Przypadek międzynarodowego sumienia”).
Mieszkający dziś w Irlandii i Brazylii wnukowie Correi Marquesa posiadają dokumenty potwierdzające przychylność cenzury reżimu Salazara wobec książki napisanej w oparciu o dokumenty polskiego rządu na uchodźstwie. Zgodę na wydanie 74-stronicowej broszury, która trafiła m.in. do kilkuset wpływowych osób z portugalskich elit społeczno-polityczno-gospodarczych, w tym do samego Salazara, wydano zaledwie kilka dni od złożenia wniosku.
Wprawdzie późną jesienią 1944 r. część egzemplarzy książki Correi Marquesa zostało po naciskach niemieckich dyplomatów zarekwirowana, ale przez kolejne tygodnie portugalska prasa szeroko informowała o książce „Varsovia!”, a także o ujawnionych na jej łamach przypadkach rozstrzeliwania przez Niemców ludności cywilnej i burzenia polskiej stolicy.
Lino Moreira, wnuk Pedra Correi Marquesa, powiedział PAP, że wśród niewielu zachowanych dziś egzemplarzy portugalskiej książki o Powstaniu Warszawskim kilka znajduje się w posiadaniu potomków portugalskiego dziennikarza, a także w bibliotece klasztoru zakonu benedyktynów w Singeverga, z którym blisko był związany redaktor naczelny „A Voz”.
Moreira przypomniał, że jego zmarły w 1972 r. dziadek doczekał się w Portugalii kilku ulic swojego imienia, w tym m.in. skweru usytuowanego w sąsiedztwie stadionu Luz, na którym swoje spotkania rozgrywa Benfica Lizbona.
Kilka lat przed śmiercią portugalski dziennikarz został uhonorowany przez rząd RP w Londynie orderem Polonia Restituta. Medal ten był jednym z wielu zagranicznych wyróżnień zebranych w ciągu kariery zawodowej przez Marquesa.
Do końca życia Pedro Correia Marques żywo interesował się sytuacją Polaków w kraju, jak sam pisał, „pod sowiecką okupacją”. Dziennikarz, który po upadku Powstania włączył się w organizowanie pomocy materialnej dla więźniów obozu w Pruszkowie, we wrześniu 1944 r. w jednej ze swoich analiz politycznych przewidywał w sposób profetyczny, że celem biernie przypatrujących się upadkowi zrywu Sowietów będzie podporządkowanie sobie Polski i kilku innych państw znajdujących się na trasie ofensywy Armii Czerwonej. Spodziewał się, że ich podporządkowanie Moskwie może potrwać kilka dekad.
Z Lizbony Marcin Zatyka (PAP)
zat/