Pisarka Olga Tokarczuk powiedziała rzymskiemu dziennikowi "La Repubblica", że ma duże zaufanie do mechanizmów demokracji i funkcji parlamentu. Opowiedziała też o swym wyjątkowym spotkaniu z inną noblistką Wisławą Szymborską, która pogratulowała jej twórczości.
W opublikowanej w piątek rozmowie z włoską gazetą, przeprowadzonej na targach książki we Frankfurcie, laureatka literackiej Nagrody Nobla podkreśliła, że rozumie słowo "polityka" bardzo szeroko.
"Według mnie uprawia się politykę w każdym momencie życia; to co jemy jest polityką, to jak traktujemy zwierzęta jest polityką, natura jest polityką. Są nią także nasze ubrania" - uważa Tokarczuk. "Nawet śmieci to polityka" - dodała.
"Jest różnica między mężczyznami i kobietami w określaniu tego, co jest polityczne, a co nie jest. Uważam, że kobiety mają bardziej rozszerzone horyzonty, potrafią patrzeć na politykę wiążąc ją życiem" - powiedziała pisarka.
Pytana o przyszłość Polski po niedawnych wyborach parlamentarnych wygranych przez PiS Tokarczuk odpowiedziała: "W moim kraju, właśnie za tego rządu, przyjęta została ustawa, która zakazuje edukacji seksualnej w szkole". "Zależy mi na tym, by sprecyzować, że mimo wszystko mam wielkie zaufanie do mechanizmów demokracji, do hamującej funkcji parlamentu" - zaznaczyła Tokarczuk.
Wyznała, że jej ulubioną literacką noblistką jest Wisława Szymborska i opowiedziała anegdotę.
"Pewnego dnia, jakieś 20 lat temu byłam w Krakowie w kawiarni, w której zwykle spotykałam się z przyjaciółmi. W pewnym momencie widzę tam siedzącą przy małym stoliku Wisławę Szymborską. Z nieśmiałości i z wielkiego przejęcia udawałam, że jej nie rozpoznaję. Mimo że ją uwielbiałam, nie chciałam jej przeszkadzać. Po chwili czuję rękę na ramieniu, to ona podeszła, by się przedstawić. Czyż to nie jest niezwykłe? Ja byłam wtedy młodą pisarką, a ona podeszła, żeby mnie poznać. Powiedziała: +Olga, chcę ci pogratulować twoich książek+" - wspominała Tokarczuk. (PAP)
sw/ ap/