Mija 70. rocznica mordu Żydów w Jedwabnem (Podlaskie). Według śledztwa IPN, zabójstwa nie mniej niż 340 Żydów 10 lipca 1941 roku dokonała w Jedwabnem grupa miejscowej polskiej ludności cywilnej, z inspiracji Niemców.
IPN przyjął, że to polska ludność miała w tej zbrodni - jak to określono - "rolę decydującą", ale "można założyć", że jej inspiratorami byli Niemcy. Co najmniej 300 osób "płci obojga, w różnym wieku" spalono żywcem w stodole w Jedwabnem, a co najmniej 40 innych zabito wcześniej w nieustalony sposób, gdy Żydów gromadzono na rynku. Śledztwo zostało umorzone, bo - jak argumentował IPN - nie znaleziono w jego toku innych żyjących sprawców tej zbrodni niż ci, którzy już za to odpowiedzieli przed sądem po II wojnie światowej. Nie znaleziono wystarczających dowodów na postawienie zarzutów innym osobom.
W końcu lat 40. 23 mieszkańców Jedwabnego i okolic stanęło przed polskim sądem; zapadł m.in. jeden wyrok śmierci, zamieniony potem na 15 lat więzienia. Podsądnych oskarżono wtedy jednak tylko o udział w spędzeniu Żydów na rynek w Jedwabnem (skąd przepędzono ich do stodoły), a nie o mordowanie ofiar.
IPN przyjął, że to polska ludność miała w tej zbrodni - jak to określono - "rolę decydującą", ale "można założyć", że jej inspiratorami byli Niemcy. Co najmniej 300 osób "płci obojga, w różnym wieku" spalono żywcem w stodole w Jedwabnem, a co najmniej 40 innych zabito wcześniej w nieustalony sposób, gdy Żydów gromadzono na rynku.
O Jedwabnem stało się głośno, gdy w początkach 2000 r. profesor politologii z Nowego Jorku Jan Tomasz Gross w zamieszczonym w księdze "Europa nieprowincjonalna" eseju ogłosił relację, którą nieżyjący już Szmul Wasersztajn z Jedwabnego złożył w 1945 r. Żydowskiej Komisji Historycznej w Białymstoku.
Wasersztajn mówił wtedy, że po agresji Niemiec na ZSRR, 10 lipca 1941 r., na rozkaz Niemców grupa Polaków, mieszkańców miasteczka i okolic, zebrała na rynku 1600 miejscowych Żydów, przez wiele godzin znęcała się nad nimi, po czym zagnała do stodoły i spaliła. Z relacji Wasersztajna wynika, że Polacy sami prosili niemieckich żandarmów, by mogli "rozprawić się" z Żydami. Te tezy Gross powtórzył w książce pt. "Sąsiedzi".
Po publikacji książki Grossa doszło w Polsce do publicznej dyskusji nad całą sprawą, która wywołała najważniejszą od wielu lat debatę o stosunkach polsko-żydowskich. "Sąsiedzi" stali się przedmiotem krytyki ze strony wielu historyków. Podkreślano m.in., że książka ma charakter publicystyczny, a nie naukowy.
W sierpniu 2000 r. pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej wszczął śledztwo w sprawie Jedwabnego. Temperatura dyskusji o Jedwabnem podniosła się, gdy w początku marca 2001 r. prezydent Aleksander Kwaśniewski zapewnił w izraelskiej prasie, że 10 lipca przeprosi Żydów za mord w 60. rocznicę tej zbrodni.
Właśnie w 60. rocznicę mordu w Jedwabnem odbyły się największe jak dotąd żałobne uroczystości rocznicowe, a prezydent Kwaśniewski przeprosił wtedy za zbrodnię. "Jako człowiek, obywatel i jako prezydent Rzeczypospolitej Polskiej przepraszam. Przepraszam w imieniu swoim i tych Polaków, których sumienie jest poruszone tamtą zbrodnią. W imieniu tych, którzy uważają, że nie można być dumnym z wielkości polskiej historii, nie odczuwając jednocześnie bólu i wstydu z powodu zła, które Polacy wyrządzili innym" - mówił podczas uroczystości 10 lipca 2001 roku w Jedwabnem Aleksander Kwaśniewski.
Nie wzięli w nich udziału przedstawiciele Kościoła katolickiego, ani reprezentanci ówczesnego rządu Jerzego Buzka.
Od tamtego czasu, co roku w kolejne rocznice w Jedwabnem odbywały się skromne i krótkie obchody, podczas których modlono się, składano kwiaty. Nikt nikogo formalnie na te uroczystości nie zapraszał, zainteresowani zwyczajowo o nich wiedzą.
Prace archeologiczne w Jedwabnem ujawniły, że stodoła, w której doszło do tragedii, miała 19 metrów długości i 7 metrów szerokości. Mogiła, w której pochowano spalone osoby, ma wymiary 7,5 x 2,5 m i znajduje się przy dłuższym z boków stodoły.
Przed uroczystościami w 2001 roku w Jedwabnem zdemontowano stary pomnik z napisem, że zbrodni dokonali Niemcy i wzniesiono nowy pomnik, a na obrysie dawnej stodoły, w której zginęli Żydzi, ustawiono mur z bloków z piaskowca. Przedtem prowadzono w tym miejscu prace archeologiczne. W 2001 roku otwarto też cmentarz ofiar.
Stary cmentarz żydowski, na którym - według relacji świadków - również znajdują się groby ofiar mordu, został wówczas uporządkowany. Przy wejściu na cmentarz umieszczono obelisk w kształcie symbolicznej macewy z napisem: "Cmentarz żydowski w Jedwabnem. Założony w XIX wieku. Miejsce wiecznego spoczynku Żydów z Jedwabnego i okolic. Groby Żydów zamordowanych 10 lipca 1941 roku (15 Tamuz 5701). Cześć ich pamięci".
Prace archeologiczne w Jedwabnem ujawniły, że stodoła, w której doszło do tragedii, miała 19 metrów długości i 7 metrów szerokości. Mogiła, w której pochowano spalone osoby, ma wymiary 7,5 x 2,5 m i znajduje się przy dłuższym z boków stodoły. Głębokość mogiły nie była dokładnie badana na prośbę środowisk żydowskich, które nie chciały, by przewiercać mogiłę. Ustalono jedynie, że grubość warstwy ziemi na mogile, tzw. nadkładki, wynosi od 50 do 130 cm.
Na przełomie maja i czerwca 2001 r. IPN przeprowadził w Jedwabnem ekshumację, która - wobec stanowiska Żydów, że nie wolno naruszać spokoju zmarłych - miała ograniczony charakter. Podczas niej w obrębie stodoły znaleziono m.in. łuski i naboje produkcji niemieckiej. Śledztwo wykazało jednak, ze nie pochodzą one z 1941 roku. W dwóch odkrytych wtedy przez IPN mogiłach znaleziono szczątki ok. 250 ofiar.
W czasie ekshumacji odkryto drugą mogiłę ofiar pogromu. Znajduje się w obrębie fundamentu stodoły. Odkryto tam - oprócz szczątków ofiar - fragmenty pomnika Lenina.
Sprawa treści napisu na nowym pomniku nagrobnym upamiętniającym ofiary mordu wywoływała dyskusje. Ostateczny tekst inskrypcji brzmi (w języku polskim, hebrajskim i jidisz): "Pamięci Żydów z Jedwabnego i okolic, mężczyzn, kobiet, dzieci, współgospodarzy tej ziemi, zamordowanych, żywcem spalonych w tym miejscu 10 lipca 1941 roku. Jedwabne 10 lipca 2001 roku".
Z pierwotnej treści inskrypcji usunięte zostało następujące stwierdzenie: "Ku przestrodze potomnym, by rozpalony przez niemiecki nazizm grzech nienawiści już nigdy nie obrócił przeciwko sobie mieszkańców tej ziemi". Środowiska żydowskie, mimo że treść była z nimi wcześniej konsultowana, oprotestowały część inskrypcji, mówiącą o niemieckim nazizmie. Domagali się wprost zaznaczenia, że sprawcami mordu byli sąsiedzi jedwabieńskich Żydów.
Przy okazji obchodów rocznicy w minionych latach środowiska żydowskie sygnalizowały, że chcą zmiany napisu na pomniku, uzupełnienia go o wskazanie sprawców.
Iza Próchnicka, Robert Fiłończuk (PAP)
kow/ rof/ ls/