Nowojorska Fundacja Rodzinna Blochów przekazała w środę Bibliotece Narodowej w Warszawie wykupione przez nią trzy XIX-wieczne rysunki, pochodzące oryginalnie ze zbiorów d. Muzeum Narodowego Polskiego w Rapperswilu i skradzione podczas II wojny światowej.
Podczas uroczystości w Fundacji Kościuszkowskiej w Nowym Jorku prezes Fundacji Blochów mecenas Przemysław Jan Bloch wręczył dar członkowi Rady Naukowej Biblioteki Narodowej Markowi Skulimowskiemu.
Jak wyjaśnił PAP Bloch, rysunki pochodzą ze zbiorów Muzeum Narodowego w Rapperswilu; opatrzone są pieczątkami. Jeden z rysunków zidentyfikowano jako szkic Władysława Winiarskiego na podstawie słynnego obrazu Artura Grottgera "Pochód na Sybir"; był podarunkiem od poetki Seweryny Duchińskiej.
Nie wiadomo natomiast, kto narysował "Kosynierów na biwaku" - dar powstańca styczniowego dr Hipolita Obryckiego. Nie jest też jasne, kto jest autorem i kogo przedstawia kolorowy rysunek siedzącego mężczyzny w gronostajowym płaszczu, z niemiecką dedykacją z epoki.
"Zbiory rapperswilskie zostały prawie w całości spalone przez Niemców po powstaniu warszawskim. Odnalezienie rysunków wskazuje, że być może część rapperswilianów z Biblioteki Krasińskich na Okólniku w Warszawie, gdzie były przechowywane, nie jest bezpowrotnie stracona. Cokolwiek z nich się pojawia, a na tych trzech rysunkach są pieczęcie z Rapperswilu, jest dla nas wielką okazją" – ocenił szef fundacji.
Wskazał, że rysunki skradł w roku 1944 z Biblioteki Krasińskich Theodor Clausen, dowódca jednego z batalionów 78. Regimentu Grenadierów Pancernych Waffen SS. Fundację pozyskała je od niemieckiego antykwariusza Klausa Clausena, wnuka esesmana.
Bloch tłumaczył, że dzięki swym kontaktom dotarł do Niemca, którego dziadek uratował prawdopodobnie rysunki z płonącego gmachu. Dodał, że Theodor Clausen służył w batalionie likwidującym getto w Rydze, w oddziale wartowniczym pilnującym obozów koncentracyjnych Totenkopf, a jeszcze później w regimencie grenadierów stacjonujących w październiku 1944 r. pod Warszawą.
Według Blocha rysunki mają tajemnicze sygnatury, których specjaliści z Muzeum Narodowego nie byli w stanie zidentyfikować. Możliwe, że znajdowały się w skrzyni, której całą zawartość Niemcy skatalogowali.
"Dla Biblioteki Narodowej każdy taki okruch Rapperswilu jest ważny. Jest to też istotne w kontekście ewentualnych dalszych poszukiwań" - zauważył prezes fundacji.
Fundacja Rodziny Blochów przekazała Bibliotece Narodowej także osiem listów hr. Marii z Kaczanowskich Hauke-Bosak ilustrujących jej starania o rentę wdowią po dowódcy powstania styczniowego, generale Józefie Hauke-Bosaku, poległym w 1870 roku w wojnie francusko-pruskiej pod Dijon.
"Biblioteka ma prawie 99 proc. archiwów Hauków, a tego im brakowało. Listy udało mi się kupić we Francji" - mówił Bloch.
Skulimowski, który jest zarazem szefem Fundacji Kościuszkowskiej, wyraził Blochowi wdzięczność za ofiarowany dar. "Wiemy, że od wielu lat pan mecenas przekazuje polskim muzeom wiele zakupionych za własne środki dokumentów, archiwaliów i dzieł sztuki. Jest to wspaniałe. Tym razem zasili Bibliotekę Narodową przedmiotami, które - jak się wydawało - zginęły w czasie wojny, a jednak przetrwały" - zauważył Skulimowski.
Wyraził nadzieję, że może więcej z tych zbiorów ocalało i pojawią się na rynku lub u ludzi dobrej woli, którzy zdecydują się je zwrócić Polsce.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
ad/ cyk/