Ponad sto osób zebrało się w sobotę przed Zachodniopomorskim Urzędem Wojewódzkim w Szczecinie na zorganizowanej przez Związek Nauczycielstwa Polskiego pikiecie, mającej przypomnieć o ubiegłorocznym strajku nauczycieli i o postulatach pracowników oświaty.
W sobotniej pikiecie wzięli udział pracownicy oświaty z Zachodniopomorskiego – poza Szczecinem również z Wałcza czy z Nowogardu, a także przedstawiciele Związku Nauczycielstwa Polskiego z okręgów małopolskiego i wielkopolskiego.
"Ten strajk był po to, żeby pokazać władzy, że nauczyciel to też człowiek, też ma godność, że nauczyciele też mają rodziny i też muszą je utrzymać. Nie chcę dziś oceniać strajku, każdy będzie go oceniał inaczej. Ale wiem jedno – te wspólne godziny, dni przebywania razem (…) dały nam okazję do tego, żebyśmy się poznali" – mówił do manifestujących prezes okręgu zachodniopomorskiego ZNP Wojciech Szczęsny.
Dodał, że akcja "8 kwietnia, pamiętamy", która zapoczątkowana została w Krakowie, jest po to, aby "pokazać, że nie wszystko, co miało być, jest spełnione, nie wszystko, co nam obiecano, mamy".
Do porozumienia zawartego 7 kwietnia ub.r. między oświatową "Solidarnością" a rządem odniósł się z kolei wiceprezes zarządu głównego ZNP Krzysztof Baszczyński, mówiąc, że był to "nóż włożony w plecy" pracowników oświaty.
"Myśmy nie spodziewali się czegoś takiego, że w ogóle związek zawodowy może podpisać porozumienie, które tak naprawdę dawało nam zwiększenie wynagrodzeń o 4,6 proc." – powiedział Baszczyński. Podkreślił, że ZNP nie podpisał porozumienia, które dawało "tak niski wzrost wynagrodzeń".
Wiceprezes ZNP nawiązał też do przyczyn zawieszenia strajku. "Nie spodziewaliśmy się, że władza może mieć takie szaleńcze pomysły, najpierw w zakresie nadzoru przy egzaminach (ósmoklasisty i gimnazjalnym – PAP), a potem w sprawie matur" – mówił.
Zaznaczył, że gdyby nauczyciele nie przerwali akcji, była groźba "że nie będzie egzaminów ustnych maturalnych". "Rodzice by nam tego nie wybaczyli. My musieliśmy to zrobić. W interesie dziecka, ucznia, ale również, żeby nas – przepraszam – nie wytykali palcami" – powiedział Baszczyński.
Podkreślił, że środowisko nauczycieli stoi obecnie "przed bardzo wielkimi zagrożeniami" i że teraz szczególnie potrzebne jest "powszechne ruszenie".
"Informuję was, że w projekcie budżetu na rok 2020 środki na oświatę nawet nie bilansują skutków wynagrodzeń roku 2019. A podwyżki wynagrodzeń? Od 1 września 6 proc.; mają kosztować 880 mln (zł), a zabezpieczenia jest na 100 mln zł" – wskazywał Baszczyński.
Późno otrzymaną informacją o organizowanej pikiecie, a także terminem pokrywającym się z rozpoczęciem ferii zimowych tłumaczyła niską frekwencję prezes szczecińskiego oddziału ZNP Teresa Mądry. "Nauczyciele są też zniechęceni do jakiegokolwiek działania, bo uważają, że strajk, który był tak dużym strajkiem, nie dał tego, co chcieliby osiągnąć. Mieliśmy duże aspiracje, a osiągnęliśmy połowę z tego" – podkreśliła w rozmowie z dziennikarzami.
Wskazała, że nauczyciele chcą zwrócić uwagę na sprawę wprowadzonych w ub.r. przepisów dotyczących postępowań dyscyplinarnych wobec nauczycieli. Zaznaczyła, że dochodzi czasem do absurdalnych sytuacji, a nauczyciele otrzymują też nagany m.in. za spóźnienie się z wypuszczeniem dziecka na przerwę. "Tylko dlatego, że nauczyciel został w klasie i chciał coś dziecku wytłumaczyć" – mówiła Mądry.
Pikiety w ramach akcji "8 kwietnia, pamiętamy" odbyły się dotychczas w Krakowie, Gdańsku i Katowicach. ZNP zapowiedział pikiety w kolejnych miastach.(PAP)
autorka: Elżbieta Bielecka
emb/ mark/