Rok 2020 nie zaczął się najlepiej w relacjach Polski i Izraela – ocenił w środę w Warszawie były ambasador Izraela w Polsce prof. Szewach Weiss, który był gościem Polsko-Izraelskiej Grupy Parlamentarnej. Przypomniał też o początku obecnego kryzysu – noweli ustawy o IPN.
Tematem spotkania z Szewachem Weissem - dyplomatą, profesorem nauk politycznych, także publicystą, który w przeszłości był przewodniczącym Knesetu, a także kierował pracami Rady Instytutu Pamięci Yad Vashem - była kwestia poprawy dialogu i współpracy polsko-izraelskiej.
"To nie jest pierwsze moje spotkanie w parlamencie, ale takiego spotkania jeszcze nie miałem... w kontekście czasu i tematu. Powiem szczerze: rok 2020 zaczął się nie najlepiej z punktu widzenia stosunków polsko-żydowskich i polsko-izraelskich. Nie najlepiej" - powiedział Szewach Weiss nawiązując do Światowego Forum Holokaustu, które 23 stycznia odbyło się w jerozolimskim Instytucie Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu Yad Vashem.
Forum w związku z 75. rocznicą wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau zorganizowała Fundacja Światowego Forum Holokaustu, którymi kieruje Mosze Kantor, we współpracy z Instytutem Yad Vashem i pod patronatem prezydenta Izraela Reuwena Riwlina. Na forum przybyło 45 szefów państw i rządów z całego świata, w tym prezydent Rosji Władimir Putin. Nieobecny był prezydent Andrzej Duda, któremu odmówiono możliwości wystąpienia.
"Ta konferencja czy forum Holokaustu w Jerozolimie była bardzo symboliczna nie tylko historycznie, ale przeważnie politycznie. Tak nie powinno być. To powinno być spotkanie poświęcone ofiarom. Z mego punktu widzenia to powinna być wspólna żałoba, to powinien być wspólny protest przeciwko ksenofobii, rasizmowi i antysemityzmowi" - mówił Weiss, przypominając także jedno z najważniejszych haseł pamięci o Zagładzie - "Nigdy więcej". Szewach Weiss ocenił przy tym, że dzisiaj istotne jest przede wszystkim to, co robi świat polityki, kultury i edukacji, by zapobiegać kolejnym zbrodniom.
Odnosząc się do samej organizacji Światowego Forum Holokaustu były ambasador podkreślił, że nie miał na nią żadnego wpływu. "Kiedy byłem długie lata prezesem Instytutu Yad Vashem wtedy miałem wpływ i jestem pewien, że takie spotkanie wyglądałoby inaczej" - dodał.
"To powinno być spotkanie między historykami (...). Było wszystko podczas drugiej wojny światowej. Była Zagłada systematyczna, była zdrada części społeczeństwa europejskiego" - podkreślił Weiss, cytując słowa jednego z żydowskich intelektualistów, że "cała Europa stała się po zagładzie jeziorem zamrożonej żydowskiej krwi". Przypomniał także o osobach, które ratowały Żydów, w tym o polskich Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.
Dopytywany o to, w jaki sposób można poprawić obecne trudne relacje Polski i Izraela wskazał na potrzebę powrotu do sytuacji sprzed nowelizacji ustawy o IPN, która, po przyjęciu jej w 2018 r. , wywołała wśród Żydów poważne kontrowersje. Nowela, której celem było przeciwdziałanie fałszowaniu polskiej historii w Polsce i na świecie, wprowadzała karę grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech za przypisywanie Polakom odpowiedzialności m.in. za ludobójstwo popełnione na Żydach w czasie wojny. Ostatecznie sankcje te zostały w czerwcu 2018 r. wycofane przez rząd i parlament przy akceptacji prezydenta.
"Mówię szczerze: ta ustawa, co do nowelizacji IPN-u, psychologicznie zrobiła jakąś szkodę, chociaż jednak chcę podkreślić, że każda strona doszła do wniosku, że można było żyć bez tej ustawy" - mówił były ambasador, zwracając uwagę, że "każdy normalny człowiek na świecie" wie, że obozy koncentracyjne i obozy zagłady wybudowały nazistowskie Niemcy. "Ci, którzy używają (słów), że to były polskie obozy zagłady, (to) od razu czuć z ich ust kłamstwo. Nie ma prawie normalnego człowieka, że nie wie, że te obozy śmierci to były niemieckie wyspy na polskim oceanie" - podkreślił.
Szewach Weiss przypomniał jednak także o błędach strony izraelskiej, w tym np. o słowach szefa izraelskiego MSZ Israela Kaca, który w 2019 roku powiedział, że "było wielu Polaków, którzy kolaborowali z nazistami" oraz że Polacy "wyssali antysemityzm z mlekiem matki". Po tych słowach polski MSZ wezwał ambasador Izraela, a premier Mateusz Morawiecki ogłosił rezygnację Polski z udziału w szczycie Grupy Wyszehradzkiej, który miał się odbyć w Izraelu.
Ponadto profesor w swoim wystąpieniu omówił tragiczny los pod niemiecką okupacją Polaków i Żydów, dla których wciąż - jak zaznaczył - "historia nie chce stać się historią". "Ta pamięć nie chce być pamięcią, ona żyje razem z nami. To dwa narody, dla których teraźniejszość jest przeszłością i przyszłością. Totalne podobieństwo" - mówił Weiss. Zwrócił także uwagę, że w Izraelu znacznie zmniejszyła się populacja Żydów mówiących w języku polskim; o ile po drugiej wojnie światowej było ich bardzo wielu - według przytaczanych przez niego szacunków ok. 300-400 tys. osób - to obecnie jest ich tylko ok. 60-70 tys. osób.
"Trzeba wziąć w rachubę, że dzisiaj bardzo dużo Żydów żyjących w Izraelu przyjechało z byłego Związku Radzieckiego. Oni są większością. Tak nie było 30 czy 40 lat temu. To Żydzi z Polski byli większością" - mówił profesor, zaznaczając też, że Żydzi z obszarów postradzieckich nie interesują się stosunkami polsko-izraelskimi. "Dla nich konferencja w Jerozolimie była szczytem; byli zadowoleni, mieli tam swego Putina, (który) przemawiał po rosyjsku" - przypomniał.
Po wystąpieniu Szewacha Weissa parlamentarzyści, w tym otwierający spotkanie wicemarszałek Senatu Michał Kamiński i poseł KO Michał Szczerba, obejrzeli film dokumentalny "Tak blisko - tak daleko" Macieja Dutkiewicza, w którym były ambasador opowiada o swoim życiu, a także o relacjach między Polakami i Żydami przed, w trakcie i po II wojnie światowej. W dokumencie Weiss m.in. odkrywa kolejną polską rodzinę, która ratowała jego rodzinę w czasie okupacji. (PAP)
nno/ aszw/