Muzyka Krzysztofa Pendereckiego to dowód na istnienie Stwórcy – ocenia w rozmowie z PAP dyrektor Orkiestry Sinfonia Varsovia Janusz Marynowski. Zmarły w niedzielę kompozytor był dyrektorem artystycznym tego zespołu.
"Dziś rano dla nas wszystkich zmarł wielki kompozytor, wielki Polak. Dla mnie osobiście mój przyjaciel, ojciec artystyczny, bo znałem Maestro ponad 30 lat, a już dużo bliżej ponad 23, odkąd zaczął szefować naszej orkiestrze najpierw jako kierownik muzyczny, później jako dyrektor artystyczny do dnia dzisiejszego" - powiedział Marynowski.
"To, co jest absolutnie wspaniałe, to nieśmiertelność wielkiego człowieka w jego dziełach, bo skomponował ich wiele i wiele z nich jest rozpoznawalne na całym świecie" - powiedział.
Wspominał, że swój pierwszy kontakt z muzyką Pendereckiego miał jako młody człowiek na koncercie w katedrze św. Jana w Warszawie. Muzycy wykonywali wtedy Symfonię nr. 2 "Bożonarodzeniową". "Wtedy zafascynowałem się dziełami Krzysztofa Pendereckiego, nigdy nie marząc, że kiedyś będę grał w orkiestrze pod jego batutą" - mówił.
Przywołał również koncert, w którym wiele lat później wystąpił jako muzyk - orkiestra wykonywała "Siedem Bram Jerozolimy". "Widziałem ze swojego pulpitu kontrabasisty, że połowa sali ma łzy w oczach" - opowiadał.
Zwrócił uwagę, że ten straszny dzień dla nas wszystkich może być okazją, aby przypominać wszystkie dzieła Pendereckiego, nie tylko te najbardziej znane, jak "Pasja według św. Łukasza" i "Siedem Bram Jerozolimy". "Jako Sinfonia Varsovia mieliśmy niedawno, kilka dni temu grać w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej nasz urodzinowy koncert, który miał rozpocząć się utworem Krzysztofa Pendereckiego +Przebudzenie Jakuba+" - powiedział.
"Zastanawiam się, gdzie leży wielkość Krzysztofa Pendereckiego jako kompozytora... Dla mnie jest to wprost dowód na istnienie Stwórcy, bo nie wyobrażam sobie, żeby po prostu tylko z tego powodu, że się urodził, wykształcił, był w stanie komponować tak wielkie dzieła" - zauważył.
Dyrektor Sinfonii Varsovii zwrócił uwagę na to, jak wielki wpływ ma muzyka Pendereckiego na ludzi, nie tylko na specjalistów i melomanów, ale też tych, którzy nie mają tak bliskiego kontaktu z muzyka klasyczną. "Ja sam kiedyś doznałem olśnienia, na czym polega wielkość tych dzieł, w momencie, kiedy wieczorem w domu mój syn, który wtedy miał dziewięć lat, do snu słuchał Koncertu na altówkę Pendereckiego" - wspominał. "To było dla mnie wzruszające, że ta muzyka działa także na młodego człowieka" - dodał Marynowski.
Podkreślił, że dla niego śmierć Pendereckiego to utrata ojca artystycznego i przyjaciela. "Ale to już zostaje głęboko w moim sercu" - dodał. (PAP)
autor: Olga Łozińska
oloz/ wj/