Umiejętności, jakie nauczyciele zdobywają teraz, ucząc zdalnie, przydadzą im się także w przyszłości. Uczymy i dokształcamy nauczycieli w tym zakresie, będziemy tego nadal uczyć obecnych i przyszłych nauczycieli – powiedział PAP minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski.
PAP: Ostatnie tygodnie w polskich szkołach wyglądają inaczej. W związku z epidemią koronawirusa szkoły prowadzą nauczanie zdalnie. Zajęcia stacjonarne w publicznych i niepublicznych szkołach zostały zawieszone. Nauczyciele musieli nauczyć się inaczej pracować z uczniami, a uczniowie uczyć się w inny sposób. Czy coś z tego doświadczenia zostanie już na stałe w polskiej szkole?
Dariusz Piontkowski: Myślę, że tak się stanie. Z tego co wiem, część nauczycieli, zwłaszcza informatyki, już wcześniej wykorzystywała metody zdalnego nauczania. Dziś w praktyce musieli podjąć się tego wszyscy nauczyciele tak, aby móc kontaktować się i pracować ze swoimi wychowankami. Te umiejętności zarówno po stronie uczniów, jak i nauczycieli, które w związku z tym nabyli, już z nimi pozostaną.
PAP: Jak je będą mogli wykorzystywać?
D.P.: Przydadzą się na przykład wtedy, gdy uczeń będzie na zwolnieniu lekarskim kilkudniowym czy nawet dłuższym. Nie będzie pozostawiony sam sobie. Nauczyciel będzie mógł mu w formie maila czy w inny sposób przesłać informacje o tym, co w tym czasie było realizowane w szkole na lekcjach, o tym, co zostało zadane do zrobienia w ramach pracy domowej czy po prostu o tym, co działo się w szkole, gdy ucznia nie było lub co będzie się dziać, gdy wróci na zajęcia.
Nabyte teraz umiejętności mogą się bardzo przydać w pracy z uczniami, którzy mają indywidualny tok nauczania. Najczęściej dzieje się to wtedy, gdy uczeń na skutek długotrwałej choroby nie może uczęszczać do szkoły. Do tej pory nauczyciele przyjeżdżali do ucznia na indywidualne zajęcia do domu. Teraz będą mogli część zajęć odbywać z uczniami zdalnie. Nie chciałbym jednak, aby to zdalne nauczanie całkowicie wyparło bezpośrednie kontakty nauczyciela z uczniem, bo one są nie do zastąpienia. Zdalnie nauczanie może je uzupełniać, ale nie zastępować.
Taką rzeczą pozytywną, która – przynajmniej w pierwszym okresie powrotu do tradycyjnej szkoły – powinna nastąpić, to pewnego rodzaju ulga, że zdalne nauczanie się zakończyło. Myślę, że i uczniowie i nauczyciele, ale także i rodzice, woleliby, żeby szkoła funkcjonowała w tradycyjny sposób. Z punktu widzenia uczniów to także możliwość ponownego kontaktu z rówieśnikami, za czym na pewno tęsknią. Mimo wszystko – wydaje mi się – większość z nich woli być na tradycyjnej lekcji, gdzie nauczyciel nie tylko przedstawi nowy materiał, ale też można z nim porozmawiać. Tego bezpośredniego kontaktu nic nie zastąpi.
PAP: Obecna sytuacja zaskoczyła wszystkich. Nikt nie może zagwarantować, że w przyszłości nie zdarzy się, że trzeba się będzie jeszcze raz przestawić na zdalne nauczanie. Czy nie należy przygotować się na to i tak kształcić przyszłych nauczycieli, aby umieli uczyć także zdalnie oraz zrobić specjalne dodatkowe kursy dla nauczycieli już uczących w szkołach?
D.P.: Nie przewidywaliśmy, że wydarzy się epidemia, ale takie elementy kształcenia i doskonalenia nauczycieli były już przed nią zaplanowane, a niektóre już funkcjonowały. Do tego służy Zintegrowana Platforma Edukacyjna (https://epodreczniki.pl). Na niej można znaleźć kilka tysięcy materiałów dydaktycznych w wersji elektronicznej, możliwość prowadzenia e-lekcji z uczniami. Z tego co wiemy, około 80 proc. nauczycieli w pracy na odległość korzysta właśnie z tej platformy.
Zaplanowaliśmy także cykl szkoleń dla kilkudziesięciu tysięcy nauczycieli przy wsparciu środków unijnych, które są w dyspozycji ministra cyfryzacji. To projekt "Lekcja: Enter", którego celem miało być zaznajomienie nauczycieli z możliwościami tej platformy edukacyjnej i z różnymi formami pracy zdalnej. W tej chwili trwa nabór na kolejną turę takich szkoleń, przy czym na razie szkolenia te mogą odbywać się tylko online, innej możliwości obecnie nie ma. Gdy epidemia zostanie opanowana, będziemy chcieli wrócić do szkoleń w formie tradycyjnej.
Chcielibyśmy też, by Ośrodek Rozwoju Edukacji i ośrodki metodyczne działające w poszczególnych regionach także oferowały dokształcanie nauczycielom w zakresie różnych form nauczania na odległość.
PAP: A co ze studentami, przyszłymi nauczycielami?
D.P.: Jeśli chodzi o obecny system kształcenia przyszłych nauczycieli, to on już zawiera elementy komunikacji internetowej. W ramach przygotowania do zawodu studenci mają obowiązek zaznajomienia się z nowoczesnymi metodami pracy, w tym z metodami pracy na odległość. Choć nie wiedzieliśmy, że będzie epidemia, staraliśmy się w kształceniu nauczycieli dostosować się do możliwości, jakie daje technologia XXI wieku. Także w doskonaleniu nauczycieli ten element już się pojawił.
Rozmawiała Danuta Starzyńska-Rosiecka (PAP)
dsr/ joz/