W ocenie szans powstania styczniowego należy brać pod uwagę nie tylko to, co wiemy po 150 latach; Polacy wówczas mieli zupełnie inną perspektywę - uważa historyk prof. Jerzy Borejsza, który wygłosił wykład o insurekcji z 1863 r. na Zamku Królewskim w Warszawie. "Powstanie styczniowe było najdłuższe i największe z polskich powstań" - rozpoczął Borejsza, który w czwartek wieczorem z inicjatywy Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia wygłosił wykład "Powstanie styczniowe. Polska-Rosja-Europa".
Historyk przypomniał, że w latach 60. XIX w. w Królestwie Polskim mieszkało ok. 4 mln osób, z czego przez szeregi oddziałów partyzanckich w kilkuletniej historii powstania przeszło ok. 200 tys. powstańców. "Jednocześnie w polu było ok. 20-30 tys." - zaznaczył. Dodał, że podczas insurekcji 1863 r. Polacy stoczyli z Rosjanami ok. 1,2 tys. bitew i potyczek.
Walki powstańcze trwały nawet do 1865 r., a "sytuacja była taka, że ani wojska carskie nie mogły powstańców pokonać, ani powstańcy nie mogli zwyciężyć". Borejsza zwrócił też uwagę, że insurekcja z 1863 r. miała charakter wojny partyzanckiej, czym znacznie różniła się od powstania listopadowego, gdzie przeciwko sobie walczyły regularne armie.
Walki powstańcze trwały nawet do 1865 r., a "sytuacja była taka, że ani wojska carskie nie mogły powstańców pokonać, ani powstańcy nie mogli zwyciężyć". Borejsza zwrócił też uwagę, że insurekcja z 1863 r. miała charakter wojny partyzanckiej, czym znacznie różniła się od powstania listopadowego, gdzie przeciwko sobie walczyły regularne armie.
Powstanie styczniowe - relacjonował badacz - dla rosyjskiego imperium było ogromnym zagrożeniem. Podał, że carska Rosja powołała pod broń ponad 1 mln żołnierzy, którzy mieli za zadanie zdławić polski zryw niepodległościowy. "Podczas pokoju armia carska liczyła 619 tys. żołnierzy, a na stopie wojennej 1,2 mln. Co to znaczy? W związku z powstaniem styczniowym powołano pod broń część armii rezerwowej (...). Ta wymowa liczb pokazuje, że powstanie dla imperium rosyjskiego było sprawą pierwszorzędną. Sprawa tego, czy imperium będzie istniało w Europie" - podkreślił Borejsza.
Historyk omówił też szanse na zwycięstwo Polaków w powstaniu styczniowym. Jego zdaniem, właśnie ta sprawa budzi obecnie w Polsce największe emocje. Odniósł się przy tym do słów posła PO Stefana Niesiołowskiego, który w ostatnich dniach publicznie głosił, że powstanie było "zrywem rozpaczy" i nie miało szans na powodzenie. Borejsza zgodził się, że "z perspektywy 150 lat można osądzić, że powstanie nie miało szans", ale zastrzegł, że historycy muszą spojrzeć na te szanse również z perspektywy tych, którzy w latach 1863-864 brali bezpośredni udział w walkach.
"Powstańcy mieli zupełnie inną perspektywę" - podkreślił i tłumaczył, że "te szanse były zmienne i wahliwe". Borejsza powołał się przy tym na opinię nieżyjącego już, wybitnego znawcy powstania styczniowego prof. Stefana Kieniewicza, według którego "nie można powiedzieć, że szanse były zerowe".
"Szanse były zmienne od 1859 do 1863 r. i z tym należy się absolutnie zgodzić" - mówił Borejsza. Przyznał jednak, że pesymistycznie szanse powstania oceniali także mu współcześni jak np. "żelazny kanclerz" Otto von Bismarck czy życzliwy Polakom, rewolucjonista walczący o zjednoczenie Włoch Giuseppe Garibaldi. "To można wyczytać z jego pism. Posłał swoich oficerów, by symbolicznie pomogli Polsce, ale uważał, że Polacy szans w tej sprawie nie mają" - dodał Borejsza.
Wykład "Powstanie styczniowe. Polska-Rosja-Europa" prof. Jerzego Borejsza, specjalisty m.in. historii powszechnej XIX i XX w., z Instytutu Historii im. Tadeusza Manteuffla PAN i Katedry Międzynarodowych Stosunków Politycznych Wydziału Politologii i Studiów Międzynarodowych UMKK w Toruniu, zorganizowało Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia, które wspólnie z Zamkiem Królewskim kontynuują cykl spotkań "Polska-Rosja. Portret wzajemny. Między historią a współczesnością" pod patronatem ministra kultury i dziedzictwa narodowego. (PAP)
nno/ ls/