Demontaż tablic w Twerze to kolejny incydent wpisujący się w rosyjską politykę historyczną odwracania znaczeń oraz negowania zbrodni katyńskiej i zbrodni stalinowskich – oświadczył w piątek wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński.
"Wyrażam głębokie oburzenie demontażem tablicy upamiętniającej zbrodnię katyńską w rosyjskim Twerze. W gmachu przy ulicy Sowieckiej 4 w Twerze mieściło się wewnętrzne więzienie NKWD, w którym rozstrzelano 6300 polskich jeńców z Ostaszkowa. Polska tablica upamiętniająca tamte wydarzenia została odsłonięta 22 czerwca 1992 r. z inicjatywy Stowarzyszenia Rodzina Katyńska z Opola. Kilka miesięcy wcześniej z inicjatywy stowarzyszania Memoriał pojawiła się tam rosyjska tablica upamiętniająca ofiary stalinowskich zbrodni" - napisał Gliński w oświadczeniu opublikowanym w piątek na stronie MKiDN.
Podkreślił, że "demontaż tych dwóch tablic wykracza poza zwykły akt wandalizmu, a data jego przeprowadzenia nie jest przypadkowa". "To kolejny incydent wpisujący się w rosyjską politykę historyczną odwracania znaczeń oraz negowania zbrodni katyńskiej i zbrodni stalinowskich, przeprowadzony w przeddzień 75. rocznicy zakończenia II wojny światowej. Wojny, której zakończenie oznaczało dla Polski 45 lat komunistycznego zniewolenia" - zaznaczył minister kultury.
W Twerze w centralnej Rosji z gmachu, który był siedzibą sowieckiego NKWD, zdemontowano tablicę poświęconą zamordowanym tam ofiarom zbrodni katyńskiej - jeńcom obozu w Ostaszkowie - podało w czwartek radio Swoboda, powołując się na aktywistów z Tweru. Aktywista Artiom Ważenkow opublikował na swoim Facebooku zdjęcie, na którym widać mężczyzn zdejmujących z fasady budynku dwujęzyczną, polsko-rosyjską tablicę. Aktywista dodał, że zdjęta została także druga tablica w języku rosyjskim.
Nie jest oczywiste, czemu tablice zostały zdjęte, ani co się z nimi stanie. Twerski portal internetowy Tvernews.ru podał, że aktywista organizacji NOD Maksim Kormuszkin, który brał udział w demontażu tablic powiedział, że będą one u niego w domu, ale gotów jest przekazać je organizacjom społecznym. NOD (Ruch Narodowo-Wyzwoleńczy) to ruch demonstrujący poglądy prorządowe; media niezależne wielokrotnie zarzucały jego aktywistom ataki i prowokacje wymierzone w działaczy opozycji.
Zdemontowana w czwartek tablica upamiętniająca ofiary zbrodni katyńskiej była dwujęzyczna, polsko-rosyjska. Polski napis na niej brzmi: "Pamięci jeńców obozu w Ostaszkowie zamordowanych przez NKWD w Kalininie, światu ku przestrodze - Rodzina Katyńska". Napisy polski i rosyjski umieszczone są pod rysunkiem krzyża, u którego podstawy znajduje się wizerunek wyciągniętych dłoni spętanych drutem kolczastym. Druga tablica ze zdemontowanych tablic, w języku rosyjskim, głosiła: "Pamięci zamęczonych. Tu w latach 1930-50 znajdował się zarząd NKWD-MGB obwodu kalinińskiego i wewnętrzne więzienie".
Pod koniec zeszłego roku z wnioskiem o zdemontowanie obu tablic zwróciła się do władz miejskich prokuratura rejonu centralnego w Twerze. P.o. prokuratora rejonu Elwin Bajdin argumentował, że tablice zostały umieszczone na gmachu z naruszeniem przepisów. Bajdin powołał się m.in. na błędnie podany numer budynku w decyzji komitetu wykonawczego Rady Miejskiej Tweru z 9 września 1991 r. W odniesieniu do tablicy mówiącej o więźniach obozu ostaszkowskiego prokurator stwierdzał, że jej treść nie jest oparta na faktach potwierdzonych dokumentami.
Od lat 30. do 50. XX wieku w gmachu przy ulicy Sowieckiej 4. w Twerze (noszącym nazwę Kalinin) mieścił się Zarząd NKWD obwodu kalinińskiego. (PAP)
autor: Katarzyna Krzykowska
ksi/ mok/