Tematem przewodnim najnowszego numeru miesięcznika historycznego „Mówią wieki” jest historia polskich Ormian. W ciągu siedmiuset lat obecności w Polsce Ormianie angażowali się nie tylko w ekspansję jej handlu, rozwój miast i kultury, ale również jej obronę przed wieloma wrogami.
Jak zauważa redaktor naczelny „Mówią wieki” prof. Michał Kopczyński rodowód polskich Ormian ginie w „mroku dziejów”. Bez wątpienia kluczowym i najstarszym ośrodkiem tej społeczności był Lwów. Miasto znajdowało się na szlakach handlowych łączących północną Europę z Orientem. W ten sposób kształtował się koloryt tego miasta, ale również obyczajowość polskiej szlachty. „To właśnie ormiańscy kupcy w znacznym stopniu kształtowali gusta szlacheckiej elity, o czym świadczy polski kostium narodowy czy paradna broń” – przypomina prof. Michał Kopczyński. Na okładce „Mówią wieki” widzimy lwowską katedrę Ormian. Było to miejsce kluczowe nie tylko dla tożsamości religijnej tej grupy etnicznej, ale również zachowania jej kultury. „Polska społeczność ormiańska zawdzięczała utrzymanie swej tożsamości w dużej mierze Kościołowi obrządku ormiańsko- katolickiego, którego centrum była lwowska katedra ormiańska” – podkreśla redaktor naczelny magazynu historycznego.
Historię lwowskich Ormian przypomina Jakub Kopczyński, historyk, współpracownik Fundacji Kultury i Dziedzictwa Ormian Polskich. Podkreśla, że losy tej społeczności były nierozerwalnie związane z dziejami miasta, czego dowodem jest siła ekonomiczna kupców zmieniająca się wraz z powodzeniem miasta. Szczyt potęgi finansowej przypadał na połowę XVII wieku. „Dzięki porównaniu rejestru ogólnomiejskiego z ormiańskim można dojść do wniosku, że oszacowany majątek Ormian stanowił ok. jednej trzeciej majątku wszystkich mieszczan lwowskich, co przy niewielkiej liczebności gminy jest wynikiem godnym podziwu” – opisuje autor na podstawie źródeł z 1653 r. Prosperity Lwowa i miejscowych Ormian zakończyły trwające w tym czasie wojny dewastujące miasta Rzeczypospolitej.
W czasach znacznie nam bliższych Ormianie zapisali się w dziejach Rzeczypospolitej dzięki udziałowi w wojnie z bolszewikami. Prof. Janusz Odziemkowski przypomina, że walczyli między innymi pod „polskimi Termopilami”. Wśród nich był między innymi syn Jadwigi Zarugiewiczowej, która w 1925 r. zadecydowała, który z nieznanych obrońców Lwowa zostanie pochowany w warszawskim Grobie Nieznanego Żołnierza.
Fundamenty pod przyszłą potęgę polskich Ormian położył ostatni król z dynastii Piastów. „W 1356 roku Kazimierz Wielki zaakceptował autonomię religijną i sądowniczą Ormian, a 11 lat później wydał zezwolenie na budowę katedry” – przypominają Sławomir Koper i Tomasz Stańczyk w publikowanych fragmentach wydanej niedawno książki „Ostatnie lata polskiego Lwowa”. Mimo wielu zawieruch dziejowych polska społeczność Ormian przetrwała do dziś. Autorzy przypominają jak wielkim autorytetem cieszył się przedwojenny arcybiskup lwowski obrządku ormiańskiego Józef Teodorowicz. Jego śmierć wydawała się zwiastować kres lwowskich Ormian. Rzeczywiście, kilka lat po jego śmierci niemal wszyscy Ormianie opuścili już sowiecki Lwów i przenieśli się w nowe granice Polski.
Wśród nich był między innymi ojciec najsłynniejszego polskiego podróżnika kulinarnego. „Ja urodziłem się w Krakowie, dlatego że mój ojciec, pamiętając pierwsze wejście Armii Czerwonej, uciekł stamtąd razem z Niemcami” – wspomina dzieje swojego rodu Robert Makłowicz. W rozmowie z „Mówią wieki” opowiada również o odnajdywaniu swojej tożsamości etnicznej oraz specyficznym związku łączącym wszystkich Ormian rozsianych po wszystkich zakątkach świata. „Kiedy byłem z ekipą filmową w Jerozolimie, weszliśmy do restauracji ormiańskiej z pytaniem, czy możemy tu nakręcić kilka minut programu. Kiedy tylko wspomniałem o swoim pochodzeniu, od razu wydano bankiet” – mówi Makłowicz.
Tolerancja religijna, która umożliwiała przetrwanie przez stulecia kultury polskich Ormian kształtowała się między innymi wśród sporów politycznych drugiej połowy XVI wieku. Historyk Kornelia Wasiak z UKSW przypomina ich przebieg podczas pierwszej wolnej elekcji w 1573 r. „Sejm elekcyjny, na którym dokonano wyboru Henryka Walezego na króla Rzeczypospolitej, trwał od 5 kwietnia do 20 maja 1573 roku. Mogłoby się wydawać, iż zgromadzenie tej rangi nie będzie zaprzątało sobie głowy sprawami innymi niż elekcja monarchy. Stało się jednak inaczej, a jedną z ważniejszych kwestii podejmowanych w toku obrad była sprawa tolerancji wyznaniowej i dotyczących jej artykułów zawartych w akcie konfederacji generalnej warszawskiej” – stwierdza autorka.
Pasjonatów dziejów nowożytnych zainteresuje także artykuł poświęcony inwentarzom pośmiertnym. Jest to bezcenne źródło do poznania ówczesnej kultury materialnej, warunków życia, ale również horyzontów intelektualnych przedstawicieli ówczesnego mieszczaństwa, szlachty i magnaterii. Czasem historycy poznają nawet szczegóły aktywności społecznej zmarłego. „Wdowa po Karolu Zakrzewskim, zmarłym w 1698 roku, spisując bogaty rejestr przedmiotów, zaznaczyła, że ująć w spisie nie może szabli blachmalowej pstrozłocistej – daru od szwagra – bo ją nieboszczyk mąż zgubił, jadąc do Piotrkowa, a domyślać się można, że wybierał się na sesję Trybunału Koronnego” – opisuje Ewa Danowska, kustosz w Bibliotece Naukowej PAU i PAN w Krakowie.
W maju przypada rocznica powołania jednej z najbardziej wpływowych organizacji zawodowych II Rzeczypospolitej. „12–14 maja 1920 roku (a więc kilka dni po zajęciu przez wojska polskie Kijowa) w sali warszawskiego ratusza przy pl. Teatralnym zebrał się Wszechdzielnicowy Zjazd Literatów Polskich. Utworzono na nim Związek Zawodowy Literatów Polskich i przyjęto jego statut” – pisze historyk kultury, wiceprezes Związku Literatów Polskich Grzegorz Wiśniewski. Wielkie wrażenie robi nie tylko skala i charakter działań ZZLP i lista członków-założycieli Związku oraz jego pierwszych władz. Prezesem został Stefan Żeromski, wiceprezesem Stefan Krzywoszewski, sekretarzem Ludwik Skoczylas, skarbnikiem Karol Irzykowski, a członkami między innymi Zofia Nałkowska, przyszły noblista Władysław Reymont, Wacław Sieroszewski i Andrzej Strug.
Tak jak w poprzednich numerach magazynu w dodatku „Klio w kuchni” temat związków historii kultury i dziejów kulinariów. Tym razem historyk kultury Maria Falińska przypomina, że grecki bóg, kojarzony z hucznymi świętami wina był także patronem znacznie powszechniejszego trunku – piwa. Wielkie ateńskie obchody ku czci Dionizosa wydają się nam dziś barwne i wesołe. Tymczasem podobne uroczystości, podczas których oddawano mu cześć jako patronowi wina były mroczne i związane z ponurymi trackimi mitami o królu Edończyków Likurgu.
W dodatku tematycznym „Ludzie i pieniądze 1794-1914”, przygotowanym we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim, dwa artykuły poświęcone ważnym wątkom historii gospodarczej. Pierwszy przybliża rolę bankowości i instytucji państwowych w modernizacji dziewiętnastowiecznych gospodarek. Połączenie ich wysiłków miało służyć nadrobieniu dystansu wobec najwyżej rozwiniętych państw świata – Wielkiej Brytanii i USA. Drugi artykuł prof. Michała Kopczyńskiego dotyczy podstawowego pytania ekonomii – przyczyn bogactwa (i nędzy) narodów. Dziś w historii gospodarczej to zjawisko określane jest nieco inaczej. „Wielkie rozwidlenie (Great Divergence) to termin cieszący się ostatnio wielką popularnością w historiografii. W ten sposób nazywa się zjawisko dobrze znane od wielu dekad, czyli zróżnicowanie rozwoju gospodarczego zachodniej Europy i jej zamorskich klonów, takich jak Stany Zjednoczone, Kanada czy Australia, oraz krajów starych cywilizacji azjatyckich i bliskowschodnich” – stwierdza autor.
Michał Szukała (PAP)