Plakaty z okresu wojny polsko-bolszewickiej, rysunki obrazujące życie frontowe i Bitwę Warszawską, umundurowanie, uzbrojenie, odznaczenia i odznaki nadawane za udział w walkach można oglądać na wystawie „1920. Cud Wisły” w Muzeum Narodowym.
Ekspozycja została zorganizowana w ramach obchodów 100-lecia Bitwy Warszawskiej.
Jak podkreśla dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie Andrzej Szczerski, wystawa pokazuje, jaką siłę sprawczą ma sztuka. "Jak bardzo twórczość artystów, w tym wypadku plakat, jest w stanie oddziaływać na zbiorową wyobraźnię i generować takie procesy historyczne, które znajdują swoją kumulację w pojedynczej bitwie. Sztuka ma wpływ na wydarzenia historyczne, a potem wydarzenia te mitologizuje, buduje ich znaczenie" – mówił Szczerski.
W Kamienicy Szołayskich zwiedzający zobaczą blisko 200 obiektów z kolekcji MNK. Kalendarium wydarzeń prowadzi widza od pierwszych walk z bolszewikami w 1919 roku poprzez Bitwę Warszawską po podpisanie traktatu pokojowego w Rydze w marcu 1921.
Tytuł wystawy to nawiązanie do projektu plakatu "Cud Wisły", na którym przedstawiona została Syrenka - z jednej strony tarmosi ona za brodę bolszewika, z drugiej, zdecydowanym gestem każe wynosić się żołnierzowi pruskiemu.
Twórcy wystawy przypominają – poprzez plakaty zachęcające do kupna obligacji Pożyczki Odrodzenia Polski – o wysiłku młodego państwa na rzecz podźwignięcia kraju z ruiny i stworzenia armii, która będzie stać na straży granic. Zwiedzający mogą zobaczyć m.in. wycinanki z serii "Wojsko Polskie 1919".
W jednej z sal zestawione zostały ze sobą polskie oraz radzieckie plakaty propagandowe, które po raz pierwszy są prezentowane w takim wyborze.
Prace m.in. Edmunda Bartłomiejczyka, Zygmunta Kamińskiego, Felicjana Szczęsnego Kowarskiego, Józefa Mehoffera, Józefa Ryszkiewicza nawołują do obrony niepodległości i chrześcijaństwa przed nawałą bolszewicką. Pojawiają się w nich motywy takie jak płonące kościoły czy sztandar z Matką Boską. Plakaty radzieckie autorstwa m.in. Włodzimierza Majakowskiego i Dimitrija Moora sławią ekspansję bolszewizmu w Europie.
Polscy artyści zachęcają chłopów, by wstępowali do wojska, w sugestywny sposób ukazując, jaki będzie ich los, kiedy przyjdzie im żyć pod panowaniem bolszewików. "Często w plakatach tych pojawia się wizerunek bolszewika o rysach semickich, którego ubiór ma elementy tradycyjnego stroju żydowskiego. To dokument tego czasu, takie wówczas panowały stereotypy żydokomuny. Ale wiemy, że społeczność żydowska w Polsce aktywnie włączała się w obronę kraju” – mówił dziennikarzom kurator wystawy Piotr Wilkosz.
W osobnej sali zgromadzone zostały dokumenty, mapy i zdjęcia dotyczące Bitwy Warszawskiej oraz rysunki i grafiki wykonane z niezwykłą dokładnością przez uczestnika walk Wiktora Gutowskiego, który przez lata przymierzał się do stworzenia panoramy Bitwy Warszawskiej, ale ostatecznie planów tych nie zrealizował.
Uzupełnieniem ekspozycji są dokumenty, odznaczenia i odznaki nadawane za wojnę polsko-bolszewicką, oryginalne umundurowanie, które było w użyciu w latach 1919-21, wyposażenie żołnierskie oraz broń z tego okresu, która pochodziła z bardzo różnych źródeł, m.in. z arsenałów państw zaborczych, z Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch a nawet Japonii.
Zwiedzający zobaczą m.in. czapkę generalską według wzoru z 1919 roku, kurtkę mundurową marszałka Józefa Piłsudskiego, mjr. Edwarda Kleszczyńskiego, szablę gen. Kazimierza Sosnowskiego, szablę ułana Stanisława Dusia nazywaną przez właściciela Kozicą.
"Pokazujemy na tej wystawie wielki wysiłek wszystkich, którym zależało na obronie świeżo odzyskanej niepodległości" – podkreślił Piotr Wilkosz.
Bitwa Warszawska, nazywana także cudem nad Wisłą została stoczona między 13 a 25 sierpnia 1920 roku i przesądziła i o losach wojny polsko-bolszewickiej, i o zatrzymaniu ekspansji bolszewików w Europie. Do rangi symbolu urosły m.in. walki pod Ossowem i Radzyminem. Włodzimierz Lenin uznał, że była to ogromna porażka Armii Czerwonej, bo nie udało się obalić powojennego porządku opartego na Traktacie Wersalskim.
Wystawa "1920. Cud Wisły" potrwa do 29 listopada. Ze względów epidemiologicznych jednocześnie można ją oglądać maksymalnie 50 osób (lub grupy liczące do 14 osób).(PAP)
autor: Małgorzata Wosion-Czoba
wos/ dki/