Nie mamy wątpliwości, co do kluczowych kryteriów i przesłanek, branych pod uwagę przy wydawaniu przez inspekcję sanitarną zgody o przejściu przez szkołę na zmianę trybu nauczania na inny niż stacjonarny – mówi zastępca głównego inspektora sanitarnego Izabela Kucharska.
Kucharska wzięła udział w czwartek w posiedzeniu sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz sejmowej Komisji Zdrowia poświęconemu sytuacji epidemicznej w szkołach po rozpoczęciu roku szkolnego. Z początkiem nowego roku szkolnego wznowiona została nauka stacjonarna w szkołach.
Z wnioskiem o wspólne posiedzenie komisji wystąpili posłowie Lewicy wraz z posłami innych klubów opozycyjnych. Uzasadniając go Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica) wskazała, że potrzebę omówienia sytuacji w szkołach "w warunkach narastającej epidemii". Przypomniała, że w czwartek Ministerstwo Zdrowia podało, że badania laboratoryjne potwierdziły zakażenie koronawirusem u kolejnych 1136 osób – to największy dobowy wzrost zakażeń od początku epidemii.
Posłanka pytała m.in. o kwestie zasad, którymi kieruje się sanepid wyrażając zgodę na przejście części placówek na pracę w trybie mieszanym, czyli z nauką prowadzoną częściowo w szkole i częściowo w domu lub w trybie wyłącznie zdalnym. W szczególnych sytuacjach dyrektorzy szkół w porozumieniu z organami prowadzącymi mogą wystąpić o przejście na inny tryb nauki niż stacjonarny. Aby tak się stało konieczna jest pozytywna opinia inspektora sanitarnego.
Według Dziemianowicz-Bąk, jednym z problemów do omówienia jest "arbitralność decyzji podejmowanych przez jednostki sanepidu". "Docierają do nas sygnały od dyrektorów (szkół - PAP), organów prowadzących, że tryb, a przede wszystkim zasadność podejmowanych decyzji są niezrozumiałe i radykalnie różnią się w zależności od miejsca, od regionu i co ważne, te różnice (...) nie wydają się zasadne zróżnicowaniem sytuacji epidemicznej, tylko są podejmowane w sposób niejasny i arbitralny" - powiedziała.
Przytoczyła kilka przykładów: "W białostockim liceum wysłano na kwarantannę całą klasę zakażonego ucznia, ale żadnego z nauczycieli, którzy mieli z tym uczniem kontakt. W szkole w Byszewie w woj. łódzkim po infekcji u jednej nauczycielki na zdalne nauczanie skierowano całą szkołę. Powiat kłobucki nie uzyskał zgody na zdalne nauczanie pomimo tego, że wykazał, że w powiecie tym od miesiąca odnotowano wzrost zakażeń aż o 800 proc. W czterech szkołach w Rzeszowie mimo potwierdzonych przypadków koronawirusa sanepid nie zawiesił zajęć, ani nie skierował uczniów i pracowników na kwarantannę".
Odpowiadając zastępca głównego inspektora sanitarnego Izabela Kucharska zapewniła, że od 1 września powrót uczniów i nauczycieli do nauczania stacjonarnego jest intensywnie monitorowany.
"W zasadzie nie mamy wątpliwości (...) co do przyjętych kluczowych kryteriów, czy przesłanek, branych pod uwagę wydając opinie o zmianie trybu nauczania. Od początku podzieliliśmy te kryteria na dwie grupy to kryteria epidemiologiczne i kliniczne, jak na przykład definicja przypadku (...) i objawy. Drugim elementem są aspekty organizacyjne: począwszy od liczby przypadków COVID-19 stwierdzonych na terenie placówki, po warunki organizacyjne, urbanizacyjne, zagęszczenie, liczbę klas danego rocznika, liczba klas na korytarzu, liczba dostępnych wejść, krzyżowanie się, bądź nie, dróg wejścia i wyjścia, itd." - powiedziała Kucharska.
"Wszystkie działania podejmowaliśmy w ustaleniu z ministrem zdrowia i ministrem edukacji narodowej. Wypracowaliśmy też taki krótki schemat postępowania, żeby nie było wątpliwości dyrektorów szkół, kto jaką role pełni w nadzorze nad bezpiecznym powrotem do szkół i określiliśmy w tym rolę państwowej inspekcji sanitarnej" - zapewniła.
"Zdarzają się przypadki - w tym trybie pracujemy dopiero cztery tygodnie - że dyrektorzy szkół w poczuciu odpowiedzialności i troski o swoich podopiecznych trochę jakby nadmiernie wychodzą z działaniami, które nie leżą w ich kompetencji. Dlatego staramy się cały czas informować, kontrolować, a w zasadzie nadzorować placówki, udzielać im wsparcia merytorycznego. Na blisko 19 tys. szkół, przez niespełna cztery tygodnie skontrolowaliśmy już blisko 40 proc. I wszystkie te jednostki przez nas skontrolowane posiadają wewnętrzne regulaminy dostosowane do wytycznych MEN, MZ i GIS" - poinformowała Kucharska.
Zwróciła się do posłów, by przekazali do GIS informacje o niejasnościach w doborze kryteriów, czy ich stosowania w konkretnych placówkach. Wskazała, że jest to ważne, gdyż jednostki inspekcji sanitarnej nie zgłaszają żadnych problemów w kwalifikacji pod kątem przesłanek do przejścia na tryb nauki inny niż stacjonarny. "Chcieliśmy to wystandaryzować, chcieliśmy żeby to się odbywało w sposób jednakowy na terenie całego kraju i mamy poczucie, że tak się dzieje. Oczywiście na tyle tysięcy placówek, na tyle tysięcy osób, które z sobą współpracują mogą się zdarzyć jednostkowe przypadki niezrozumienia" - zaznaczyła.
W czwartek po południu MEN podało, że w trybie mieszanym pracują 274 placówki oświatowe, a 92 w trybie zdalnym. Pozostałe, czyli prawie 48,1 tys. placówek, działa normalnie. Liczba szkół pracujących w czwartek w sposób mieszany i zdalny jest najwyższa od początku roku szkolnego.
Dane zebrane od kuratorów oświaty na podstawie informacji od dyrektorów są ze czwartku z godziny 14.00. Obejmują szkoły i placówki, w których powiatowa inspekcja sanitarna wydała zgodę na pracę w innym trybie nauki niż stacjonarny. (PAP)
Autorka: Danuta Starzyńska-Rosiecka
dsr/ mhr/