Tragedia mieszkańców Wąwolnicy na Lubelszczyźnie, których wieś w maju 1946 r. została niemal całkowicie zniszczona przez funkcjonariuszy MO i UB to temat wystawy fotografii Johna Vachona. Ekspozycję, którą można oglądać na XII Festiwalu „Niepokorni Niezłomni Wyklęci” w Gdyni, przygotowało CBA.
John Vachon był amerykańskim fotografem, który po drugiej wojnie światowej pozostał w Europie i na początku stycznia 1946 r. trafił do Polski. W maju tego roku, gdy jechał do Lublina, zobaczył, że pali się jakaś wieś. Okazało się, że to była Wąwolnica, która - czego wtedy nie wiedział - została podpalona i ostrzelana z ciężkiej broni przez UB. Na wystawie można obejrzeć poruszającą serię zdjęć zrozpaczonych mieszkańców Wąwolnicy, którzy z trudem ratują dobytek.
"Pobiegłem z aparatem, zrobiłem kilka długich ujęć (teleobiektywem z długą ogniskową - PAP), ognia, ludzi, ale nie śmiałem podejść bliżej, żeby sportretować ich z bliska. Poza jednym wyjątkiem: dziewczynka, której twarzy nigdy nie zapomnę, siedziała na stosie poduszek płacząc i tuląc malutkie dziecko. Zrobiłem zdjęcie i wtedy ona spojrzała na mnie, przestała płakać, powiedziała coś po polsku i pięknie się uśmiechnęła" – pisał John Vachon do żony w 1946 r.
Wystawa została przygotowana przez CBA we współpracy ze Sławomirem Rybałtowskim - współautorem albumu "John Vachon. Trzy razy Polska", który odnalazł zapomniane zdjęcia Vachona. W publikacji tej zaprezentowano ponad 120 nieznanych w Polsce fotografii Vachona, które pochodzą z archiwów amerykańskich: Biblioteki Kongresu USA, Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz prywatnych zbiorów Ann Vachon - córki fotografa.
"Pewnego dnia szukałem ilustracji do jakiejś książki i w ręce wpadła mi duża fotografia przedstawiająca zniszczony Prudential. Wiedziałem, że zdjęcie zostało wykonane tuż po wojnie, zaciekawiła mnie świetna jakość odbitki, obejrzałem ją dokładnie i z tyłu znalazłem podpis: John Vachon. Zacząłem przekopywać internet - zobaczyłem album z jego zdjęciami wydany przez nowojorski Smithsonian +Poland 1946+ z wstępem córki Ann" - wspominał Rybałtowski opowiadając o swoim zainteresowaniu twórczością amerykańskiego fotografa i o pierwszych kontaktach z Ann Vachon.
2 maja 1946 roku, ok. godz. 13, do Wąwolnicy - w poszukiwaniu żołnierzy podziemia niepodległościowego - przyjechało ponad 20 funkcjonariuszy grupy operacyjnej Milicji Obywatelskiej, którzy - jak głosi komentarz na wystawie - wspólnie z funkcjonariuszami Urzędu Bezpieczeństwa z premedytacją podpalali domostwa. Ok. godz. 14 grupa operacyjna MO wycofała się, by powrócić godzinę później, wzmocniona przez Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
"Funkcjonariusze MO, KBW i UB podpalili prawie 40 gospodarstw. Pożar szybko się rozprzestrzeniał na pokryte strzechą sąsiednie zabudowania" - czytamy.
Pacyfikacja Wąwolnicy dotknęła prawie 200 rodzin. Spłonęło 101 domów i setki budynków gospodarczych. W płomieniach zginęły co najmniej dwie osoby oraz setki zwierząt. Przez cały okres PRL mieszkańcy wsi byli represjonowani, a tragedia Wąwolnicy z 1946 r. była konsekwentnie przemilczana. (PAP)
nno/ robs/