„Wszędzie tu burzą i budują; nie tyle jednak miasto samo, lecz i jego nowe życie” – napisał na łamach „Dziennika Bałtyckiego” 22 VII 1945 r. Jan Kilarski, jedna z postaci najbardziej zasłużonych dla powojennej odbudowy Gdańska.
Nieco wcześniej, w kwietniu 1945 r. na łamach „Odrodzenia” Edmund Osmańczyk pisał: „Może jestem barbarzyńcą, ale […] jest we nie słona radość. Jeśli już spłonęły i padły w gruzy wszystkie zaułki starego Gdańska, całe śródmieście, jeśli zatonęły pod uderzeniem bomb spichrze – gdańskie żurawie, jeśli zginęło to wszystko, co przesycone było krzyżackim charakterem władztwa u ujścia Wisły, to my tego odbudowywać nie będziemy, ani nad zgliszczami łez ronić. Z Gdańska pozostało to tylko, co posiada każdy międzynarodowy port, a więc urządzenia portowe, stocznie, fabryki, przedmieścia robotnicze. Więcej nam nie trzeba. Gdańsk zbudujemy wreszcie sami na polską modłę, a nie na krzyżacką butę”.
To jeden z wielu głosów przytoczony przez Jacka Friedricha w poświęconej odbudowie Gdańska, obszernej i bogato ilustrowanej monografii. Autor wpisuje rozważania architektów, urbanistów, dziennikarzy, historyków i konserwatorów sztuki w szeroki kontekst przedsięwzięcia o charakterze propagandowym i politycznym.
Rekonstruowana przez niego na podstawie tekstów źródłowych dyskusja poprzedzająca odbudowę i tocząca się w jej trakcie pokazuje, jak umacniała się w zbiorowej świadomości idea polskości Gdańska i poczucie prawomocnej obecności w nim Polaków. Jej uczestnicy forsują koncepcję pierwotnej polskości miasta, kwestionują lub wprost negują jego niemieckość, tworzą wizję historii, w której Gdańsk jawi się jako „pradawne dziedzictwo po książętach pomorskich i pradawna polska ostoja” bądź jako miasto nie tyle niemieckie, ile po prostu europejskie. Jak zwraca uwagę Friedrich, głosy te niekiedy nie musiały być szczere, ale stanowiły argumenty na rzecz odbudowy nie tylko nadającej miastu nowe, polskie oblicze, lecz także respektującej historyczną, uniwersalną wartość gdańskiej architektury zabytkowej.
Jan Zachwatowicz zwracał uwagę, że odbudowa nawet bardzo zniszczonego miasta była przedsięwzięciem bardziej ekonomicznym niż budowa nowego. Podobne, pragmatyczne względy przesądziły zapewne również o ostatecznej funkcji Głównego Miasta, które stało się po prostu robotniczym osiedlem mieszkaniowym.
Zanim zapadły ostateczne decyzja o kształcie, jaki ma przyjąć odbudowa „na polską modłę”, a nawet jeszcze w jej początkowej fazie, pojawiały się najróżniejsze jej koncepcje, jak np. wizja Mieczysława Janowskiego, który proponował rozebranie ruin aż do fundamentów, tak by pozostał jedynie na poziomie gruntu zarys położenia poszczególnych budowli, który będzie miał postać planu dawnego miasta w skali 1 do 1. Miałby powstać w ten sposób „Nowy Gdańsk, Miasto – Muzeum, Miasto – Park Narodowy, Forum Gedanum”. Tego rodzaju pomysły zakorzenione były w dotychczasowej doktrynie konserwatorskiej, która zakładała, że nie rekonstruuje się tkanki miasta, która uległa zniszczeniu. Koncepcja ta jednak w obliczu skali zniszczeń wojennych w miastach takich jak Warszawa czy właśnie Gdańsk musiała ulec zrewidowaniu. Rekonstrukcje stały się bowiem jedynym sposobem na przywrócenie historycznej ciągłości w materii miasta.
Ostatecznie przystąpiono do odbudowy śródmieścia Gdańska z założeniem przywrócenia jego historycznej postaci. Friedrich zwraca uwagę, jak ważne było, że w koncepcji tej doceniono jako zabytek sam w sobie oryginalny układ urbanistyczny miasta. O jego zachowaniu zdecydowały jednak prawdopodobnie argumenty o charakterze propagandowym oraz ekonomicznym, jak np. hipoteza architekta Stanisława Bobińskiego, który twierdził, że układ ulic Głównego Miasta odzwierciedla założenia z okresu sprzed przybycia Krzyżaków, jest więc ważnym reliktem polskości Gdańska.
Ponadto sam Jan Zachwatowicz zwracał uwagę, że odbudowa nawet bardzo zniszczonego miasta była przedsięwzięciem bardziej ekonomicznym niż budowa nowego. Podobne, pragmatyczne względy przesądziły zapewne również o ostatecznej funkcji Głównego Miasta, które stało się po prostu robotniczym osiedlem mieszkaniowym. Gdańska Dyrekcja Budowy Osiedli Robotniczych była bowiem wówczas jedynym inwestorem dysponującym środkami umożliwiającymi realizację przedsięwzięcia o takiej skali. Ponadto oczywiście koncepcja wprowadzenie klasy robotniczej do śródmieścia miała swój wymiar propagandowy – nowe miasto budowano dla nowego człowieka.
Przedstawiona przez autora historia odbudowy Gdańska pokazuje, jak pierwotne założenia ulegały daleko idącym zmianom spowodowanym względami pragmatycznymi, propagandowymi czy politycznymi. Proponuje jednak spojrzenie na ostateczny efekt odbudowy nie jako na klęskę konserwatorską, ale jako na owoc procesu dialogu i kompromisu między zwolennikami rekonstrukcjonizmu a rzecznikami postępowania, które w miarę szybko zapewniło mieszkania dla tysięcy oczekujących na nie nowych mieszkańców miasta. Pokazuje też, jak akt odbudowy stał się spoiwem od nowa kształtującej się społeczności i jej poczucia lokalnej tożsamości.
Książka ukazała się nakładem gdańskiego wydawnictwa Słowo/obraz terytoria.
Marta Juszczuk