Staramy się wciąż odszyfrowywać symbolikę zawartą w obrazach Leona Wyczółkowskiego, biorąc pod uwagę sytuację polityczną Polski, której wówczas nie było na mapach Europy. Namalowane przez niego skały, stawy, urwiska przywodzą na myśl marzenia artysty o wolności uśpionej w górach – mówi Urszula Kozakowska-Zaucha, kuratorka wystawy „Leon Wyczółkowski z Tatrami w tle”, którą można do 31 sierpnia 2021 r. oglądać w willi Atma w Zakopanem.
MHP: Tytuł wystawy sugeruje, że prezentowane na niej obrazy są poświęcone górskim pejzażom. Czy Leon Wyczółkowski często sięgał po tę tematykę?
Urszula Kozakowska-Zaucha: Często, choć w willi Atma, będącej oddziałem Muzeum Narodowego w Krakowie, pokazujemy tylko wyimek górskiej twórczości malarza. Można zobaczyć tu jedynie pięć jego obrazów olejnych. Ale są to wyjątkowe dzieła, bardzo nastrojowe, oscylujące wokół grozy tatrzańskich grani i prowokujące widza do głębszych refleksji.
MHP: Czy już pierwsza wizyta artysty w Zakopanem, do której doszło pod koniec XIX wieku, wpłynęła na jego fascynację Tatrami?
Urszula Kozakowska-Zaucha: Wyczółkowski po raz pierwszy przyjechał do Zakopanego w 1896 r. i już wtedy wybrał się w góry. Od tego czasu bywał tu regularnie aż do 1926 r., wędrując po Tatrach i malując napotkane widoki.
MHP: A w jakim stylu je malował?
Urszula Kozakowska-Zaucha: Są to pejzaże realistyczne, ale bardzo ekspresyjnie, wrażeniowe i osobiste. Malarz zwraca uwagę na daną chwilę, na padające światło, na wiejący wiatr... Widać, że korzysta tu z osiągnięć sztuki końca XIX wieku.
MHP: Czy w tych pejzażach Wyczółkowskiego można dopatrzeć się jakiejś symboliki?
Urszula Kozakowska-Zaucha: Staramy się ją wciąż odszyfrowywać, biorąc pod uwagę sytuację polityczną Polski, której wówczas nie było na mapach Europy. Namalowane przez twórcę skały, stawy, urwiska przywodzą na myśl jego marzenia o wolności uśpionej w górach. Ale na ich charakter wpływa także modny pod koniec XIX wieku katastrofizm. Dla tych ludzi kończyła się pewna epoka. Nie wiedzieli, co będzie dalej, dlatego w swoich dziełach przedstawiali to, co się kotłowało w ich duszach. Wyczółkowski bardzo sugestywnie przelewał na płótno wszystkie niepokoje swoich czasów.
MHP: Czy wpływ na jego malarstwo miał twórca stylu zakopiańskiego, Stanisław Witkiewicz, ojciec Stanisława Ignacego?
Urszula Kozakowska-Zaucha: Myślę, że panowie wywodzili się z tego samego nurtu wypływającego z mody na góralszczyznę. Ale każdy z nich interpretował to na swój sposób. Witkiewicz inspirował się bardziej sztuką Podhala, korzystając z ludowej ornamentyki. Wyczółkowski był mniej na nią wyczulony.
MHP: Który, według pani, z prezentowanych w Atmie obrazów jest najciekawszy?
Urszula Kozakowska-Zaucha: Bardzo cenię pokazywane tu dwa pejzaże tatrzańskie. Jeden przedstawia widok znad Czarnego Stawu. To ciemny, przejmujący swoją atmosferą pejzaż, oszczędny w formie i w barwach, ale przez to idealnie oddający grozę i potęgę gór. A z kolei widok na zamglony Murań jest takim jesiennym pejzażem. Wyczółkowski po mistrzowsku przedstawił na płótnie wilgotny dzień, kiedy Zakopane skąpane jest w deszczu. Pada i końca tego nie widać. Za to widać chmury, które majestatycznie przesuwają się nad górami.
MHP: Na wystawie są też portrety. Kogo one przedstawiają?
Urszula Kozakowska-Zaucha: Możemy tu zobaczyć autoportret samego malarza. Jest on trochę inny w nastroju, bardziej rozświetlony, przywodzący na myśl malarstwo impresjonistyczne. Na drugim biegunie stoi ponury, zakopiański portret Jana Kasprowicza, który został pokazany na tle Tatr.
MHP: W jakich okolicznościach on powstał?
Urszula Kozakowska-Zaucha: Trudno to dokładnie powiedzieć. Prawdopodobnie panowie spotkali się w Zakopanem, gdzie Kasprowicz przyjeżdżał na wakacje od lat 90. XIX wieku. Zakopane przyciągało w tym czasie ciekawe osobowości z wszystkich zaborów. Było modne i sprzyjało towarzyskim kontaktom.
MHP: Mam wrażenie, że ten portret Kasprowicza jest najbardziej katastroficzny z prezentowanych na wystawie dzieł.
Urszula Kozakowska-Zaucha: Przywodzi on na myśl bezbrzeżną rozpacz i wiąże się z charakterem wierszy, które wówczas pisał poeta. Obraz powstał prawdopodobnie podczas tworzenia przez niego przepełnionych rozpaczą i buntem hymnów „Ginącemu światu”. Wyczółkowski starał się oddać nie tylko wygląd zewnętrzny Kasprowicza, ale również nawiązał do tworzonych przez niego wierszy.
MHP: Leon Wyczółkowski przestał przyjeżdżać do Zakopanego dziesięć lat przed śmiercią. Dlaczego?
Urszula Kozakowska-Zaucha: Był już w słusznym wieku i coraz bardziej schorowany. W tym czasie przebywał w innych rejonach Polski, dużo czasu spędzał w Poznaniu, Gościeradzu. Stamtąd miał do Zakopanego dalej niż z Krakowa.
MHP: A gdyby dzisiaj odwiedził stolicę Tatr?
Urszula Kozakowska-Zaucha: Myślę, że byłby zadowolony z tego, że jego obrazy zawisły w Atmie, w której mieści się niezwykłe nastrojowe Muzeum Karola Szymanowskiego. W tle słychać muzykę kompozytora, świetnie współgrającą z obrazami młodopolskiego artysty. Warto tu wpaść, by spojrzeć na Tatry jego oczami.
Rozmawiała Magda Huzarska-Szumiec
Źródło: MHP