Na półkach księgarskich ukazało się polskie wydanie książki „Nieznany front zimnej wojny. Tajny program dystrybucji książek za żelazną kurtyną” Alfreda Reischa. Chodziło o przemycenie wolnego, nieocenzurowanego słowa i myśli do krajów wschodniej Europy - mówi dr Małgorzata Choma-Jusińska.
PAP: Jak narodził się ten nieznany w Polsce projekt CIA?
Dr Małgorzata Choma-Jusińska: Idea przesyłania książek do Polski i innych krajów komunistycznych narodziła się w latach 50. Kierownictwo CIA uznało, że akcja kolportażu antykomunistycznych ulotek za pomocą balonów jest mało efektywna i wzbudza negatywną reakcję władz. W lipcu 1956 r. rozpoczęto wysyłkę książek do Polski i innych „demoludów”.
Naczelnym celem akcji była utrzymanie więzi intelektualnej i kulturowej pomiędzy Zachodem a krajami bloku komunistycznego. Organizatorom nie chodziło o zwykłą propagandę wymierzoną w komunizm. Początkowo książki wysyłano pocztą do przedstawicieli ówczesnej elity władzy i osób ze świata nauki, kultury i sztuki. W przypadku elit politycznych celem akcji było wzmocnienie tendencji rewizjonistycznych w partii, osłabienie jej. Od początku lat 60. CIA oraz Komitet Wolnej Europy rozszerzyły projekt o nową grupę odbiorców: uniwersytety, biblioteki, placówki naukowe i kulturalne, tak by zatrudnieni tam naukowcy mieli możliwość zapoznania się z przemyconymi z Zachodu trendami. Książki trafiały nawet do prowincjonalnych bibliotek. Operacja trwała aż 35 lat, do 1991 roku.
PAP: Gdzie realizowano akcję wysyłki?
Dr Małgorzata Choma-Jusińska: Poza PRL, książki wysyłano do Bułgarii, Czechosłowacji, NRD, Rumunii i na Węgry. Pula wysłanych publikacji była proporcjonalna do liczny ludności w danym kraju.
PAP: Licząca ponad 35 miliony mieszkańców Polska była więc głównym odbiorcą?
Dr Małgorzata Choma-Jusińska: Tak, trafiło tu około 35 proc. książek. Z ponad 10 milionów publikacji do naszego kraju dotarły ok. 4 miliony. Polska była istotnym odbiorcą z kilku powodów. Październik '56 roku wzbudził nadzieję na zmiany polityczne, na demokratyzację systemu, na osłabienie cenzury. W PRL zakres kontroli nad społeczeństwem był mniejszy niż w innych krajach bloku. Można było tu napisać, powiedzieć nieco więcej niż np. w NRD. Polacy częściej niż mieszkańcy innych „demoludów” wyjeżdżali na Zachód.
W ramach akcji część książek bezpłatnie rozprowadzano w Bibliotece Polskiej w Londynie, Księgarni Polskiej w Paryżu, w Rzymie i Wiedniu. Najwięcej, bo aż kilkanaście punktów dystrybucji, było w Londynie. W akcję włączyła się Polonia, wręczająca przybyłym z PRL książki. Trafiały one od osób prywatnych, do instytucji. Odbiorcami była m.in. Biblioteka Narodowa i Biblioteka Jagiellońska, uniwersytety i politechniki.
PAP: Jak przebiegała akcja w innych krajach?
Dr Małgorzata Choma-Jusińska: Cele akcji ewoluowały w zależności od sytuacji politycznej w danym kraju. Gdy w 1968 roku Czechosłowacji rozpoczęła się „praska wiosna” zwiększono pulę wydawnictw. Były to głównie książki i broszury polityczne. Wówczas czechosłowacka prasa reżimowa atakowała Zachód za „dywersję ideologiczną”. W Bułgarii i Rumunii książki trafiały do bibliotek, nawet w małych ośrodkach. Podobnie działo się na Węgrzech.
PAP: Jakie tytuły wysyłano za „żelazną kurtynę”?
Dr Małgorzata Choma-Jusińska: Zakres tematyczny był szeroki. Bardzo popularny był „Doktor Żywago”, zakazana w ZSRS powieść Borysa Pasternaka. W PRL dużym powodzeniem cieszyły się publikacje „Instytutu Literackiego” i paryska „Kultura”. Poza tym wysyłano podręczniki o medycynie, historii, sztuce, naukach społecznych, przewodniki turystyczne, a nawet katalogi firm wysyłkowych i magazyny mody. Nie była to literatura stricte antykomunistyczna.
Organizatorom chodziło o dokonanie wyłomu w „żelaznej kurtynie”, jaka dzieliła ówczesną Europę. Istotne było przemycenie wolnego, nieocenzurowanego słowa i myśli zachodniego świata do krajów wschodniej Europy. Podręczniki fachowe były przydatne dla naukowców, opisywały najnowsze osiągnięcia Zachodu w danej dziedzinie. Jeden z organizatorów określił cel jako „ochronę społeczeństwa krajów komunistycznych przed apatią i bezradnością”.
PAP: W Polsce operacja CIA była mało znana, a nielegalny przerzut książek kojarzył się głównie z głośną w latach 70. sprawą „taterników”. Czy udało się ją utrzymać w tajemnicy?
Dr Małgorzata Choma-Jusińska: Naturalnie służby bezpieczeństwa w PRL i innych krajach wiedziały, że zza „żelaznej kurtyny” są przysyłane książki czy publikacje. Nie znamy raportów „bezpieki”, ale wydaje się, że wiedza ta była fragmentaryczna. Zakres tematyczny książek był tak duży, że nie łączono tego w jedną całość. Organizatory korzystali z różnych organizacji społecznych, tworzących „przykrywkę”, kamuflaż.
Wielu odbiorców, np. naukowców, wierzyło, że nadawcą publikacji było UNESCO, nie domyślając się nawet, kto jest faktycznym ofiarodawcą. Pracownicy naukowi przywozili książki i udostępniali je kolegom. Nawiązano nawet oficjalną współpracę i wymianę książek z bibliotekami czy placówkami naukowymi. Operacja była tajna, wiedziało o niej wąskie grono osób z kierownictwa CIA.
PAP: Akcja CIA była ważną, lecz niejedyną akcją, przerzutu książek. Jakie były inne kanały ich dystrybucji?
Dr Małgorzata Choma-Jusińska: Po wyborze kardynała Wojtyły na papieża zwiększyła się ilość wydawnictw kościelnych wysyłanych dla polskich odbiorców. Wiele z nich trafiło do Polski za sprawą Papieskiego Instytutu Studiów Kościelnych. Z Paryża przewoził książki m.in. Piotr Jegliński, ale i on korzystał z publikacji dostarczonych w ramach akcji CIA.
PAP: A kim był Alfred Reisch, autor książki „Nieznany front zimnej wojny. Tajny program dystrybucji książek za żelazną kurtyną”?
Dr Małgorzata Choma-Jusińska: Urodził się w Holandii, w rodzinie węgierskiego konsula. Studiował w Szwajcarii i USA. Z wykształcenia był politologiem, pracował jako analityk w węgierskiej redakcji Komitetu Wolnej Europy. Był osobiście zaangażowany w projekt wysyłki publikacji za „żelazną kurtynę”. Znał liczne szczegóły operacji, jej opisanie było celem naukowym i pasją życia.
Książka „Nieznany front zimnej wojny. Tajny program dystrybucji książek za żelazną kurtyną” jest uwieńczeniem jego wieloletniej pracy. Alfred Reisch zmarł 17 maja 2013 roku, miesiąc po wydaniu swojej książki pod tytułem „Hot Books in the Cold War”.
Portal dzieje.pl książki „Nieznany front zimnej wojny. Tajny program dystrybucji książek za żelazną kurtyną” Alfreda Reischa.
Rozmawiał Maciej Replewicz
rep/ ls/