„Tak tedy będziemy zbierali te aluzje, te ziemskie przybliżenia, te stacje i etapy po drogach naszego życia, jak ułamki potłuczonego zwierciadła. Będziemy zbierali po kawałku to, co jest jedno i niepodzielne – naszą wielką epokę, genialną epokę naszego życia” – pisał Bruno Schulz w „Sklepach cynamonowych”. Cytat ten jest mottem, a zarazem nawiązaniem w tytule książki Anny Kaszuby-Dębskiej.
Bruno Schulz urodził się w Drohobyczu w rodzinie zasymilowanych Żydów. Jego ojciec był właścicielem sklepu bławatnego. „O Schulzu mówi się, że jako syn kupca bławatnego był biedny, ograniczony małomiasteczkowym horyzontem, że zginął z ręki gestapowca od strzału w tył głowy na ulicy miasta, którego nigdy nie opuszczał, nieopodal miejsca, w którym się urodził, że miał ogromny talent, choć był samoukiem bez studiów” – czytamy. Jednak w swojej książce Anna Kaszuba-Dębska pokazuje, że jest to tylko romantyczna półprawda o Brunonie Schulzu.
Autorka jest nie tylko pisarką, ale również malarką. „Jako malarka chciałam zwrócić uwagę na wieloletnie pragnienie Schulza, by realizować się w tej dziedzinie sztuki, bo pisarzem (od razu wybitnym) stał się w wieku dojrzałym. Jego twórczość malarska bezpowrotnie zniknęła wskutek Zagłady, znany jest obecnie tylko jeden obraz olejny zatytułowany +Spotkanie+. Z mojego osobistego spotkania z twórczością i biografią Schulza wyłania się ogrom spraw trudnych, bolesnych, niewyjaśnionych, dziwnych i smutnych, które już w dzieciństwie – genialnej epoce Brunona Schulza – wpłynęły na kształtowanie się osobowości i wszelkich talentów tego artysty” – pisze Anna Kaszuba-Dębska.
Bruno był piątym, najmłodszym dzieckiem Jakuba Schulza i Henrietty z domu Kuhmerker. W szkole był wybitnym, wszechstronnie uzdolnionym uczniem – jedyne wyzwanie stanowiła dla niego gimnastyka. Jego opowiadanie „Księga” z tomu „Sanatorium pod Klepsydrą” zawiera „narodziny schulzowskiej mitologii dzieciństwa”. Secesyjne reklamy i roczniki handlowe ojca na lata zadomowiły się w utworach poetyckich i literackich. Długowłosa Anna Csillag, mistrz czarnej magii Pan Bosco z Mediolanu, Elsa z łabędziem czy Magda Wang – to bohaterowie anonsów i reklam z czasów dzieciństwa. „Stos starych magazynów z anonsami i reklamami pobudza dziecięcą wyobraźnię i prowadzi Brunia do fantastycznych baśniowych światów. Ta odnaleziona w dzieciństwie Księga staje się +źródłem mitu+, +żelaznym kapitałem+, +wczesnym obrazem+ wyznaczającym granicę artystycznej twórczości dorosłego Brunona Schulza” – zauważa autorka. Jak zresztą mówi w opowiadaniu tożsamy z Bruniem Józef: „wiedziałem, że Księga jest postulatem, że jest zadaniem. Czułem na barkach ciężar wielkiego posłannictwa”. Te anonse wpływają również na specyfikę prac rysunkowych dorastającego Schultza. A jest szczególnie uzdolniony – jego talent już na początku edukacji zauważył nauczyciel rysunków. Młodzieńczy szkicownik zapełniał się baśniowymi scenami rysowanymi piórkiem, pędzlem lub tuszem.
Bruno w swojej twórczości wraca do czasów dzieciństwa nie tylko za pomocą anonsów. Z tego czasu czerpie również postać niedostępnego, schorowanego, ojca. Inteligentny, spostrzegawczy i dowcipny buchalter pod wpływem gruźlicy, na którą choruje powoli znika z życia domowników. W prozie możemy odnaleźć również wspomnienie ciepłej i troskliwej matki, gosposię Ruchlę zamienioną w literacką Adelę czy pieska Nemroda.
Rysowanie pozostanie dla Schulza twórczą autoterapią. „Motywy pędzących dwukonnych dorożek, kataryniarzy, cyrkowców, krawców, tajemniczych spotkań w zaułkach, nagich kobiet będą się stale powtarzać” – pisze autorka. Pierwsza znacząca wystawa, w której udział wziął Schulz, odbyła się w Drohobyczu w maju 1921 roku. Jednak Bruno ma już za sobą prezentację swoich prac rok wcześniej na wystawie zbiorowej we Lwowie oraz w marcu w Borysławiu. „Teraz po raz pierwszy może skonfrontować swoją twórczość z drohobycką publicznością. Dla każdego artysty jest wydarzenie ważne, towarzyszą mu emocje i obawy o krytykę” – czytamy.
„Od wielu lat marzę o wyjeździe do Paryża, ażeby zobaczyć raz sztukę francuską i odetchnąć powietrzem czystego artyzmu” – pisał Schulz. Jego marzenia w końcu się spełniły. Z książki Kaszuby-Dębskiej dowiadujemy się jednak, że ani sama organizacja wyjazdu nie była łatwa, a także sam wyjazd w sierpniu 1938 roku nie minął tak, jak zapewne wymarzył sobie Schulz. Wróciwszy ze stolicy Francji w życiu Brunona ponownie zagościła melancholia, zniechęcenie, codzienność, a on sam powrócił do pracy nauczyciela rysunków w Państwowym Gimnazjum im. Władysława Jagiełły, a tej posady przecież nie znosił.
Schulz to postać pełna kontrastów. Chuderlawy, wycofany i tajemniczy Bruno jest uznawany za jednego z najważniejszych prozaików międzywojnia. Ogromną sympatią dla jego twórczości odznaczała się Zofia Nałkowska, dzięki której stał się zresztą geniuszem awangardy. Z kolei za sprawą „Xięgi bałwochwalczej” był przez niektórych nazywany wręcz szerzycielem pornografii. Ze spuścizny literackiej Schulza pozostały dwa zachowane cykle opowiadań „Sklepy cynamonowe” i „Sanatorium pod Klepsydrą”, niekompletne listy oraz kilka opowieści oraz szkice krytyczne zamieszczane w czasopismach. A także legenda o niedokończonej powieści „Mesjasz”.
Książka „Bruno. Epoka genialna” Anny Kaszuby-Dębskiej ukazała się nakładem wydawnictwa Znak.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr/