Ponad 200 przedwojennych niemieckich nagrobków odnalazł dotychczas historyk, koordynator wojewódzki ds. zabytków KWP w Szczecinie, a także wolontariusze – miłośnicy historii. Dzięki temu udaje się poznać nazwiska, a nawet życiorysy przedwojennych mieszkańców miasta.
Akcje porządkowania zapomnianych szczecińskich cmentarzy w większości związane są z pracami dokumentacyjnymi do książki poświęconej miejskim nekropoliom, którą opracowuje policjant i historyk, koordynator wojewódzki ds. zabytków Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie kom. dr Marek Łuczak.
W rozmowie z PAP powiedział, że inwentaryzacja przedwojennych cmentarzy trwa od ponad trzech lat, ale w ostatnim czasie więcej mieszkańców miasta dołączyło do prac przy porządkowaniu nekropolii.
"W ubiegłym roku większą akcją było odnalezienie fragmentów macew z cmentarza żydowskiego w Dąbiu, które przy pomocy wolontariuszy udało się pozbierać i zabezpieczyć. Ostatnio rada miasta wydała zgodę na postawienie pomnika stworzonego z tych fragmentów, wszystko jest na dobrej drodze" – powiedział Łuczak.
Wolontariusze pomagali też wtedy, gdy odkrycia związane z cmentarzami były poniekąd przypadkowe, jak w obecnym parku Chopina. W przepływającym przez zieleniec strumieniu znaleziono po deszczu kilka nagrobków z istniejącego tam przed wojną cmentarza dla podopiecznych i pracowników zakładu opiekuńczego dla dzieci.
"W trakcie prac dołączali kolejni ludzie, kilka stowarzyszeń podchwyciło ten temat i zaczęło te działania realizować we własnym zakresie, co bardzo mnie cieszy. W ten sposób, jak mi się wydaje, utrwalamy pamięć o mieszkańcach tej ziemi i poruszamy kwestię szacunku. To coś, czego oczekiwałbym w stosunku do polskich grobów na Ukrainie czy Białorusi" – stwierdził Łuczak.
Zaznaczył, że okazanie szacunku zmarłym to także ocalenie od zniszczenia płyt nagrobnych, na których zostały wypisane ich imiona i nazwiska. Podkreślił, że na przedwojennych cmentarzach Szczecina nie były prowadzone ekshumacje.
"Warto też pokazać – zostawiając choćby kilka nagrobków ocalałych po tych wszystkich latach, tworząc lapidarium – że mieszkali tutaj przed nami inni ludzie, którzy jeszcze tu spoczywają" – dodał.
Wśród zaskakujących odkryć podczas akcji porządkowania cmentarzy wymienił znaleziska w znajdującym się na osiedlu Żelechowa mauzoleum małżeństwa Tilebeinów – Sophie Caroline Auguste (1771-1854), twórczyni szczecińskiego salonu artystycznego i jej męża, kupca Carla Gotthilfa (1760-1820).
"Ktoś dokopał się do fundamentów mauzoleum, które zostało zniszczone po wojnie, zabrał cegły posadzkowe i płytki, prawdopodobnie dokopał się też do pochówków, więc wszystko zostało porozrzucane. Znaleźliśmy jednak fragment płyty nagrobnej Sophie Tilebein, a także niemal kompletną płytę jej męża, która przetrwała równe 200 lat" – powiedział Łuczak.
Dodał, że udało się także odnaleźć wiele innych elementów, jak zamki, zawiasy ze spalonych drzwi mauzoleum, szyldy drzwiowe czy lichtarze. "Tego się nie spodziewałem" – przyznał. Odnalezione elementy zostały zabezpieczone w szczecińskim Muzeum Narodowym.
Jak przyznał policjant i historyk, sam skupia się przede wszystkim na ewidencji i identyfikacji osób, których nagrobki zostały odnalezione. Ich życiorysy, mogą zaskakiwać.
"Na Warszewie podnieśliśmy blisko trzytonowy głaz mężczyzny o nazwisku Albert Nehls (1887-1932). Okazało się, że w akcie ślubnym jako zawód miał wpisane: dostawca mleka. Skąd zatem trzytonowy, z pewnością nie najtańszy głaz granitowy ufundowany dla dostawcy mleka? Otóż wziął ślub z panią Alice Emmą Hedwig Tillack, córką właściciela największej warszewskiej gospody i właściciela ziemskiego" – opowiadał Łuczak.
Dodał, że prace badawcze są bardzo pracochłonne, ale, jak zaznaczył, często satysfakcjonujące.
Z kolei o przywrócenie pamięci o rodzinie Quistorpów, szczecińskich przedsiębiorców i filantropów, którzy przekazali miastu tereny rekreacyjne (obecnie Jasne Błonia i park Kasprowicza) zabiega Stowarzyszenie Denkmal Pomorze.
Od czerwca trwały prace na terenie dawnego cmentarza dawnego ośrodka Betania: członkowie stowarzyszenia uporządkowali teren, a przede wszystkim odnaleźli kilka płyt nagrobnych rodziny Quistorpów, m.in. pierwszej żony przedsiębiorcy Johannesa, Wilhelminy, i jednej z jego sióstr, Liny Horn. Ma w tym miejscu powstać lapidarium honorujące rodzinę.
"Dzięki pomocy Stowarzyszenia Templum udało nam się również przeprowadzić pierwszy etap prac specjalistycznych przy pomocy urządzenia georadarowego. Szukaliśmy zabytkowego materiału i elementów wyposażenia, a także liczyliśmy na potwierdzenie naszej tezy dotyczącej lokalizacji grobów Johannesa i Martina Quistorpów" – powiedział PAP Łukasz Jaszczyk ze stowarzyszenia. Dodał, że wyniki są poddawane analizie, ale wiele wskazuje na to, że badana część cmentarza rzeczywiście należała do rodziny przedsiębiorców, a Johannes i jego syn Martin zostali tam pochowani.
Przed otwarciem największej miejskiej nekropolii, Cmentarza Centralnego (Hauptfriedhof) w 1901 r., w Szczecinie i w jego najbliższych okolicach, obecnie włączonych do miasta, istniało ponad 90 cmentarzy. Po wojnie niemieckie nagrobki zostały z nich w większości usunięte, a w miejscu nekropolii powstały parki i zieleńce.(PAP)
Autorka: Elżbieta Bielecka
emb/ joz/