Jadwiga Kaczyńska zmarła wczesnym popołudniem w Wojskowym Instytucie Medycznym przy ul. Szaserów w Warszawie, gdzie przebywała od dłuższego czasu. W czasie katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem w kwietniu 2010 roku matka prezydenta Lecha Kaczyńskiego przebywała w szpitalu. O śmierci syna dowiedziała się kilka tygodni później.
Rok po katastrofie po raz pierwszy publicznie zabrała głos. "Zginęli ludzie, którzy byli na czele państwa, i państwo się o nich nie upomina. To znaczy, że tego państwa właściwie nie ma, to znaczy nie ma rządu" - powiedziała w filmie "10.04.10". Jadwiga Kaczyńska zaznaczyła w nim, że nie wie, czy to był zamach, ale dodała: "Gdyby to była zwykła katastrofa, reakcja byłaby inna".
Jadwiga Kaczyńska, z domu Jasiewicz, urodziła się 31 grudnia 1926 roku w Starachowicach; córka inżyniera budownictwa - Aleksandra Jasiewicza i Stefanii z Szydłowskich. Była filologiem; pracowała w Instytucie Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk, przez kilka lat uczyła języka polskiego.
Ojciec Jadwigi był inżynierem, jednym z projektantów Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Dzięki temu otrzymał mieszkanie na warszawskim Żoliborzu. Rodzina Jasiewiczów opuściła tę warszawską dzielnicę w czasie wojny; przenieśli się wówczas do Starachowic, do dziadków Jadwigi. Po wojnie wrócili na Żoliborz.
Kaczyńska w czasie okupacji hitlerowskiej była sanitariuszką Szarych Szeregów na Kielecczyźnie. "Polityka" podawała, że wstąpiła do konspiracyjnego harcerstwa w 1941 r., miała wówczas 14 lat. Nadano jej pseudonim Bratek, należała do zastępu Zioła, zrzeszającego łączniczki. Po przyspieszonym kursie medycznym skierowano ją do pracy w starachowickim szpitalu, gdzie trafiali żołnierze ranni w akcji Burza.
Ojciec był socjalistą. Takim antykomunistycznym z krwi i kości - tak o swoim ojcu mówiła Jadwiga Kaczyńska w "Polityce". Babcia Jarosława i Lecha Kaczyńskich - Stefania - jako pierwsza w rodzinie była miłośniczką marszałka Józefa Piłsudskiego.
Kaczyńska w czasie okupacji hitlerowskiej była sanitariuszką Szarych Szeregów na Kielecczyźnie. "Polityka" podawała, że wstąpiła do konspiracyjnego harcerstwa w 1941 r., miała wówczas 14 lat. Nadano jej pseudonim Bratek, należała do zastępu Zioła, zrzeszającego łączniczki. Po przyspieszonym kursie medycznym skierowano ją do pracy w starachowickim szpitalu, gdzie trafiali żołnierze ranni w akcji Burza.
To Jadwiga Kaczyńska, a nie ojciec Rajmund Kaczyński (żołnierz Armii Krajowej, uczestnik Powstania Warszawskiego) stała się dla braci Kaczyńskich - pisała "Polityka" - rodzinnym bohaterem wojennym. Jarosław Kaczyński wspominał w książce Michała Karnowskiego i Piotra Zaremby "O dwóch takich... Alfabet braci Kaczyńskich" jej opisy wojny, konspiracji, walk, w jakich uczestniczyli jej starsi koledzy, wreszcie jej własne zaangażowanie w konspirację.
Zawsze byłem trochę bliżej z mamą - przyznawał po latach Lech Kaczyński. Jak dodawał, ojciec, który całe dnie spędzał w pracy, miał mniejszy wpływ na jego życie. Mama wpływała na nasze decyzje, ale tak, że sądziliśmy, że inicjatywa należy do nas - mówił.
Jadwiga wyszła za mąż za Rajmunda w 1948 r. Poznali się - jak podała "Polityka" - podczas balu karnawałowego na Politechnice Warszawskiej; Jadwiga miała 20 lat, studiowała polonistykę na Uniwersytecie. Rajmund - jak wspominała w "Vivie" - oświadczył się jej po sześciu miesiącach. Rok po ślubie - 18 czerwca 1949 r. - na świat przyszli chłopcy.
W 1961 r. bracia Kaczyńscy zagrali w filmie "O dwóch takich, co ukradli księżyc", który stał się kinowym przebojem. Jadwiga, która pracowała wtedy jako polonistka w jednym z warszawskich liceów, zrezygnowała z pracy na pół roku i towarzyszyła synom podczas kręcenia filmu - pisała "Gazeta Wyborcza".
Pytana w jednym z wywiadów, czy ma poczucie, że dobrze wychowała synów, tak odpowiedziała: "Myślę, że nieźle. Bo ja ich po prostu bardzo lubiłam, oprócz miłości do nich. Oni są bardzo mili, mają poczucie humoru. A jako bracia kochają się bardzo. Obaj są uczuciowi. A dziećmi byli naprawdę przezabawnymi. No i ważne, że mimo ich posiadania mogłam też zrobić wiele zawodowo. Nie byli tacy zaborczy, jak niektóre dzieciaki".
Jadwiga Kaczyńska podkreślała, że jest dumna z synów, ale też stara się mieć dystans. "Bez dystansu to ja bym w ogóle nie wytrzymała tego wszystkiego, chociaż jestem chyba dosyć twarda. Oglądam telewizję, czytam prasę. Niektóre komentarze, ataki bolą mnie" - mówiła w wywiadzie dla "Vivy", udzielonym w okresie, gdy jednocześnie Lech Kaczyński był prezydentem, a Jarosław Kaczyński - premierem.
Męża Rajmunda, zmarłego w 2005 roku, tak wspominała: "Przeżyliśmy razem 56 lat, głównie w harmonii. Nie myśleliśmy nigdy o tym, że któreś z nas odejdzie pierwsze. Wychowaliśmy razem dzieci, przechodziliśmy przez różne, także trudne chwile. (...) Mąż do końca był o mnie zazdrosny. To mnie bardzo bawiło, ale naprawdę czułam się ciągle kobietą, choć często zirytowaną lub rozśmieszoną. W tej chwili bardzo mi go brak".
Po ukończeniu studiów polonistycznych od 1953 roku pracowała w Instytucie Badań Literackich PAN oraz uczyła języka polskiego.
Jadwiga Kaczyńska napisała obszerną monografię bibliograficzną poświęconą Janowi Józefowi Lipskiemu, zmarłemu w 1991 r. opozycjoniście, krytykowi i historykowi literatury; znała go dobrze, bo przez wiele lat pracowała z nim w IBL PAN.
To Jadwiga Kaczyńska, a nie ojciec Rajmund Kaczyński (żołnierz AK, uczestnik Powstania Warszawskiego) stała się dla braci Kaczyńskich - pisała "Polityka" - rodzinnym bohaterem wojennym. Jarosław Kaczyński wspominał w książce Michała Karnowskiego i Piotra Zaremby "O dwóch takich... Alfabet braci Kaczyńskich" jej opisy wojny, konspiracji, walk, w jakich uczestniczyli jej starsi koledzy, wreszcie jej własne zaangażowanie w konspirację.
W 1983 r. Kaczyńska napisała wstęp do "Niemców" Leona Kruczkowskiego, a w 1992 r. wydała monografię tego pisarza. Była także współautorką "Słownika pseudonimów pisarzy polskich XV wieku - 1970 rok".
W 2005 roku została uhonorowana tytułem Człowieka Roku "Życia Warszawy" za "stworzenie domu, w którym rodził się świat wartości zmieniających Polskę".
Związana przez całe życie z Żoliborzem - w wywiadzie dla "Super Expressu" w 2008 roku matka prezydenta opowiadała, że lubiła jeździć do Juraty, gdzie znajduje się jeden z ośrodków prezydenckich. "Tam jest taki spokój. Czuję się tam fizycznie dużo lepiej. Widocznie jest tam dobre powietrze. W Juracie jest pięknie. Jest tam mały kościółek. Lubię go. Ładnie w nim śpiewają. Ja zresztą bardzo lubię atmosferę kościoła. Od dziecka - tak mnie wychowano, jeszcze w domu u dziadków - mam poczucie, że kościół to takie szczególne miejsce, w którym łatwiej uwierzyć, że wszystko będzie dobrze". (PAP)
tgo/ eaw/ hgt/ ann/ par/ gma/