Tablicę upamiętniającą 40-lecie powstania „Solidarności”, a także wszystkich bezimiennych bohaterów zmagań o niepodległą Rzeczypospolitą odsłonięto w niedzielę na budynku Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL w Warszawie.
Uroczystość odsłonięcia tablicy, m.in. z udziałem wicepremiera, szefa MKiDN Piotra Glińskiego, odbyła się w związku z przypadającą w niedzielę 39. rocznicą wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Budynek muzeum - jak przypomniał w liście prezydent Andrzej Duda - był dawniej aresztem śledczym, w którym po II wojnie światowej więziono bohaterów polskiego podziemia antykomunistycznego, a w późniejszych latach PRL działaczy opozycji demokratycznej.
"Areszt mokotowski od początku należał do najcięższych więzień na ziemiach polskich pod zaborem rosyjskim. Jako jedni z pierwszych osadzeni byli tu członkowie Organizacji Bojowej PPS – uczestnicy zrywu 1905 roku. Z późniejszych czasów pamiętamy zwłaszcza tragiczne lata po II wojnie światowej, gdy podobny los spotkał tysiące działaczy niepodległościowych. Żołnierze pierwszej i drugiej konspiracji byli tutaj więzieni, dręczeni, torturowani i zabijani przez funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego" - napisał Duda w liście, który Kancelaria Prezydenta opublikowała na swojej stronie internetowej.
"Ofiary +Rakowieckiej+ to m.in. gen. Fieldorf +Nil+, mjr Szendzielarz +Łupaszka+, rtm. Witold Pilecki, członkowie IV Zarządu WiN, na czele z płk. Łukaszem Cieplińskim, i wielu innych, także tych zwalnianych po ciężkich śledztwach, którzy wychodzili na wolność jedynie po to, by wkrótce umrzeć" - głosi list.
Prezydent zaznaczył też, że do "okrytego ponurą sławą aresztu mokotowskiego kolejna generacja bojowników Niepodległej trafiła właśnie podczas wojny, którą 13 grudnia 1981 roku naszemu narodowi wytoczył reżim komunistyczny". "Przez całe lata 80. przy Rakowieckiej więziono działaczy podziemnej +Solidarności+, uczestników manifestacji wolnościowych, kolporterów wydawnictw konspiracyjnych. Wtedy znów, jak za czasów carskich i za stalinizmu, szary mur więzienny stał się żywym w świadomości społecznej symbolem zniewolenia i represji" - napisał Duda, dziękując też w swym liście za nowe upamiętnienie.
"Dziękuję za pamięć o odwadze i poświęceniu wszystkich pokoleń rodaków, którzy podejmowali zmagania o wolną Ojczyznę i dla niej cierpieli. Łączę się z Państwem w oddawaniu czci bohaterom i ofiarom stanu wojennego. Jestem głęboko przekonany, że ich postawa i zasługi zapisały się na trwałe w tradycji narodowej jako wzorzec patriotyzmu i zawsze aktualny przykład do naśladowania dla polskiej młodzieży" - dodał prezydent.
W uroczystości, podczas której odsłonięto tablicę upamiętniającą "wszystkich bezimiennych bohaterów" nie wahających się poświęcić wolności, a nawet życia w walce o Solidarność i niepodległą Rzeczypospolitą, poza wicepremierem Glińskim i przedstawicielami Kancelarii Prezydenta udział wziął także m.in. przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" Piotr Duda. W ramach ceremonii odbyła się także msza św. i składanie kwiatów.
"Nie możemy dać sobie wmówić, że martyrologia to jest coś złego. To jest element polskiej historii polskiej, polskiej tożsamości, nas wszystkich, także młodego pokolenia" - powiedział Gliński, którego słowa resort kultury przekazał na Twitterze.
Stan wojenny, którego celami była likwidacja struktur opozycji demokratycznej w PRL-u, a także utrzymanie reżimu komunistycznego, został wprowadzony 13 grudnia 1981 r. Tego dnia Polskie Radio i Telewizja Polska nadawały od rana wystąpienie gen. Wojciecha Jaruzelskiego, w którym poinformował on o ukonstytuowaniu się Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego i wprowadzeniu dekretem Rady Państwa stanu wojennego na terenie całego kraju.
Od 13 grudnia 1981 r. na ulicach polskich miast pojawiły się liczne patrole milicji i wojska, a nawet czołgi, transportery opancerzone i wozy bojowe. Władze komunistycznego państwa wprowadziły również oficjalną cenzurę korespondencji i łączności telefonicznej; zmilitaryzowano też najważniejsze instytucje i zakłady pracy. Służbom PRL udało się spacyfikować 40 spośród 199 strajkujących w grudniu 1981 r. zakładów. Najbardziej tragiczny przebieg miała akcja w kopalni "Wujek" w Katowicach, gdzie 16 grudnia 1981 r. interweniujący funkcjonariusze ZOMO zastrzelili dziewięciu górników.
W wyniku stanu wojennego, który władze PRL ostatecznie zniosły po ponad 1,5 roku - 22 lipca 1983 r. - zginęło co najmniej kilkadziesiąt osób, a tysiące internowano, w tym niemal wszystkich członków Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność". (PAP)
nno/ pad/