Dzięki Machalicy nasza doczesność była lepsza, piękniejsza, cieplejsza, dowcipniejsza, mądrzejsza, refleksyjna- powiedział ks. Andrzej Luter na kazaniu mszy pogrzebowej Piotra Machalicy, która została odprawiona w piątek w Kościele Środowisk Twórczych na Pl. Teatralnym w Warszawie
Piotr Machalica zmarł w poniedziałek w wieku 65 lat.
Ks. Andrzej Luter podczas kazania mówił, że dzięki Machalicy "nasza doczesność była lepsza, piękniejsza, cieplejsza, dowcipniejsza, mądrzejsza, refleksyjna".
Przytoczył pożegnania przyjaciół, w których wszyscy podkreślali swoją miłość do Piotra oraz jego piękno jako człowieka. "Powtarza się to w różnych wersjach: +byłeś najwrażliwszym kolegą jakiego znałem, cudownym kolegą, wyjątkowym artystą+" - cytował. Przytoczył słowa reżyser Agnieszki Glińskiej, która napisała: "Pietrek tęsknię. Wdzięk i delikatność nie do opisania. Jedyny taki. Wczoraj opowiadałam studentom, jak myliłeś imiona sióstr i do Maszy mówiłeś Olgo. Dziękuję Ci za te telefony, kiedy ze mną było źle, znienacka zawsze umiałeś wyczuć z daleka. Tęsknię Pietrek. Byłeś rozdzierająco pięknie obecny w naszym życiu, dyskretnie, dowcipnie, ciepło, mądrze".
"Brakować będzie jego głosu, jak napisała Magda Umer, bo był człowiekiem pięknie śpiewającym, któremu zawdzięczamy piękne nagrania" - dodał Luter. "Okudżawa, Brassens i Młynarski. W jednym z wywiadów powiedział o nich: +to są poeci, którzy towarzyszą mi od wielu lat. Ich twórczość mnie uwiodła, a nawet powiedziałbym, że przynosi ulgę w ciężkich chwilach. Z naszego, polskiego podwórka mógłbym wymienić – zastrzegam kolejność nie ma znaczenia – Jeremiego Przyborę i Jana Wołka. Śpiewając ich teksty czuję się, jakbym opowiadał swoją historię czuję się, jakby opowiadał swoją historię+" - cytował Machalicę ks. Luter.
Z kolei w innym przytoczonym podczas kazania Lutra wywiadzie, Machalica podkreślał, że "każdy sam sobie wyznacza nieskończoność swojej wolności. Jeśli ma ją ograniczoną z zewnątrz, to już nie ma wpływu na to, ale co do naszej osobistej drogi, prywatnej, to każdy ma szansę znaleźć przestrzeń wolności". "Piotr odszedł kilka dni temu w tę inną przestrzeń wolności" - tak ks. Luter podsumował myśl Machalicy.
"Piotr przeminął tu w rzeczywistości doczesnej i zabrał ze sobą do wieczności część serc swoich najbliższych, swoich znajomych i przyjaciół. Czuję, że Piotr żyje w was najbliższych, że żyje w was, a my zostajemy jeszcze tutaj na jakiś czas, jeszcze trochę +pogramy w zielone+" - powiedział.
Cezary Żak odczytał list od żony Piotra Machalicy, Aleksandry Sosnowskiej, w którym dziękowała ona swoim dzieciom. Wyraziła też wdzięczność przyjaciołom i lekarzom opiekującym się jej mężem.
Po mszy o zmarłym Piotrze Machalicy mówił malarz, poeta, pisarz, jeden z jego najbliższych przyjaciół, Jan Wołek. "Nie chcę mówić o jego sztuce, jestem na to za mały. O gigantach się nie mówi, recenzować można tych, co wchodzą w arkana zawodu, ale nie o Piotrusiu. To byłoby nietaktem, bo Piotruś był gigantem. Piotruś był gigantem. Mogę powiedzieć o nim, jako o człowieku. Jestem tylko rok starszy od niego, jesteśmy z tego samego pokolenia. Przyszło nam zaczynać i żyć wówczas w kraju gdzieś na rubieżach nadziei. W sytuacji, kiedy się nie stworzyło w sobie świata takiego, o jakim marzymy, to nie znaleźliśmy tego świata, bo za oknem był inny, więc Piotruś i wielu z nas budowało sobie ten świat tak, jak umieliśmy" - powiedział Wołek.
Podkreślił, że Machalica był "człowiekiem intensywnym, bardzo gęstym". "Było nas trochę i jest jeszcze trochę takich intensywnych ludzi, tylko problem Piotrusia polegał na tym, że obok tej niebywałej intensywności w nim było jeszcze coś - ta cholerna nadwrażliwość, która w zestawieniu z tą intensywnością powodowała mieszankę wybuchową, naprawdę trudną do opanowania, często prowadzącą do granic wręcz samounicestwienia. Skąd to się brało? Nie wiem. Wiem jedno, że jego serce robiło na trzy zmiany i jako pompka o czym wiemy, i jako czujnik wrażliwości, nieprawdopodobny czujnik wrażliwości. To wszystko powodowało, że Piotrek się spalał" - mówił.
Zaznaczył, że "w Piotrka sercu nie było przeciwciał, jego serce nie miało umiejętności wzruszenia ramionami, nie wytworzyło chityny obojętności". "I to go mordowało strasznie, ale to było niezwykłe i cudowne" - ocenił poeta.
"Jesteśmy dorośli. Wiemy, że rzeki się nie zatrzymają, że nie zmienią biegu. Wiemy, że nie będzie trzęsienia ziemi, ani pasma zaćmień słońca. Wiemy, że z czasem nasz ból, stanie się ciepłą pamięcią, która złapie tego Piotrusia gdzieś za nogawkę i przytrzyma go wśród nas tak długo, jak się da, jak pamięć nas nie opuści. Tylko coraz częściej będziemy się oglądali ku przeszłości, która nigdzie się nie spieszy i która ma nam do zaproponowania prawdę, a nie jakiś wielki znak zapytania tak, jak przyszłość. I pogłębi się nasze westchnienie i będzie częstsze i coraz częściej będziemy widzieli wokół siebie te straszne dziury, które zostają po przyjaciołach, którzy odeszli. I tę wielką, wielką przepaść po Piotrusiu" - podkreślił Wołek.
"Mam nadzieję, że któregoś dnia, przekraczając niebieską wstążeczkę i wkraczając w ten błękit spotkam tam Piotrka, który wyjdzie na przeciw z tym swoim chłopięcym, niesamowitym uśmieszkiem" - powiedział bardzo wzruszony Wołek.
Piotr Machalica spocznie w Częstochowie, gdzie w sobotę zostanie pochowany w grobie rodzinnym.
Piotr Machalica to wybitny aktor znany m.in. z ról w filmach: "Dekalog IX" Krzysztofa Kieślowskiego, "Dzień świra" Marka Koterskiego i "Sztuka kochania" Jacka Bromskiego. Był związany m.in. z Teatrem Powszechnym w Warszawie, Teatrem Polonia i Och-Teatrem i Teatrem im. Adama Mickiewicza w Częstochowie, którego dyrektorem artystycznym był przez 12 lat. Zmarł w poniedziałek nad ranem. Miał 65 lat. (PAP)
Autor: Olga Łozińska, Katarzyna Krzykowska
oloz/ aszw/