Podzielam pozytywną ocenę działalności opozycyjnej Mirosława Chojeckiego. Rozstrzygnięcie wynika z przepisów ustawy - powiedział prezes IPN Jarosław Szarek, odnosząc się do listu b. członków Kolegium i Rady IPN. Uznali oni za zdumiewające, że IPN odmawia Chojeckiemu uznania zasług dla ruchu wolnościowego.
Byli członkowie Kolegium i Rady IPN przesłali w ubiegłym tygodniu mediom list otwarty w sprawie Mirosława Chojeckiego - byłego działacza opozycji demokratycznej w PRL - któremu, jak wynika z listu, IPN odmawia uznania zasług dla ruchu wolnościowego w Polsce, co sygnatariusze listu uznali za rzecz zdumiewającą.
W przesłanym PAP we wtorek komentarzu prezes Instytutu, odnosząc się do treści listu podkreślił, że rozstrzygnięcie IPN wydane w sprawie Chojeckiego "w żadnym wypadku nie jest związane z oceną działalności ww. w czasach PRL, a wynika jedynie ze stosownych przepisów ustawy z dnia 20 marca 2015 r. o działaczach opozycji antykomunistycznej oraz osobach represjonowanych z powodów politycznych".
"Pragnę podkreślić, że podzielam pozytywną ocenę działalności opozycyjnej pana Mirosława Chojeckiego wyrażaną przez osoby podpisane pod listem otwartym. Również w moim przekonaniu zasługi tej wybitnej postaci w działalności opozycyjnej i podczas lat spędzonych na emigracji są ogromne. Ocena aktywności Mirosława Chojeckiego w czasach reżimu komunistycznego może być tylko pozytywna, co wielokrotnie wcześniej wskazywałem i co nadal wyraźnie podkreślam. Stanowisko takie prezentowałem wcześniej zarówno w mediach, jak i podczas rozmów i korespondencji z różnymi osobami. Podczas osobistej rozmowy z panem Mirosławem Chojeckim również nie pozostawiłem żadnych wątpliwości co do tego, jak duże zasługi posiada w zmaganiach z systemem komunistycznym, a szczególnie jako członek Komitetu Obrony Robotników i twórca niezależnego ruchu wydawniczego, w czasach gdy ludzi zdobywających się na jawne i głośne powiedzenie +nie+ rządom PZPR była garstka. W tej garstce był Mirosław Chojecki" - podkreślił Szarek.
Wskazał także, że przepisy ustawy o działaczach opozycji antykomunistycznej stanowią wyraźnie, że status działacza opozycji antykomunistycznej lub osoby represjonowanej z powodów politycznych potwierdza (w drodze decyzji administracyjnej) Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych po wcześniejszym stwierdzeniu przez Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej — Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, iż w odniesieniu do osoby ubiegającej się o potwierdzenie statusu działacza opozycji antykomunistycznej nie zachowały się jakiekolwiek dokumenty wytworzone przez nią lub przy jej udziale, przy operacyjnym zdobywaniu informacji przez organy bezpieczeństwa państwa. "Należy przy tym zaznaczyć, że ustawodawca ustanowił, że również pomoce ewidencyjne organów bezpieczeństwa państwa, które potwierdzają fakt rejestracji danej osoby w charakterze tajnego informatora lub pomocnika organów bezpieczeństwa państwa są dokumentami wytworzonymi przy jej udziale" - zauważył.
W archiwum IPN zachowały się dokumenty dotyczące Mirosława Chojeckiego m.in. z września 1976 r., kiedy został on zatrzymany w Radomiu, gdzie przybył jako działacz KOR. Chojecki, wówczas pracownik naukowy Instytutu Badań Jądrowych, w związku z tematyką prowadzonych tam prac stanowiących tajemnicę państwową, został zmuszony do podpisania oświadczenia, w którym zobowiązał się do informowania służb o wszystkim, co mogłoby być szkodliwe dla PRL z punktu widzenia kontrwywiadu. Chojecki ogłosił informację o tej próbie pozyskania go jako współpracownika przez służby w "Komunikacie" KOR nr. 3, co przecinało możliwość dalszych indagacji, gdyż współpraca z SB wymagała zachowania ścisłej tajemnicy.
"Podczas rozpatrywania wniosku dotyczącego Pana Mirosława Chojeckiego, jak w każdym innym przypadku, nie można było pominąć tych przepisów, gdyż prezes Instytutu Pamięci Narodowej zobowiązany jest działać w granicach prawa. Fakt odnalezienia dokumentów w zasobach archiwalnych IPN, wytworzonych przez osobę lub przy udziale osoby, której status ma być nadany determinuje Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej do wydania decyzji odmownej, co do której ustawodawca przewidział kontrolę sądów administracyjnych. Zgodnie z przepisami ustawy o działaczach opozycji, co potwierdza jednoznacznie dotychczasowe orzecznictwo, Instytut - stwierdzając czy istnieją podstawy do uznania statusu osoby represjonowanej - nie bada wiarygodności informacji wynikających ze znajdujących się w IPN dokumentów, ich przydatności i kontekstu ich wytworzenia. Tak stanowią przepisy, które instytut, jako urząd powołany przez polski parlament, zobligowany jest przestrzegać" - wyjaśnił prezes IPN.
Podkreślił także, że w jego ocenie osoby będące sygnatariuszami listu otwartego, "znające szczegóły procedury i treść ustawy o działaczach opozycji (jako byli członkowie Kolegium i Rady IPN) nie powinni stwarzać wrażenia, że decyzja Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej jako organu wskazanego w ww. ustawie, może być zakwestionowaniem działalności opozycyjnej i zasług Pana Mirosława Chojeckiego".
Sygnatariuszami wspomnianego listu są prof. Andrzej Chojnowski, prof. Antoni Dudek, prof. Andrzej Friszke, dr Andrzej Grajewski, prof. Grzegorz Motyka i prof. Andrzej Paczkowski. "Znamy Mirosława Chojeckiego od wielu lat, niektórzy z nas z nim współpracowali w latach 70. i 80. mając świadomość, że jest on jednym z najważniejszych działaczy Komitetu Obrony Robotników, założycielem Niezależnej Oficyny Wydawniczej, od 1980 r. działaczem +Solidarności+, od 1982 roku do 1989 jednym z przywódców emigracji +Solidarnościowej+ wspomagającym podziemie w kraju sprzętem technicznym do powielania" - napisali.
Historycy jednoznacznie stwierdzili, m.in. na podstawie analizy dokumentów w Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, że Mirosław Chojecki nigdy nie podjął współpracy z organami bezpieczeństwa PRL (taka współpraca byłaby przeszkodą w uznaniu go za działacza opozycji w PRL). Ponadto Chojecki - jak przypomnieli - ujawnił innym działaczom opozycji próbę jego pozyskania przez Służbę Bezpieczeństwa, tymczasem współpraca z SB wymagała zachowania ścisłej tajemnicy.
W liście profesorowie przedstawili okoliczności nieudanej próby werbunku Chojeckiego na tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa, gdy w 1976 r. pracował w Instytucie Badań Jądrowych. Wśród przedstawionych przez nich archiwaliów - obok notatek służbowych esbeków - jest "Komunikat" Komitetu Obrony Robotników z 30 października 1976 r., w którym opisano zatrzymanie Chojeckiego i jego spotkanie z funkcjonariuszem SB ppor. Z. Skoczylasem.
"W związku z tematyką prac naukowych prowadzonych przez M. Chojeckiego, które stanowią tajemnicę państwową, Chojecki został zmuszony do podpisania oświadczenia, w którym zobowiązał się do informowania Skoczylasa o wszystkim, co mogłoby być szkodliwe dla PRL z punktu widzenia kontrwywiadu. Jednocześnie funkcjonariusze SB grozili Chojeckiemu wyrzuceniem z pracy. 21 października 1976 Chojeckiego usunięto z pracy w trybie natychmiastowym; bezpośrednio po wręczeniu wypowiedzenia został on zatrzymany przez dwóch pracowników SB, a następnie był przesłuchiwany przez 13 godzin w Komendzie MO Żoliborz i Komendzie Stołecznej MO. Podczas prób przesłuchania starano się skłonić go do współpracy z SB, a po odmowie szantażowano, twierdząc, że zgodę na to już wyraził podpisując w Radomiu wspomniane oświadczenie" - czytamy w cytowanym przez historyków "Komunikacie" KOR.
Historycy w konkluzji listu, w którym przypomnieli też o zasługach Chojeckiego jako wydawcy w podziemiu, ocenili, że "ignorowanie tych faktów, dowodzących nieprzeciętnej skali aktywności i odwagi Mirosława Chojeckiego, i przedkładanie ponad nią incydentu, który miał miejsce w październiku 1976 r., ale nie miał nigdy charakteru nawiązania współpracy, uważamy za głęboko krzywdzące i niezgodne z zasadami, jakimi miał się kierować Instytut Pamięci Narodowej". (PAP)
autor: Anna Kondek-Dyoniziak
akn/ aszw/