W badaniach naukowych nt. aparatu bezpieczeństwa w PRL brakuje refleksji na temat przyczyn zachowań i motywacji osób w nim działających – to jeden z wniosków konferencji naukowej „Antropologia bezpieki...”, która w czwartek rozpoczęła się we Wrocławiu.
Zdaniem dra hab. Jarosława Syrnyka, który jest pracownikiem IPN oraz Katedry Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Wrocławskiego, badania nad aparatem bezpieczeństwa w PRL wymagają interdyscyplinarnego podejścia do tych zagadnień.
„Antropologia bezpieki to metoda poszukiwania odpowiedzi na to, kim byli funkcjonariusze bezpieczeństwa, dlaczego podejmowali pracę w takim urzędzie. To okazja dla historyków, aby do swojego warsztatu badawczego mogli włączyć narzędzia, których często w nim brakuje” - mówił.
Wśród proponowanych obszarów badawczych dotyczących aparatu bezpieczeństwa PRL naukowiec wskazał m.in. kwestie motywacji, która towarzyszyła ludziom wstępującym do ówczesnej służby bezpieczeństwa.
„Antropologia bezpieki to metoda poszukiwania odpowiedzi na to, kim byli funkcjonariusze bezpieczeństwa, dlaczego podejmowali pracę w takim urzędzie. To okazja dla historyków, aby do swojego warsztatu badawczego mogli włączyć narzędzia, których często w nim brakuje” - mówił dr hab. Jarosław Syrnyk.
„To bardzo złożony problem, inaczej należy go rozpatrywać w odniesieniu do lat 40. i 50., a inaczej do lat 70. Przesłanki były bardzo różne. Wchodziła tu na przykład kwestia poczucia awansu społecznego. W lokalnych strukturach aparatu bezpieczeństwa bardzo wielu funkcjonariuszy to byli chłopi. W momencie kiedy władza ludowa oferowała im taką możliwość, oni uznawali to jako okazję do przeskoczenia na wyższy status społeczny” - powiedział w rozmowie z PAP Syrnyk.
Zdaniem historyka rolę odgrywały również względy ideologiczne, nie były jednak one kluczowe. Istotniejsze mogły być zapewnienie sobie wygodnego, bezpiecznego funkcjonowania w powojennej rzeczywistości oraz kwestie materialne. „Była to forma pracy, która oprócz normalnych gratyfikacji wiązała się również z innym formami uzyskiwania korzyści, na przykład w postaci różnego rodzaju łapówek” - mówił naukowiec.
Jego zdaniem odmienne motywacje mogły kierować ludźmi, którzy wstępowali do służby bezpieczeństwa w lokalnych strukturach, a inne w tych centralnego szczebla. „Jeżeli chodzi o szczebel centralny, stopień przypadkowości był tu o wiele mniejszy. Trzeba pamiętać, że wielu szefów Wojewódzkich Urzędów Bezpieczeństwa z lat 40. było szkolonych w Związku Radzieckim. Pojawiła się tam grupa osób, która wcześniej była przygotowywana do działań dywersyjnych na frontowych tyłach i wykonywała dyspozycje władz radzieckich” - tłumaczył Syrnyk.
Inne zagadnienia wymagające badań to – zdaniem Syrnyka – relacje funkcjonariuszy wewnątrz aparatu bezpieczeństwa i ich relacje z zewnętrznym otoczeniem.
„Warto też zbadać kwestię, w jaki sposób odbywał się realny proces decyzyjny w przypadku poszczególnych urzędów bezpieczeństwa, zbadać relacje między szefem danego urzędu bezpieczeństwa a szefami lokalnych struktur pytajnych. Bez tego do końca nie będziemy wiedzieć, kto ponosił odpowiedzialność za konkretne działania” - mówił naukowiec.
Do kwestii motywacji pracowników i współpracowników służby bezpieczeństwa oraz metod ich działania nawiązał dr hab. Mariusz Mazur z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. „Nie stawiano do tej pory pytań, jak to możliwe, że tysiące pracowników instytucji stanowiącej ówczesny aparat terroru postępowało w brutalny sposób i brało udział w rożnego rodzaju represjach” - mówił.
Naukowiec wymienił kilka czynników, które - jego zdaniem - ukształtowały postawy funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa. „Po pierwsze to normy środowiskowe, wyuczone w procesie socjalizacji, po drugie doświadczenia wojenne, które był podtrzymywane i kontynuowane, następnie przenoszenie metod radzieckich do polskiego aparatu bezpieczeństwa, mechanizm posłuszeństwa wobec przełożonych, wreszcie skłonności sadystyczne u niektórych funkcjonariuszy” - mówił Mazur.
Wrocławska konferencja zakończy się w piątek. Patronat medialny nad wydarzeniem objęła Polska Agencja Prasowa. (PAP)
pdo/ ls/ gma/