W archiwach niemieckiego MSZ odkryliśmy dokumenty pozwalające odtworzyć los Żydów, którzy jako jedni z pierwszych otrzymali paszporty Paragwaju dzięki tzw. Grupie Ładosia - przekazali PAP badacze z Instytutu Pileckiego. Podczas II wojny światowej polscy dyplomaci już od 1940 roku ratowali Żydów przekazując im fałszywe paszporty państw latynoamerykańskich.
"Dokumenty wspominają o najstarszym znanym nam paszporcie wydanym przez Grupę Ładosia. To ważne odkrycie, które potwierdza, że grupa aktywnie działała już od 1940 roku, do tej pory historycy sądzili, że wydawanie paszportów zaczęło się w maju 1941 roku; odnalezione archiwalia pokazują, że akcja polsko-żydowskiej grupy skupionej wokół Poselstwa RP w Bernie zaczęła się już rok wcześniej" - zaznacza szefowa berlińskiego oddziału Instytutu Pileckiego Hanna Radziejowska, która poinformowała PAP o odkryciu.
W archiwach niemieckiego resortu spraw zagranicznych zachowała się korespondencja prowadzona w połowie 1944 roku między reprezentującymi interesy Paragwaju władzami hiszpańskimi i dyplomacją niemiecką - relacjonuje PAP kierująca w Instytucie pozyskiwaniem archiwów Monika Maniewska. Pod koniec 1943 roku Niemcy zaczęli kwestionować ważność latynoamerykańskich paszportów, którymi legitymowali się m.in. internowani w obozie we francuskim Vittel Żydzi. Pod wpływem nacisków polskich dyplomatów rządy m.in. Paragwaju interweniowały u władz niemieckich w sprawie osób posiadających paszporty tego kraju.
Odnalezione listy dotyczyły pochodzącego z Krakowa małżeństwa lekarzy - Marii i Henryka Goldbergerów. "Z tych dokumentów dowiadujemy się, że paszport dla małżeństwa wydano już 27 maja 1940 roku. Władze Paragwaju potwierdzają ich obywatelstwo i upominają się o los Goldbergerów prosząc o możliwość zwolnienia małżonków z obozu w Vittel i wymiany na przetrzymywanych w krajach alianckich niemieckich jeńców wojennych" - mówi Maniewska. Interwencja była niestety za późna, Niemcy wiosną 1944 roku zaczęli likwidować obóz w Vittel, Goldbergerowie zostali wysłani do Auschwitz, po drodze popełnili samobójstwo - dodaje.
Grupa Ładosia była działającym przy polskiej placówce dyplomatycznej w Bernie nieformalnym zespołem zajmującym się masowym wystawianiem nielegalnych paszportów państw latynoamerykańskich polskim i europejskim Żydom. Dokumenty pozwalały uniknąć wywozu do obozów zagłady, ich posiadacze trafiali do obozów dla internowanych, dzięki czemu część z nich zdołała przetrwać wojnę. Oprócz kierującego Poselstwem Aleksandra Ładosia w prace grupy zaangażowani byli inni polscy dyplomaci, a także działacze żydowscy. W 2020 roku Instytut Pileckiego opublikował "Listę Ładosia" - spis nazwisk 3262 Żydów, którym wydano paszporty. Dokumenty na pewno uratowały życie 796 osobom z tej grupy, 957 nie przeżyło Holokaustu, los reszty nie jest na razie znany. Historycy podkreślają, że lista jest niepełna i szacują, że grupa berneńska mogła wydać paszporty dla 8-10 tys. osób.
Archiwalia z niemieckiego MSZ pokazują również, że Grupa Ładosia działała bardzo sprawnie i była dobrze zakonspirowana; potwierdzają też, że była ona tylko jedną z części zorganizowanego i koordynowanego wysiłku polskiej dyplomacji w ratowaniu Żydów poprzez produkowanie dla nich fałszywych tożsamości - zauważa Radziejowska. Niemcy już od 1940 roku wiedzieli, że polskie służby dyplomatyczne prowadzą szeroką akcję fałszowania dokumentów, ale nie znali szczegółów tych operacji; w 1943 roku niemieckie służby wpadły na trop Abrahama Silberscheina, byłego posła na Sejm II RP, który w 1939 roku osiadł w Genewie i był jednym z współpracowników Ładosia - mówi szefowa berlińskiego oddziału Instytutu opisując treść przebadanych materiałów.
"Późną jesienią 1943 roku Niemcy wiedzieli już, że polskim i niemieckim Żydom wydawane są paszporty Paragwaju, ale mieli szczątkową wiedzę na temat mechanizmów tej akcji. Mogli przypuszczać, że w sprawę zaangażowany jest Silberschein (którego opisywali jako agenta polskiego wywiadu) i znali jego powiązania z konsulatem w Bernie, ale odnalezione do tej pory dokumenty nie wskazują na to, by Niemcy byli świadomi, że za całą operacją stali polscy dyplomaci" - wyjaśnia Maniewska.
Praca w archiwach jest bardzo ważna, dokumenty dają nam dodatkową wiedzę, która w zestawieniu z relacjami osobistymi i innymi znanymi już źródłami pozwala nam zobaczyć całość wydarzeń historycznych - podkreśla Radziejowska. Tłumaczy, że zespół Instytutu już od kilku lat przeszukuje archiwa w Szwajcarii, Polsce i Niemczech starając się zebrać jak najszerszą wiedzę na temat działalności Grupy Ładosia, a badania wciąż trwają. Część ze zdigitalizowanych dokumentów jest dostępna w czytelniach Instytutu w Warszawie i w Berlinie.
"To ważne odkrycie i dowód na to, że działalność naszej instytucji polegająca na kwerendach w międzynarodowych archiwach jest potrzebna, bo wciąż nie opowiedzieliśmy sobie historii II wojny światowej, wciąż jest wiele do zbadania" - powiedział PAP dyrektor Instytutu Pileckiego, dr Wojciech Kozłowski. Zwraca uwagę, że zebrane w niemieckich archiwach dokumenty pokazują, że akcja masowego fałszowania latynoamerykańskich paszportów była dostrzegana przez służby III Rzeszy i stanowiła dla nich duży problem, o czym świadczą m.in. angażowane w rozpracowywanie tej operacji środki.
Kozłowski liczy na to, że dzięki niemieckim dokumentom uda się nie tylko lepiej opisać mechanizm działania samej grupy berneńskiej, ale i uzupełnić "Listę Ładosia" o kolejne nazwiska ratowanych przez nią osób. "Jesteśmy na dobrej drodze, by historię Grupy Ładosia opowiedzieć jeszcze lepiej, oddając przez to sprawiedliwość jej bohaterom" - podsumowuje dyrektor Instytutu Pileckiego.
21 stycznia Sejm RP ustanowił rok 2021 Rokiem Grupy Ładosia. W przyjętej niemal jednogłośnie uchwale zaznaczono, że Ładoś nie tylko koordynował akcję wystawiania fałszywych paszportów, ale udostępniał przez kanały komunikacyjne Poselstwa pochodzące z Polski informacje o eksterminacji Żydów. "Był prawdopodobnie jednym z pierwszych dyplomatów alarmujących świat o Zagładzie" - podkreślono.
Jerzy Adamiak (PAP)
adj/ ap/