Po pożarze w archiwum Urzędu Miasta Krakowa strażacy będą kontrolować także inne placówki przechowujące archiwalia w Małopolsce.
Jak poinformowała PAP rzeczniczka prasowa wojewody małopolskiego Joanna Paździo, wojewoda Łukasz Kmita polecił, aby kontrolą zostały objęte największe obiekty, a same działania rozpoczęły się w przyszłym tygodniu.
"Małopolski Komendant Wojewódzki PSP st. bryg. Piotr Filipek rozmawiał z wojewodą małopolskim i zamierzamy w sposób szczególny przyjrzeć się archiwom na terenie naszego województwa, aby mieć pewność, że są zabezpieczone we właściwy sposób" - mówił rzecznik prasowy małopolskiej PSP mł. bryg. Sebastian Woźniak.
Dodał, że właściciele archiwów poważnie podchodzą do kwestii zabezpieczeń. "Ale mogą się spodziewać w najbliższym czasie naszej wizyty" – zapowiedział Woźniak.
Podkreślił, że czynności kontrolne są podejmowane w oparciu o kodeks postępowania administracyjnego po uprzedzeniu o takim zamiarze na 7 dni przed kontrolą.
"Kontrole będą rozłożone w czasie i zaplanowane. To co nas cieszy, że właściciele zasobów archiwalnych sami pochylają się nad tym, czy rzeczywiście posiadają protokoły przeglądów instalacji przeciwpożarowej i alarmowej, czy instalacje te są utrzymane we właściwy sposób, czy w obrębie dróg ewakuacyjnych nie ma materiałów palnych, słowem, czy wszystko jest w porządku" – mówił Woźniak.
Przypomniał, że za ochronę przeciwpożarową obiektu oraz przeprowadzanie okresowych kontroli m.in. instalacji użytkowych oraz urządzeń przeciwpożarowych odpowiedzialny jest jego właściciel.
Pożar w budynku archiwum Urzędu Miasta Krakowa wybuchł w sobotę wieczorem. Strażacy opanowali go w środę rano, a ugasili w czwartek po południu. Obecnie trwa jeszcze schładzanie elementów konstrukcyjnych dwóch zniszczonych hal. Pogorzelisko cały czas jest dozorowane, a mimo ugaszenia ognia obiekt nie jest jeszcze na tyle bezpiecznym, by można było teren akcji przekazać właścicielowi oraz prokuraturze prowadzącej w tej sprawie postępowanie. W środku nadal jest dużo pary i gazów pożarowych. Istnieje zagrożenie, że budynek zawali się.
Jak podkreślali w czwartek przedstawiciele Urzędu Miasta Krakowa budynek archiwum był jednym z najnowocześniejszych w Polsce. "Obiekt został tak zaprojektowany, wykonany i uzyskał takie zgody, że powinien on sam poradzić sobie z pożarem. Nie przewidywano – w sensie konstrukcyjnym – ingerencji podmiotów zewnętrznych, w tym również straży pożarnej. Kiedy jednak ogień nie został wygaszony wewnątrz obiektu dostanie się do niego przez strażaków było bardzo trudne. Dlatego nie powinien dziwić czas trwania tej akcji" – tłumaczył sekretarz miasta Krakowa Antoni Fryczek.
Strażacy podkreślali, że to, co było atutem budynku przeznaczonego na archiwum, czyli brak okien, ograniczona liczba wejść, regały przesuwane elektrycznie, ciasno ułożone dokumenty – bardzo utrudniło gaszenie ognia. Strażacy pracowali w bardzo trudnych warunkach – w sprzęcie ochrony dróg oddechowych i przy silnym mrozie.
Przyczyny wybuchu ognia nie są znane – ustali je biegły z zakresu pożarnictwa. Śledztwo w tej sprawie prowadzi też prokuratura. (PAP)
autor: Małgorzata Wosion-Czoba
wos/ lena/