„Polacy (prawie wszyscy) zawsze kochali Napoleona. Ratowali honor Francji w wąwozie Somosierra, pod Frydlandem, Albuerą i nad Berezyną. A cesarz kochał tylko panią Walewską” – zauważa redaktor naczelny miesięcznika „Mówią wieki” prof. Michał Kopczyński.
W maju będzie przypadała dwusetna rocznica śmierci jednego z największych dowódców w historii ludzkości. Stwierdzenie ogromnych talentów militarnych Napoleona nie budzi większych kontrowersji. Wszystkie pozostałe elementy jego biografii i dokonań to część trwającej do dwustu lat nieprzerwanej dyskusji historyków i publicystów historycznych. Narodzinom jego legendy towarzyszyły spory, które traktować można nie tylko jako konflikt wokół postaci „byłego cesarza”, ale również wartości z którymi utożsamiano jego panowanie.
Śmierć w wieku zaledwie 51 lat niemal natychmiast skłoniła wielu do snucia spekulacji na temat otrucia Napoleona przez nienawidzących go Brytyjczyków. W ostatnich kilkudziesięciu latach hipoteza ta odżyła za sprawą grupy historyków próbujących ostatecznie potwierdzić te sensacyjne pogłoski. Bogdan Borucki z „Mówią wieki” zauważa, że do pojawienia się głosów o morderstwie przyczynił się sam Napoleon, który wielokrotnie oskarżał o ten zamiar gubernatora Wyspy Świętej Heleny. „Me ciało jest w waszej władzy, ale dusza jest wolna” – powiedział podczas jednego ze spotkań z Hudsonem Lowe. Słowa te skłaniały również do stawiania tez o „powolnym samobójstwie” Napoleona, który poprzez wieloletnie przyjmowanie arszeniku pragnął zapisać się jako heros pogardzany przez „perfidny Albion”. Wszystkie te spekulacje sprawiają, że uzasadniona wydaje się cytowana przez autora opinia François-René de Chateaubrianda: „Bonaparte to już nie jest prawdziwy Bonaparte, to postać legendarna […].Ten urojony heros zostanie postacią realną; inne portrety znikną”.
Stwierdzenie ogromnych talentów militarnych Napoleona nie budzi większych kontrowersji. Wszystkie pozostałe elementy jego biografii i dokonań to część trwającej do dwustu lat nieprzerwanej dyskusji.
Profesor Jarosław Czubaty przypomina, że elementem polskiej legendy Napoleona są związane z nim nadzieje na odbudowę Rzeczpospolitej. Księstwo Warszawskie nazywane było „małym państwem wielkich nadziei”. Równie entuzjastycznie odnoszono się do potężnej, jak na rozmiary tego państwa, armii z orzełkami na czapkach. „Po kilkunastu latach zaborów odrodzone wojsko stało się przede wszystkim przedmiotem narodowej dumy – i w tym kontekście nie dziwi powszechny niemal zachwyt nad żołnierzami odzianymi w strojne i kosztowne mundury” – podkreśla historyk epoki napoleońskiej. Z entuzjazmem wobec odrodzonego wojska polskiego sąsiadowały częste utyskiwania na ogromne obciążenia materialne, które z ledwością wystarczały na sfinansowanie armii. Oficerów oskarżano również o przejmowanie zbyt swobodnych wzorców armii francuskiej. „Zły wpływ obyczajów francuskich wojskowych na morale polskiej armii dostrzegano przede wszystkim w pełnym wyższości stosunku wojskowych do cywilów oraz bezwzględnie realizowanych roszczeniach związanych z aprowizacją, kwaterunkiem i podwodami” – podkreśla prof. Jarosław Czubaty.
Wpływ Napoleona na dzieje całej Europy był widoczny również w długim trwaniu stworzonej przez niego strategii rozstrzygania bitew. Jego geniusz zdecydował, że mimo wielkich zmian techniki militarnej, takich jak rozwój artylerii i broni strzeleckiej, wciąż stosowano „napoleońskie” metody walki. Ów „konserwatyzm” skutkował wielkimi stratami ludzkimi, które swój szczyt osiągnęły podczas wojny krymskiej. Skuteczność imperialnej machiny wojennej wyrażała się również w umiejętności stworzenia mechanizmów masowej produkcji. „Szacuje się, że w latach 1804–1815 cesarskie fabryki wyprodukowały 4 mln karabinów i pistoletów, natomiast roczna produkcja żelaznych luf armatnich sięgnęła 13 tys. sztuk, a brązowych 14 tys. Było to wówczas osiągnięcie bezprecedensowe” – podkreśla Michał Mackiewicz z Muzeum Wojska Polskiego.
Pasjonatów dziejów nowożytnych zainteresują artykuły poświęcone historii Rzeczypospolitej. W kolejnym odcinku historii wolnych elekcji historyk Emil Kalinowski przybliża ostatnie wybory polskich władców – pomiędzy abdykacją Jana Kazimierza a zamachem stanu, który wyniósł na polski tron Stanisława Poniatowskiego.
Prof. Jarosław Czubaty przypomina, że elementem polskiej legendy Napoleona są związane z nim nadzieje na odbudowę Rzeczpospolitej. Księstwo Warszawskie nazywane było „małym państwem wielkich nadziei”.
Maria Falińska drugi odcinek swojego cyklu o mitach politycznych poświęca ich stosowaniu w celu budowaniu narracji o odwieczności porządku społecznego i politycznego Rzeczypospolitej. „Frazeologia i wsparcie mitem były zasłoną dla rzeczywistej ostrej gry interesów: króla, magnaterii i szlachty (tej ostatniej reprezentującej interes partykularza). Osobliwe treści mitologiczne prezentowano na przedwyborczych spotkaniach oraz w czasach bezkrólewia. Wówczas mity znajdowały podatny grunt w demagogii i ckliwym, rzewnym rozpamiętywaniu polskości i dawności” – podkreśla autorka. Jej zdaniem ten element dziedzictwa Rzeczypospolitej, dzięki potędze polskiego romantyzmu, przetrwał do dziś. „Etos rycerski w romantycznym kostiumie walecznego obrońcy ojczyzny dotrwał do XIX wieku, przekazując pałeczkę tym, którzy w XX stuleciu też pójdą tym tropem, tropem rycerskiego ducha” – podsumowuje Falińska.
W drugim odcinku dodatku tematycznego „Ludzie i pieniądze: od pierwszej do drugiej wojny światowej” przygotowanym we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim prof. Maciej Górny z Instytutu Historii PAN opisuje polskie próby uzyskania rekompensaty za straty gospodarcze poniesione podczas I wojny światowej. Niestety, mimo ogromnego spustoszenia ziem odrodzonego państwa, zwycięskie mocarstwa wykazały się brakiem zrozumienia dla polskich interesów. „Postanowienia konferencji pokojowej w Paryżu zaczęto krytykować, zanim jeszcze delegacje rozjechały się do domów” – zauważa prof. Górny. Traktat wersalski nie przyniósł upragnionej stabilizacji kontynentu. Dr Jerzy Łazor zauważa, że powojenny ład „popsuli” nie tylko politycy, ale również eksperci, tzw. „lekarze pieniądza”. Niektórzy z nich radzili Polsce niemal zupełną dezindustrializację. „Dziś wiemy, że specjalizacja w produkcji rolnej byłaby jedynie drogą do biedy i uzależnienia od zachodnich partnerów handlowych” – podkreśla autor.
Michał Szukała (PAP)