Wojskowy sprzęt, broń i mundury można zobaczyć w niedzielę w Lublinie na festynie poświęconym udziałowi żołnierzy polskich w bitwie o Monte Cassino, zaliczanej przez historyków do najbardziej krwawych starć aliantów z Niemcami w czasie II wojnie światowej. „Walka Polaków zaczęła się 12 maja 1944 r. nocnym atakiem, który był testem bojowym dla oddziałów sformowanych przez gen. Władysława Andersa po wyjściu z sowieckiej niewoli” – powiedział Maciej Szymczak z zarządu Fundacji Niepodległości, która zorganizowała festyn wspólnie ze środowiskami rekonstruktorów.
Szturm Polaków – przypomniał Szymczak - był kolejnym atakiem na pozycje, które zamykały drogę aliantom na Rzym. Wcześniejsze ataki Amerykanów, Hindusów, Marokańczyków, nie przynosiły powodzenia. Niemcy byli doskonale ufortyfikowani, obsadzili kluczowe pozycje doborowymi oddziałami.
„Wojska polskie w trudnych walkach, od 12 do 18 maja, zdobyły pozycje, których nie potrafiły zdobyć inne oddziały. To stworzyło legendę Monte Cassino. Ta legenda trwała mimo zajęcia Polski przez Sowiety i prześladowania żołnierzy gen. Andersa przez władze komunistyczne. Przetrwała w słynnej pieśni +Czerwone maki na Monte Cassino+, pieśni, o której przypominano, że – mimo rytmu tanga – jej się nie tańczy. Jeszcze w latach 50., kiedy jakaś orkiestra zagrała tę pieśń, ludzie słuchali jej na baczność” – dodał Szymczak.
Na Placu po Farze na lubelskim Starym Mieście urządzono wystawę sprzętu, uzbrojenia i wyposażenia wojsk polskich, które walczyły pod Monte Cassino. Można na niej było zobaczyć oryginalny transporter opancerzony Bren Carrier, samochody Willys, zrekonstruowane stanowiska bojowe i punkt sanitarny, fotogramy przedstawiające sceny z bitwy, odznaczenia, dokumenty oraz inne pamiątki związane z żołnierzami II Korpusu Polskiego gen. Andersa.
Informacji zwiedzającym udzielali członkowie grup rekonstrukcyjnych, ubrani w mundury żołnierzy gen. Andersa, a także mundury żołnierzy amerykańskich i niemieckich, którzy walczyli pod Monte Cassino. Uczestniczyło ich w festynie około 40. „Chcieliśmy nieco przybliżyć ludziom realia tej bitwy. To takie żywe muzeum, tu można wszystko dokładnie obejrzeć, wziąć do ręki eksponaty, wejść do samochodu” – powiedział prezes Stowarzyszenia Grupa Rekonstrukcji Historycznej Żołnierzy Alianckich II Wojny Światowej, Piotr Godzina.
W programie festynu, który ma trwać do wieczora, jest także prelekcja Janusza Wróbla z łódzkiego IPN na temat powojennych losów żołnierzy gen. Andersa, koncert orkiestry wojskowej, projekcje filmów dokumentalnych oraz wspólne śpiewanie pieśni „Czerwone maki”. (PAP)
kop/ pz/