Irena Hassenberg (Reno), artystka, malarka i litografka pochodząca z Polski, jest postacią mało znaną. Jej biografię szeroko opisuje w swojej książce „Polki na Montparnassie” Sylwia Zientek. Reno to pierwsza Europejka, która malowała i rysowała Manhattan oraz nowojorskie pejzaże – zauważa Zientek.
W książce Sylwii Zientek "Polki na Montparnassie" obok takich malarek jak Mela Muter, Olga Boznańska, Alicja Halicka pojawia się postać Ireny Hassenberg, która przyjęła pseudonim Reno. Pisarka podczas podróży i licznych poszukiwań odkryła nieznane fakty z życia artystki.
"Jedną z bohaterek książki jest artystka praktycznie nieznana - Irena Reno (właśc. Hassenberg) urodzona w Warszawie w 1884 r. Do tej pory jej losy pozostawały niezbadane. A była to świetna malarka, wybitna rysowniczka, której styl kojarzy się z energiczną kreską Raoula Dufy'ego" - opowiada PAP Zientek. "Do powstania tej biografii przyczynił się właściwie przypadek. Kilka lat temu kupiliśmy z mężem ciekawy pastel podpisany nazwiskiem Reno i właściwie ten moment był silnym impulsem dla rozpoczęcia poważnej pracy nad książką. Nie miałam pojęcia, kim była Reno, i nie mogłam się o niej zbyt wiele dowiedzieć. Odnalazłam o niej wówczas bardzo mało informacji, część z nich okazała się później nieprawdziwa, jak choćby miejsce śmierci czy fakt przebywania w obozie koncentracyjnym. W toku pracy nad książką, dzięki intensywnym poszukiwaniom i odrobinie szczęścia udało mi się odnaleźć na południu Francji unikatowe materiały dotyczące tej artystki, nawet jej intymny dziennik! Dzięki temu w +Polkach na Montparnassie+ znalazły się niezwykle ciekawe losy Ireny Reno" - dodaje. Na kartach książki czytelnik może zobaczyć również wiele reprodukcji prac tej artystki.
Irena Janina Hassenberg była córką Fabiana Hassenberga i Flory Tennebaum. Ukończyła warszawską Szkołę Sztuk Pięknych, a w 1905 wyjechała do Paryża. Szybko odnalazła się w nowym środowisku, nawiązała liczne kontakty i już w 1907 r. jej prace były wystawione w Salonie Jesiennym.
Sylwia Zientek podczas swojej kwerendy dotarła m.in. do dziennika Ireny Reno. "Reno w swoich dziennikach często przywołuje poczucie radości i dumy, jaką napawa ją jej przestronna pracownia na bulwarze Raspail” - pisze Zientek. Wkrótce w życiu artystki pojawiają się znaczące sukcesy. Na przełomie 1922 i 1923 r. znany kolekcjoner i filantrop amerykański Alfred C. Barnes przy wsparciu paryskiego marszanda Paula Guillaume’a kupuje pięćdziesiąt obrazów malarzy wschodnioeuropejskich tworzących na Montparnassie1. Ta gigantyczna transakcja i wysokie ceny wywołują „gorączkę Barnesa”. Prawdziwą gorączkę na tamtejszym rynku sztuki.
Również Irena Reno odnajduje się w świecie Montparnasse’u. "W styczniu 1921 roku w galerii należącej do dzielnej marszandki Berthe Weill przy rue Laffitte ma miejsce jej pierwsza indywidualna wystawa stu prac powstałych w ciągu ostatnich dwunastu lat: obrazów, pasteli, akwareli i rysunków. Reno prezentuje olejne pejzaże z licznych podróży: na Korsykę, południe Francji (Cassis, Cannes), do regionu Ardeche, nad włoskie jezioro Como, w tym także egzotyczny Krym" - relacjonuje Zientek w swej biografii.
Malarka tworzy w tym czasie portrety anonimowych osób: Młoda kobieta w kapeluszu, Włoski żołnierz, Kobieta w zieleni czy Dziewczynka w pidżamie. W przedmowie do katalogu tej wystawy Edmond Renoir napisał, że "jej prace są rzadkim połączeniem spontaniczności i dyscypliny: warsztat w dyskretny sposób panuje nad emocjami".
Powoli też artystka porządkuje swoje sprawy bytowe. Po przeszło dwóch latach starań w marcu 1924 r. Irena Hassenberg dekretem władz francuskich nabywa obywatelstwo tego kraju, a w paryskiej Galerie René Druet przy rue Royale otwarta zostaje druga indywidualna wystawa jej prac. Jak pisze Zientek, "bardziej aniżeli plastyczność bryły interesuje ją oddanie malowniczości i nastroju pejzaży. Artystka świetnie maluje światło, subtelnie i różnorodnie rozjaśniające jej dzieła".
W lipcu 1924 r., już jako Francuzka, Irena Reno wsiada w porcie w Calais na statek do Ameryki. To spełnienie jej marzeń - poznanie dalekiego kraju, w którym od wielu lat mieszka już jej starszy brak Ludwik. Jednak, jak się okazało, jej kariera artystyczna nie rozwijała się zgodnie z planami. Reno pokazuje swoje prace w New Gallery przy Madison Avenue w Nowym Jorku. Wystawa sprawia, że Reno zostaje zaproszona do grupy artystycznej "Niezależni Amerykanie", wystawia też na Spring salon w Gallery Anderson. Jednak tych sukcesów nie było zbyt wiele, a wokół "artystki z Paryża" szybko robi się cicho. Reno postanawia więc wrócić do Francji, jednak cena biletu na statek przewyższa sumę, którą uzyskała z nikłej sprzedaży obrazów. Przełom w jej sytuacji nie nadchodzi. "Tworzy sceny uliczne, pejzaże miejskie, port nad rzeką Hudson, Central Park. Maluje też kilka wielkich obrazów olejnych, na których przedstawia imponującą panoramę miasta z jego ultranowoczesnymi w tamtych czasach budynkami, neonami, napisami reklamowymi" - relacjonuje w książce Zientek.
Nie mając wciąż pieniędzy na statek do Francji, Irena zatrudnia się w rosyjskiej herbaciarni "Kalinka". Wciąż pamięta rosyjski, bez problemu jest w stanie odgrywać Rosjankę. Pracuje jako kelnerka, niekiedy przez całe noce. Ma czterdzieści jeden lat i ubrana w ludowy, pstrokaty strój mówi do klientów po rosyjsku, w duchu licząc dni, kiedy w końcu będzie mogła znowu być sobą. Zimą 1926 r. udaje się jej wsiąść na statek do Calais.
Po powrocie do Paryża w 1926 r. pokazywała swoje nowojorskie prace w galeriach na indywidualnych wystawach. Odniosła ogromny sukces, sprzedała wszystkie obrazy i wydała teczkę litografii nowojorskich. "Okres ten był przysłowiowymi +5 minutami sławy+ Reno" - pisze Zientek. Podkreśla przy tym, że Reno to pierwsza Europejka, która malowała i rysowała Manhattan i nowojorskie pejzaże.
Nowojorskie prace Reno wywołują sensację. W Galerie d’art Contemporain, mieszczącej się w pobliżu jej pracowni przy bulwarze Raspail, od 3 do 20 maja trwa wystawa "New York par Reno", gdzie pokazano trzydzieści jeden rysunków i dwadzieścia jeden obrazów olejnych, m.in. wielkich rozmiarów płótno Most brooklyński. Pojawił się sukces, na który czekała. Udaje jej się sprzedać wszystkie prace, a krytycy prześcigają się w pełnych uznania recenzjach. Irena Reno przygotowuje 100 sztuk numerowanego portfolio zawierającego 10 litografii z wizerunkami Nowego Jorku. Prasa uznaje ją za "wszechstronny i interesujący talent".
W kolejnych latach Reno przyjmuje zlecenia na sztukę dekoracyjną. Były to np. szyld zakładu krawieckiego: na tle żywej, miejscami spłowiałej czerwieni żartobliwie przedstawione liczne przedmioty odnoszące się do krawiectwa, otoczone i obramowane powiewającymi wstążkami. Ale też podejmuje współpracę z prasą i np. dla "Petit Parisien" przez trzy lata ilustruje tygodniową popularną kronikę kulinarną.
Lata trzydzieste to dla artystki trudny okres, choć udało jej się uzyskać francuskie obywatelstwo. "Paryż przestał być otwartym i przyjaznym rajem dla cudzoziemców. Po dojściu Hitlera do władzy także we Francji w 1933 r. nasilają się tendencje narodowościowe, narasta antysemityzm. Elity paryskie nigdy łatwo nie asymilowały przybyszów z zagranicy, chyba że ci stawali się sławni, a ich dokonania można było przypisać wpływom francuskim. Co więcej, podnoszą się głosy, aby pozbawić obywatelstwa francuskiego ludzi pochodzenia żydowskiego, którzy stali się Francuzami na mocy dekretu o naturalizacji. Tak obywatelstwo francuskie uzyskali Muter, Reno, Lipska, Łazarska, Halicka, Marcoussis, Kisling i wielu innych" - opisuje Zientek.
Na początku lat trzydziestych wielu artystów znajduje się w katastrofalnym położeniu. Salony paryskie straciły na znaczeniu, wielu marszandów borykało się z płynnością finansową, drastycznie spadła liczba aukcji sztuki, padają kolejne galerie sztuki.
Irena Reno kontynuuje jednak swoje podróże, wciąż z upodobaniem portretuje aglomeracje. Wszystkie zarobione środki przeznacza na kolejne eskapady. Pakuje walizkę i rusza do kurortu Biarritz, odwiedza Korsykę, Hiszpanię, Sycylię, Baleary. Wykonane z użyciem czerni, czerwieni, zieleni i koloru niebieskiego prace wciąż zachwycają połączeniem historii i nowoczesności.
Artystka wydaje też w stu egzemplarzach teczkę "Paris par Reno", która zawierała dziesięć litografii przedstawiających m.in. Łuk Triumfalny, dworzec Saint-Lazare, giełdę paryską, kościół La Madelaine, plac Opery ze słynną kawiarnią de la Paix czy Place de la Concorde.
Gdy malarka kończy pięćdziesiąt lat, jej zdrowie nie jest w najlepszym stanie. Zmaga się z astmą, ma predyspozycje do gruźlicy, problemy z oddychaniem. Koniecznością staje się opuszczenie Paryża. Letnie miesiące spędza w alpejskim sanatorium w Guébriant w Sabaudii.
Reno udaje się wkrótce do pięknie położonego ośrodka chorób płuc w miasteczku Vence. Kolejne miesiące upływają jej na rekonwalescencji wśród palm, drzewek oliwnych i prowansalskich pejzaży. Gdy może już powrócić do Paryża, zastaje swoje atelier przy bulwarze Raspail w potwornym stanie. Znów musi walczyć o swą egzystencję.
Wczesną wiosną 1938 r. rząd francuski kupuje od niej za sumę 2500 franków cykl rysunków. A już w czerwcu może zapisać w dzienniku: "Oto wschodzi słońce i jego złote promienie przenikają zasłony w moim atelier. Jaki spokój tu panuje. To cudowne".
Niestety, tuż przed wojną Irena Reno przestała praktycznie zarabiać. Problemy zdrowotne sprawiły, że wypadła z obiegu. Udało się jej jednak uzyskać zasiłek z funduszu pomocy artystom Fundacji Salomona de Rothschilda. Może więc opłacić czynsz za mieszkanie przy bulwarze Raspail.
Co działo się w życiu Reno w latach czterdziestych, dowiadujemy się z jej dziennika, do którego dotarła Zientek. W czerwcu 1940 r. Irena Reno wraca na Montparnasse z południa Francji, gdzie przebywała od jesieni 1939 r. 6 września, w związku z ewakuacją Paryża, zamknęła swoją pracownię i za ostatnie pieniądze kupiła bilet na pociąg do Digne-les-Bains, gdzie w sanatorium La Sympathie pracowała jako lekarka jej siostra Bronia.
10 czerwca Włochy wypowiadają wojnę Francji. Dwa dni później w Paryżu ukazuje się biuletyn, informujący, że Niemcy przeszli Sekwanę i wszyscy mężczyźni w wieku poborowym mają opuścić stolicę. Zaczyna się wielki exodus ludności miasta. Reno postanawia jednak pozostać w mieście.
"Paryż stał się niebezpieczny także dla osób żydowskiego pochodzenia takich jak Irena Reno, Mela Muter, Sara Lipska czy Stefania Łazarska, posiadających francuskie obywatelstwo. Każdy ratuje się na własną rękę. Reno opuszcza ukochany Paryż. Miejsca, w jakich ukrywa się w czasie wojny, pozostają nieznane. Udało się jej przetrwać" - pisze Zientek w "Polkach z Montparnassu".
Irena wraca do Paryża w styczniu 1947 r. Oprócz wystawy w galerii Denise René brakuje śladów działalności twórczej Reno, wystaw czy zainteresowania jej rysunkami. Prawdopodobnie zarabia, przyjmując zlecenia na rysunki wykorzystywane w reklamie.
Reno szuka też pomocy m.in. w Polskiej Bibliotece w Paryżu, gdzie zachowała się teczka z podarowanymi przez artystkę pracami. Być może artystka chciała, aby polska placówka zachowała ślad jej twórczości...
Reno umiera w paryskim szpitalu Cochin w dzielnicy Montparnasse 18 lutego 1953 r. w wieku sześćdziesięciu dziewięciu lat. W akcie zgonu jako zawód wypisano artiste peintre. Wiedza na temat ostatnich chwil artystki, jej pochówku i testamentu jest oparta na relacjach osób trzecich i w dużej mierze pozostaje w sferze domysłów. Nieznana dzisiaj osoba (być może był to ktoś z rodziny jej braci mieszkających w Ameryce Północnej) opłaciła dla niej miejsce na paryskim cmentarzu Pere-Lachaise.
Prace Ireny Reno co jakiś czas pojawiają się na polskim rynku sztuki. W ostatnim dziesięcioleciu na aukcjach Desy licytowano m.in. jej prace: "Niedziela w parku", "Migdałowce", "Port", "Na stole". Obrazy te osiągnęły ceny kilkunastu tysięcy złotych.
Książka Sylwii Zientek "Polki na Montparnassie" ukazała się niedawno nakładem wydawnictwa Marginesy. (PAP)
Autorka: Dorota Kieras
dki/ skp /